Wyd. Czarne 2014
Wybór listów Allena Ginsberga liczy sobie 850 stron i jest to zaledwie 5% zgromadzonej i tworzonej przez 56 lat korespondencji tego homoseksualnego poety. Selekcja jest już w dodatku drugą, jaka ukazuje się na rynku wydawniczym (poprzedni tom, wydany dwa lata temu, gromadził listy Allena Ginsberga i Jacka Kerouaca). Tym razem grono adresatów jest znacznie szersze i bardziej zróżnicowane, zmianie nie uległ tylko styl Ginsberga: listy są pełne pasji i namiętne, stanowcze i głębokie. Na szczególny rodzaj poufałości poeta pozwalał sobie w listach do najbliższych przyjaciół, do innych przedstawicieli pokolenia Beatu, i te listy są chyba najlepszym źródłem wiedzy o jego życiu. Interesujące jest również to, w jaki sposób Ginsberg pisał do wielkich i większych – niekiedy z pokorą, jak choćby w proszącym o krytykę liście do Ezry Pounda, a czasem jak do równych sobie, jak w liście-manifeście pisanym do Boba Dylana, Johna Lennona i Yoko Ono oraz Joni Mitchell, pod którym to listem podpisał się jako „bard”. Wielkim atutem jest też szczerość wyznań, zwłaszcza tych dotyczących homoseksualności: w liście do psychiatry z 1946 r. 20-letni Ginsberg żali się na kompleks edypalny i otwarcie pisze o swoich homoerotycznych przygodach. Z roku na rok jest już śmielej – i to odzwierciedlone zostało w listach. Bardzo emocjonalnych, niezależnie od tego, czy pisane były o przyjaciołach, których kochał (także fizycznie) czy do ukochanego Petera Orlovskiego lub Helen Parker (dla której także stracił głowę). Co ciekawe, już w 1950 r. Ginsberg pisał do Kerouaca, że postanawia „dać sobie spokój z homoseksualnymi przygodami”. Było wtedy przed nim jeszcze 45 lat niezwykłego życia i równie ciekawej korespondencji…i „homoseksualnych przygód”. (PG)
Tekst z nr 51/9-10 2014.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.