reż. M. Bogajewska. Wyst: P. Franasowicz, P. Pilitowski, K. Polak, W. Lato, A. Pijanowska, B. Schimschneier, P. Kumięga, W. Kowalska, K. Wolniewicz, J. Pietruszkówna. Teatr Ludowy w Krakowie, premiera: 9.12.2019.
Kiedy słyszy się o kultowych „Aniołach w Ameryce”, częściej niż o samym dramacie Tony’ego Kushnera, mowa o genialnym miniserialu z Meryl Streep i Alem Pacino, albo liczącej już 13 lat, ale wciąż granej, adaptacji Krzysztofa Warlikowskiego w gwiazdorskiej obsadzie (Teatr Nowy w Warszawie). Małgorzata Bogajewska postanowiła być wierna tekstowi i tym samym sprawdza, na ile on się dziś broni. Dodano właściwie tylko (liczne) piosenki, które rozbrzmiewają w spektaklu, w tym gejowskie hymny („YMCA”, „I Will Survive”, „Bohemian Rhapsody”, „We Are Family”).
Choć w kluczowej dla sztuki kwestii HIV/AIDS zmieniło się prawie wszystko, „gejowska fantazja na motywach narodowych” (podtytuł) wciąż działa! Trwającą ponad cztery godziny całość ogląda się bardzo dobrze, zarówno dzięki opowiadanej historii, jak i muzyce na żywo oraz aktorstwu (pomimo błędów obsadowych, są też perełki – Piotr Pilitowski jako Roy Cohn, Piotr Franasowicz w roli Priora). Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że liczącemu trzydzieści lat tekstowi przydałyby się ingerencje. Nie rozumiem na przykład, dlaczego nie została zmieniona kwestia Roya: „Domagam się białej obsługi, to moje konstytucyjne prawo”, która w sytuacji, gdy pielęgniarza gra biały aktor, jest właściwie niezrozumiała. Podobnie z rozmytym czasem akcji (rok 1986); w momencie prapremiery (1991) to była współczesność, dziś dla wielu młodych ludzi połowa lat 80. to prehistoria. Trudno też pozbyć się wrażenia, że przyszedł już czas na zupełne przepisanie sztuki, a może nawet osadzenie jej w polskiej rzeczywistości. Weronika Kowalska jako Anioł wystylizowany na Beatę Kozidrak to świadectwo, że jest w tym potencjał! (Krzysztof Tomasik)
Tekst z nr 84/3-4 2020.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.