ZUZANNA „SUE” BARTEL – panseksualna aktywistka z Poznania, od 2015 r. działająca na rzecz społeczności LGBT+, do niedawna członkini zarządu Grupy Stonewall, od maja br. radna miasta Poznania wybrana z listy Koalicji Obywatelskiej. Rozmowa Małgorzaty Tarnowskiej
Wiele osób, nie tylko z Poznania, kojarzy cię jako Sue Bartel – długoletnią aktywistkę poznańskiej Grupy Stonewall współodpowiedzialną m.in. za organizację Marszów Równości, działalność klubu Lokum Stonewall czy inne liczne inicjatywy skierowane do społeczności LGBTQ+ w Poznaniu. Skąd pomysł, żeby wystartować – jako Zuzanna Bartel – w kwietniowych wyborach samorządowych?
Zaczęło się od tego, że przed wyborami zostaliśmy jako aktywiści i aktywistki Grupy Stonewall zaproszeni na listę Koalicji Obywatelskiej. Na początku chcieliśmy wystawić więcej osób, ale później zaczęliśmy się obawiać konfl iktu interesów. Poza tym w przypadku wygranej wejście do rady miasta wiązałoby się z rezygnacją z bycia w zarządzie Grupy Stonewall, bo taki wymóg niestety istnieje. Uznałam, że jestem na to gotowa. Inne osoby się na to nie zdecydowały. Jeśli chodzi o imię, to rzeczywiście wiele osób kojarzy mnie jako Sue Bartel – imienia z dokumentów nie używam. Wszyscy od wielu lat mówią na mnie Sue. Dlatego na początku, kiedy się dowiedziałam o starcie w wyborach, chciałam zmienić imię również formalnie, w urzędzie, ale uniemożliwiły mi to różne prowadzone przeze mnie projekty. Summa summarum wyszło mi to na dobre, bo jestem rodowitą poznanianką i okręg, w którym startowałam w wyborach – obejmujący zachodnią część Poznania – to okręg, w którym mieszkałam przez większość swojego życia. Wiele osób, które później na mnie zagłosowały, kojarzyło mnie jednak pod imieniem Zuzanna ze szkoły czy z harcerstwa.
Wystartowałaś z listy KO, co w przypadku (jawnie) queerowych osób kandydujących jest statystycznie rzadkie. Na liście osób LGBTQ+ kandydujących stworzonych przez redakcję „Repliki” wśród komitetów jest znaczna przewaga Lewicy – 45 osób na 13 z KO.
Wybór tego komitetu był dla mnie prosty ze względu na pragmatyzm. Nikt inny się do nas z takim zaproszeniem przed wyborami nie odezwał, a naszym założeniem było to, żeby nasze pomysły miały szansę realizacji – a żeby miały szansę realizacji, trzeba mieć konkretne poparcie polityczne. I udało się: KO ma w radzie miasta ogromną większość i może rządzić samodzielnie.
Głównym punktem twojej kampanii był Program na rzecz osób LGBT+ w Poznaniu. Jakie postulaty znalazły się w tym pakiecie?
Program został stworzony w ramach konsultacji z pozostałymi członkami zarządu Grupy Stonewall, po tym jak dostaliśmy sygnały, że ktoś z nas będzie mógł się ubiegać o mandat w radzie. Składa się z 10 punktów – niektóre z nich to drobnostki do załatwienia, ale takie, które mogą wiele zmienić lub ułatwić, a niektóre to grubsze sprawy, jak szeroko komentowany program dofi nansowania tranzycji osób transpłciowych. Program ten oczywiście został najbardziej dostrzeżony przez polityków prawicy i stał się przedmiotem m.in. debat kandydatów na urząd prezydenta – ku naszemu pozytywnemu zaskoczeniu wybronił go w tych debatach Jacek Jaśkowiak, który później wygrał i będzie teraz sprawował trzecią kadencję. Ten postulat nie był z nim wcześniej konsultowany. Prezydent dowiedział się o nim z mediów.
Co jeszcze weszło skład w programu?
Szkolenie równościowe dla wszystkich osób zatrudnionych w jednostkach miejskich, włączenie tęczowych rodzin w program wsparcia rodzin realizowany przez ośrodki pomocy społecznej, wprowadzenie szkoleń dla pracowników socjalnych, dla asystentów rodzin, szkolenia w DPS-ach z tematyki LGBT+ – działania, które można przeprowadzić bardzo szybko, a znacząco wpłyną na jakość życia osób LGBT+ w naszym mieście. Mamy sprawy związane z młodymi osobami – np. edukację kadry pedagogicznej w zakresie pracy z transpłciową młodzieżą, wprowadzenie „latarników” w szkołach (odpowiednio przeszkolonych pedagogów_ żki czy nauczycieli_lki, którzy będą pełnić funkcję łączników między społecznością szkolną LGBT+ a pozostałymi uczniami i kadrą pedagogiczną – przyp. red.), tak jak to funkcjonuje w Warszawie. Chcielibyśmy też wdrożyć fizyczne usuwanie mowy nienawiści z przestrzeni publicznej, tak jak we Wrocławiu. Są jeszcze dwie formalne sprawy: przyłączenie Poznania do Rainbow Cities Network i wprowadzenie obowiązku wpisywania klauzul antydyskryminacyjnych w umowach podpisywanych przez miasto z kontrahentami. To kroki, które może nie będą bezpośrednio wpływać na osoby LGBT+ w Poznaniu, ale będą rezonować w polityce miejskiej.
To długa i konkretna lista. Zastanawia mnie, czy był jakiś postulat, z którego trzeba było zrezygnować.
Nie. Nie konsultowaliśmy programu z żadnymi politykami, z nikim z Koalicji Obywatelskiej. Stwierdziliśmy, że po prostu idziemy na całość i zamieszczamy w nim wszystko, co uważamy za potrzebne naszej społeczności. Superpozytywnie mnie zaskoczyło, że wszystkie osoby kandydujące do rady miasta z Koalicji Obywatelskiej, do których zgłosiłam się o poparcie, entuzjastycznie zgłosiły chęć wsparcia tych postulatów. Dwie z tych osób dostały się do rady miasta, ale wiem, że wola polityczna jest dużo większa. Poza tym liczę na wsparcie prezydenta Jaśkowiaka. To wszystko jest bardzo realne.
Kiedy zatem osoby LGBT+ z Poznania mogą się spodziewać realizacji pierwszych punktów programu?
Sprawy, które są szybkie i łatwe do wprowadzenia i są kwestią formalności, będzie można załatwić jeszcze w tym roku. Inne, jak dofinansowanie tranzycji, na pewno nie będą wprowadzone tak szybko, bo wymagają zaplanowania i logistycznego, i finansowego. Ale 5 lat, które trwa kadencja rady miasta, to dużo czasu. Myślę, że uda nam się zrealizować wszystkie postulaty, zwłaszcza że tak jak wspomniałam, spotkały się z dużą przychylnością przyszłych radnych.
Cały wywiad do przeczytania w najnowszym numerze „Repliki”, dostępnym w PRENUMERACIE lub jako POJEDYNCZY NUMER na naszej stronie internetowej oraz w wybranych salonach prasowych.