Był późny wieczór, wziąłem do ręki „Tęczowe San Francisco” tylko z zamiarem „przejrzenia”, lekturę chciałem zacząć nazajutrz. Nie dałem rady – wciągnęły mnie już pierwsze słowa „Prologu”, zarwałem noc. To książka o tematyce gejowskiej napisana z wyjątkowej perspektywy. Autorka Alysia Abbott wspomina swego ojca – gejowskiego poetę, eseistę, dziennikarza i działacza, zmarłego na AIDS w 1992 r. Steve’a Abbotta. Pisze o tym, co pamięta, ale wspiera się, prowadzonymi skrupulatnie, dziennikami taty, które przeczytała po jego śmierci.
Alysia miała dwa lata, gdy jej mama zginęła w 1972 r. w wypadku samochodowym. Jej ojciec był już wtedy wyoutowanym gejem. Spakował córeczkę i dobytek – i przeprowadził się do San Francisco, miasta-kolebki amerykańskiego ruchu LGBT, który w latach 70. nabrał tempa. Alysia dorastała wśród kolejnych chłopaków taty. Dzieciństwo spędziła przeważnie na wieczorkach autorskich poezji gejowskiej, bo ojciec nie miał jej z kim zostawić. Bywało, że bezceremonialnie gramoliła się do łóżka taty, między nim a jego kochankiem, bo „nie mogła zasnąć” lub „dręczyły ją koszmary”. Steve od zawsze stosował wobec córki zasadę całkowitej otwartości. Alysia miała sześć lat, gdy wzięła udział w swej pierwszej Paradzie Równości, osiem – gdy w pobliskim ratuszu zastrzelony został Harvey Milk.
Autorka wraca do swych dziecięcych teorii: gdy myślała, że jej tata „postanowił zostać” gejem, bo nie mógł znieść utraty żony. Z rozbawieniem konfrontuje tamte wyobrażenia z zapiskami Steve’a. Opisuje też swoje smutne zderzenie z homofobią – gdy zaczęła chodzić do szkoły i zrozumiała, że powiedzenie koleżankom i kolegom „mój tata jest gejem” nie jest niestety zwykłą informacją. Potem, wraz z Alysią i Stevem wkraczamy w lata 80. – okres jej nastoletniego buntu i czas, gdy on zaraził się HIV. Autorka ani nie lukruje, ani nie uromantycznia swej postawy – pisze szczerze, że nie zwracała uwagi, gdy tata w listach (zaczęła studia w Nowym Jorku) pisał jej o spadającym poziomie limfocytów. Nie przyjmowała do wiadomości, że może nadejść czas, w którym będzie musiała stać się pielęgniarką swego czterdziestoparoletniego taty. A potem ten czas nadszedł.
Dziś ta heteroseksualna, zamężna kobieta w średnim wieku i z dwójką dzieci, żyjąca jak by powiedział mój tata, „po burżujsku”, pisze: Nie mieszkam z homoseksualnym rodzicem od ponad 20 lat, ale wciąż czuję się częścią społeczności queer. Historia gejów jest moją historią. Nie przegapcie tej książki. (Mariusz Kurc)
Tekst z nr 57 / 9-10 2015.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.