AIMEE HART, redaktorka naczelna „Gayming Magazine” i współorganizatorka Gayming Awards, opowiada, dlaczego welociraptor może być przykładem dobrej reprezentacji LGBTQ+, czemu milowym krokiem była dla naszej społeczności premiera gry wyścigowej i gdzie się podziali niebinarni protagoniści. Rozmowa Mateusza Witczaka
Rozczarowana?
Ale czym?
Wydany w 2020 r. „Hades”, w którym kierowaliśmy poliamorycznym, biseksualnym bogiem, sięgnął po najważniejsze statuetki w branży: Golden Joystick, Th e Game Awards, a nawet BAFTA. Wydany w podobnym czasie „Th e Last of Us: Part II” był pierwszym blockbusterem, w którym kierowaliśmy lesbijką. „Tell Me Why” to z kolei pierwsza gra dużego wydawcy (Microsoft), w której protagonistą jest transpłciowy chłopak. Ubiegły rok wypada na tym tle odczuwalnie słabiej.
Owszem, mainstream nie wyszedł naprzeciw społeczności LGBT+, ale w zamian dostaliśmy mnóstwo znakomitych gier indie. Błysnęło „Unsighted”, hack’n’slash transpłciowych twórców, którego bohaterowie niby są androidami, ale znajdują się w podobnym położeniu, co osoby ze społeczności queer. Poza tym premierę miał niesamowity „Unpacking”.
Zaraz, zaraz… „Unpacking”? Gra o rozpakowywaniu pudeł?!
No pewnie! Przy czym trzeba przyjrzeć się jej uważnie, bo inaczej można w niej nawet nie dostrzec queeru. „Unpacking” traktuje o kobiecie, która, o czym już powiedzieliśmy, wypakowuje rzeczy w mieszkaniu. Ostatnio sama się przeprowadziłam, a że nie znoszę pa kowania i rozpakowywania się, niespecjalnie ucieszyła mnie perspektywa, że ktoś poświęcił tym czynnościom całą grę – jednak w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że między wierszami studio Witch Beam opowiada intrygującą historię. Z czasem okazuje się, że ta kobieta pozostaje w trudnym związku z drugą kobietą. Ten lesbijski wątek pojawia się znikąd, ale bardzo mi się on spodobał. Nie chcę spoilować czytelnikom „Repliki” zakończenia, powiem tylko, że jest ono słodko-gorzkie. Dodam jeszcze, że w 2021 r. wyszło „Lake”, moja gra roku. Ekipa Gamious cofa nas do połowy lat 80. Meredith Weiss, czterdziestokilkulatka z wielkiego miasta, porzuca swoją pracę jako programistka, by wrócić na prowincję i zostać listonoszką w fikcyjnym Providence Oaks w Oregonie. Gameplay jest oszczędny: dostarczasz pocztę. Rozmawiasz. Wsiadasz do samochodu. Jedziesz dalej. I tak w kółko.
Brzmi pasjonująco…
W trasie ponownie spotykasz starych przyjaciół Meredith… ale także potencjalnych partnerów: Roberta lub Angie, zdeklarowaną lesbijkę. Możesz zignorować jej wątek, czyniąc z Meredith osobę hetero (lub taką, która nie wyszła z szafy), ale wówczas gra będzie mniej ciekawa. Jeżeli zdecydujesz się na związek z Angie, w żadnym momencie nie odczujesz ze strony mieszkańców Providence Oaks otwartej bi- czy homofobii… ale „Lake” bardzo dobrze prezentuje na monitorze akty mikroagresji, jakie w tamtych czasach były dla osób queerowych codziennością. Choć samo miasto jest kolorowe i piękne, nie czułam się w nim bezpiecznie.
W popularniejszym „Life is Strange: True Colors” kierujemy Alex, świetnie napisaną postacią biseksualną, która jest w stanie „czytać” emocje innych ludzi.
Seria „Life is Strange” od dawna przesuwa granicę medium i oswaja odbiorców z wątkami LGBTQ+. Tegoroczna gala Gayming Award będzie zapewne zdominowana przez gry indie – i dobrze, bo ich twórcy od zawsze zapuszczają się w miejsca (jeszcze) niedostępne dla większych studiów, przedstawiając historie, których mainstream nie może lub nie chce opowiadać. Właśnie dlatego jednak „True Colors” się wyróżnia. To chyba jedyna ubiegłoroczna gra z nieheteronormatywną protagonistką, która trafi do masowego gracza.
W naszej bańce niesamowicie dobrze rezonował w tym roku także „Raptor Boyfriend”, visual novelka, w której randkujemy z dinoza…