Odcienie szarości

Tekst: Edyta Pawlukiewicz

W imponującym tempie rodzina ewoluuje w kierunku rozwiązań alternatywnych, takich jak na przykład rodzina homoseksualna

 

Kolaż: Agnieszka Kraska

 

Mąż, żona, (i dzieci) i ta trzecia (ten trzeci), konkubinaty (niekoniecznie kryminogenne), rozwodnicy z przyczyn ekonomicznych (zasiłek dla matki samotnie wychowującej) nadal dzielący stół i łoże, dwie kobiety i dziecko, trzech panów i kot, względnie jeden pan i kot, a na dokładkę rodzicielka (pana, nie kota)… Ach ten postmodernizm.

Prorodzinna Europa

W imponującym tempie rodzina ewoluuje w kierunku rozwiązań alternatywnych, takich jak na przykład rodzina homoseksualna. Od 1989 roku, kiedy Dania jako pierwszy kraj na świecie zalegalizowała związki par tej samej płci, w jej ślady poszły: Wielka Brytania, Finlandia, Francja, Niemcy, Islandia, Norwegia, Portugalia, Szwecja, Nowa Zelandia, Szwajcaria, Czechy, Węgry, Chorwacja, Słowenia, Luksemburg, Andora, Izrael,  RPA oraz niektóre części składowe państw federalnych, takich jak: USA, Australia, Brazylia i Argentyna. Legalizacja związków homoseksualnych  została uznana przez Parlament Europejski za standard legislacyjny, ku któremu zmierzać powinny państwa członkowskie Unii. Zmierzała i III Rzeczpospolita. Staraniem senator Marii Szyszkowskiej powstał projekt ustawy o rejestrowanych związkach między osobami tej samej płci. Niestety ustawa nie weszła nawet pod obrady ówczesnego Sejmu. Pomimo niedawnych zapewnień lidera partii stanowiącej trzon koalicji Sejmu V kadencji, że osoby o orientacji homoseksualnej są i z prawej strony sceny politycznej, homoPiSlobby czy jakiekolwiek inne optujące za uchwaleniem rzeczonej ustawy nie mieści się nawet w mojej bogatej wyobraźni. W mojej może nie….

Prorodzinna Polska

19 lipca w swoim expose premier gromkim głosem zapewnił, że będą (on i brat?) „czynić wszystko, by polska rodzina została obroniona wobec tego ataku, który jest prowadzony na nią, nie tyle z zewnątrz – bo tutaj siły, które chcą ten atak prowadzić są niewielkie – ale z wewnątrz“. W  ferworze walki, mieszając istotę pojęć bliskiego sercu manicheizmu zapewnieniem, że nie da sobie wmówić, że czarne jest czarne, a białe białe, nie mniej żarliwie zadeklarował, że małżeństwa w wersji konstytucyjnej będzie zdecydowanie strzegł.

Nieważne, że nikt na nie nie dybie, nieważne, że, logicznie myśląc, mniejszości seksualne poniechały obecnie starań o prawne uregulowanie związków, ani że w planowanej ustawie starannie unikano nie tylko nazywania związku homoseksualnego „małżeństwem“,ale nawet aby nie „definiować pojęć wbrew powszechnemu znaczeniu funkcjonującemu w języku polskim“ odrzucono nawet nazwę „związek partnerski“. Wróg w manichejskiej wizji świata jest niezbędny, a homoseksualiści – współcześni Żydzi i cykliści razem wzięci – świetnie się do tego nadają.

Kwestia nazwy

Pojęcia „małżeństwo homoseksualne“ czy „rodzina homoseksualna“ to dla większości Polaków-katolików oksymorony godzące w fundament ich wiary. Dla mnie to jedynie poszerzenie znaczenia. „Rzeczpospolita“ na początku lipca tego roku przeprowadziła sondaż, z którego wynika, że małżeństwom homoseksualnym przeciwnych jest 77% respondentów. Krzepiąco w tej sytuacji brzmi, że za – 18%. Dla porównania według badań CBOS w Czechach w 2005 roku przeciwnych małżeństwom homoseksualnym było 52% respondentów, przy 37% poparcia. Za to na pytanie o związki niebędące małżeństwem, w których partnerzy mieliby prawa majątkowe przysługujące małżeństwom, 62% badanych, u naszych południowych sąsiadów opowiedziało się za. W rok później czeski parlament uchwalił ustawę o związkach partnerskich osób tej samej płci. Nie bez kozery dodam, że według badań CBOS w lipcu i listopadzie ubiegłego roku za prawnym usankcjonowaniem niemałżeńskich związków gejów lub lesbijek opowiadało się odpowiednio 46 i 42% Polaków, przy 44 i 47% przeciw. To napawa nadzieją na uregulowanie w przyszłości sytuacji cywilnoprawnej żyjących w stałych związkach osób o orientacji homoseksualnej. Ekspansji nowych form rodziny nie da się bowiem zatrzymać.  Nie od dziś też wiadomo, że pomiędzy czernią a bielą rzeczywistości jest cała gama szarości.

 

Tekst z nr 4 / 9-10 2006

Digitalizacja archiwum “Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.

Maria Szyszkowska: Niezdrowa chęć spokoju

Szyszkowska

Profesor Maria Szyszkowska, autorka pierwszego projektu ustawy o związkach partnerskich przygotowanego w 2003 r., wspomina perypetie prac projektem w parlamencie:

„Gdy przegłosowany przez Senat RP projekt czekał na pierwsze czytanie w Sejmie, umarł Jan Paweł II. Wtedy grupa senatorów, nie tylko prawicowych, ale i z SLD, skierowała do marszałka Senatu Longina Pastusiaka projekt uchwały wzywający do wycofania mojego projektu z Sejmu. Napisali m.in., że „homoseksualiści nie są w Polsce ograniczani w swych życiowych wyborach”, a także, że „po odejściu Jana Pawła II padło wiele słów o tym, że powinniśmy uczcić Jego pamięć nie nowymi pomnikami i nazwami ulic, ale konkretnymi czynami”. Miał to być pośmiertny prezent dla papieża w postaci zaniechania prac nad związkami partnerskimi – które zresztą i tak nastąpiło.”

„Znam pary homoseksualne, które w bliskich kontaktach ze mną udają, że nie są parami. Dwie z nich odsunęły się ode mnie w okresie moich starań o przeprowadzenie ustawy. To jest dla mnie szok! Niezdrowa jest chęć życia w spokoju za wszelką cenę”

[foto: Agata Kubis]

Cały wywiad Marty Konarzewskiej „Niezdrowa chęć spokoju” do przeczytania w 42. numerze „Repliki”

spistresci

replika_button__FB