„Duperella pokazała dupę!” czyli jak audiodeskryptor Marcin Matuszewski rozpoczął pracę na eventach queerowych

Z MARCINEM MATUSZEWSKIM, audiodeskryptorem, który pracuje również na drag shows, rozmawia Jakub Wojtaszczyk

fot. Weronika Kuryło

Jesteś audiodeskryptorem – opisujesz osobom niewidomym to, co sam widzisz – na różnych wydarzeniach, w tym na występach dragowych.

To w gruncie rzeczy nieskomplikowana robota. Osoby z niepełnosprawnością wzroku przy wejściu do klubu dostają zestawy słuchawkowe, ja przez cały czas mam ze sobą mikrofon. Ważne, żeby nie przygotować strefy dla osób korzystających z audiodeskrypcji tuż przy głośnikach. Słuchawka zazwyczaj jest na jedno ucho, drugie jest cały czas nastawione na odbiór dźwięku występu. Gadam bez przerwy do tego pierwszego, zaopatrzonego w słuchawkę. Nadaję z możliwie najcichszego miejsca w klubie, z którego widać scenę.

Trzeba dokładnie trzymać się tego, co widać, korzystać z precyzyjnego i najlepiej nienacechowanego emocjami języka. Ale przy występie drag należy te zasady schować do kieszeni i dać się ponieść. Tylko w taki sposób osobom, które odbierają audiodeskrypcję, daję poczuć atmosferę. Po drag show zazwyczaj nie pamiętamy konkretnych ruchów performerów_ ek albo czy osoba ruszyła prawą, czy lewą ręką itd. Pamiętamy samo doświadczenie: cekiny, brokaty, lasery, kolory, klimat. Audiodeskrypcja queeru polega na wrażeniowości.

A więc to twoja interpretacja.

Od niej nie da się uciec. Zawsze coś będzie podobać mi się bardziej, a coś mniej. Jednak staram się zachować przestrzeń na obiektywizm albo chociaż jego pozór.

Kiedy zacząłeś swoją przygodę z audiodeskrypcją?

Siedem lat temu – od audiodeskrypcji sztuki współczesnej w Zachęcie. To był czas, kiedy w tej galerii organizowano świetne, problemowe, często „niewygodne” wystawy. Nie pamiętam, jaka była pierwsza praca, którą opisywałem, ale dyskusja wokół niej była gorąca. Podczas opisywania w galerii czy muzeum trzeba być poważniejszym. Na spotkania przychodzą osoby, które chcą się czegoś dowiedzieć o artystach i artystkach, historii, pracach, porozmawiać na trochę bardziej salonowym poziomie. Muszę uważać na język. Przy opisie występów dragowych mogę pozwolić sobie na więcej. Pamiętam, jaką radość poczułem, gdy mogłem powiedzieć: „Duperella pokazała dupę!”. W galerii sztuki podobne wydarzenie musiałbym ubrać w eufemizm, np.: „Duperella lekko podniosła sukienkę, ukazując pośladki”. Podczas show nie ma na to miejsca. Tu liczą się emocje!

Cały wywiad do przeczytania w najnowszym numerze „Repliki”, dostępnym w PRENUMERACIE lub jako POJEDYNCZY NUMER na naszej stronie internetowej oraz w wybranych salonach prasowych.

Zdrowie seksualne – poradnia Jakuba Wyszyńskiego. Nowy dział w „Replice”

Od redakcji: Rozpoczynamy nową rubrykę – o zdrowiu seksualnym osób LGBT+. Do współpracy zaprosiliśmy specjalistę w tej dziedzinie – doktora Jakuba Wyszyńskiego (@presidentofpoland), który zgodził się odpowiadać na Wasze pytania. Nie wahajcie się, piszcie wprost – w dziedzinie zdrowia nie może być tematów tabu. Piszcie na adres: [email protected]l.

Na początek doktor Wyszyński przygotował kilka zagadnień, o które w ostatnich miesiącach był pytany przez swoich pacjentów.

fot. Anken Berge

Czy stosunek przerywany zmniejsza ryzyko przeniesienia HIV z aktywa na pasywa?

Zmniejsza – tak, ale nie niweluje ryzyka. Prawdopodobieństwo przeniesienia wirusa zależy od ilości materiału zakaźnego, z którym mamy kontakt, a także np. od ewentualnych uszkodzeń błony śluzowej. Pamiętajmy, że nie tylko podczas orgazmu wymieniamy płyny ustrojowe z partnerem. Oprócz spermy, jest też preejakulat (wydzielina produkowana podczas podniecenia seksualnego przed wytryskiem) czy wydzielina pochwowa, a przez mikrootarcia błony śluzowej mamy także kontakt z krwią.

 

Nie mogę się doczyścić przed analem i mnie to bardzo stresuje, Słyszałem że są jakieś tabletki, które pomagają, Jak się bezpiecznie i skutecznie przygotować?

Seks analny najlepiej planować z pewnym wyprzedzeniem. Postępowanie według zaleceń dietetycznych (tzw. bottom diet – dieta pasywa) też znacznie ułatwia przygotowanie się i daje nam komfort psychiczny. Unikajmy posiłków ciężkostrawnych (mięsa, ostre czy smażone potrawy). Istnieją również środki spowalniające trawienie, np. loperamid, które można zażyć w wyjątkowych sytuacjach albo gdy nie mamy jeszcze doświadczenia w seksie analnym i chcemy zniwelować stres. Takie leki nie powinny jednak być zażywane zbyt często, bo mogą powodować zaburzenia perystaltyki przewodu pokarmowego. A w awaryjnych sytuacjach, np. gdy po 6 godzinach w klubie idziemy na seks, zawsze można sobie zrobić prowizoryczną lewatywę w łazience (na przykład gruszką do lewatywy, czy nawet zwykłą butelką wody mineralnej).

 

Czy są jakieś szczepionki zapobiegające chorobom przenoszonym drogą płciową?

Do uprawiania seksu, tak jak i do sportu, warto się kompleksowo przygotować. Edukacja i profilaktyka to dobre pomysły. Warto przy okazji kontrolnych badań krwi oznaczyć poziom przeciwciał wobec wirusowego zapaleniu wątroby typu B (WZW B) i w razie niskiego wyniku przyjąć przypominającą dawkę szczepienia. istnieją też szczepienia chroniące przed WZW A, HPV (wirus brodawczaka ludzkiego, który zwiększa ryzyko nowotworów) czy częściowo przed rzeżączką. W Polsce te szczepienia nie są refundowane dla osób dorosłych, należą do szczepień zalecanych (od czerwca 2023 r. szczepienia przeciw HPV są refundowane dla osób poniżej 18 lat). Obecnie w Polsce nie ma powszechnie dostępnych szczepionek przeciwko innym chorobom przenoszonym drogą płciową. W krajach zachodnich można zaszczepić się przeciw małpiej ospie, a prace nad szczepionką przeciw chlamydii są na etapie badań klinicznych.

 

Co jest złego w mefedronie?

Mefedron jest powszechnie uznawany za niegroźny narkotyk, a jego używanie jest bagatelizowane. To substancja, którą trudno przedawkować, nie ma też wyraźnego wpływu na funkcjonowanie nerek czy wątroby. Nawet długotrwałe używanie przeważnie nie skutkuje wyraźnymi zmianami wyglądu czy zachowania (jak ma to miejsce w przypadku np. alkoholu). Mefedron powoduje euforię, wzrost empatii, przypływ energii i znacznie zwiększa libido, przez co jest podstawową substancją używaną w Polsce podczas chemseksu W czasie pandemii, kiedy kluby były zamknięte, popularność chemsexu w Polsce bardzo wzrosła, ale edukacja w dziedzinie chemseksu pozostała na tym samym poziomie. Mefedron zwiększa wydzielanie dopaminy i przy częstym jego używaniu zaczyna działać mechanizm tzw. down regulation – mózg przyzwyczajony do skoków poziomów dopaminy, zaczyna wytwarzać jej mniej, gdy nie jest zażywana substancja, co może dawać objawy depresji i chęć częstszego zażywania mefedronu. Prowadzi to do szybkiego uzależnienia psychicznego. Ponadto, zanieczyszczenia metalami ciężkimi, takich jak mangan, zawarte w mefedronie na przestrzeni lat mogą kumulować się w organizmie i powodować uszkodzenia układu nerwowego.

 

Dlaczego lesbijki statystycznie mają większe niż kobiety hetero prawdopodobieństwo zachorowania na raka piersi czy szyjki macicy?

Kobiety homo- i biseksualne statystycznie rzadziej chodzą do ginekologa niż kobiety hetero. Przez to mają mniejszą szansę na wczesne wykrycie patologii w obrębie narządów rodnych czy piersi. Często zwlekają z wizytą u ginekologa do ostatniej chwili. W społeczeństwie panuje też błędne przekonanie, że lesbijki mają znacznie mniejsze ryzyko zakażenia wirusem HPV. Nieposiadanie biologicznych dzieci, późne macierzyństwo, palenie tytoniu, używanie alkoholu czy innych substancji stanowią udowodnione naukowo czynniki predysponujące do rozwoju nowotworów i jednocześnie statystycznie częściej występujące wśród kobiet nieheteronormatywnych.

 

Jak groźna jest chlamydia?

Bardzo. Chlamydioza (powodowana przez bakterię Chlamydia trachomatis) do niedawna wydawała się łatwą w leczeniu infekcją. Jej objawy są subtelne i łatwo je zignorować (lekkie pieczenie cewki moczowej, ból gardła, ból podbrzusza, biegunki). A w większości przypadków objawy nie występują w ogóle, przez co do wykrycia infekcji często dochodzi przypadkowo. Pacjenci bezobjawowi niechętnie i nieregularnie przyjmują antybiotyki co w połączeniu ze wzrostem popularności niezabezpieczonego seksu wśród MSM (mężczyzn mających seks z mężczyznami), doprowadziło do znacznego wzrostu lekooporności chlamydii w ostatnich latach (przyjmowanie antybiotyków „w kratkę” powoduje, że najsilniejsze bakterie przeżywają i tworzą nową silniejszą kolonię). Nieleczona infekcja może powodować zapalenie stawów i jest szczególnie groźna dla kobiet – prowadzi do zapalenia narządów miednicy mniejszej i bezpłodności. Generalnie swoim pacjentom zalecam badanie się na wszystkie choroby przenoszone drogą płciową co 3-4 miesiące lub co 6 partnerów_ek.

 

***

Jakub Wyszyński – lekarz; zajmuje się m.in. PrEP, profilaktyką STI i medycyną estetyczną. Pracuje w warszawskiej klinice zdrowia seksualnego Smart Life Clinic dr Joanny Kubickiej. Problematykę zdrowia seksualnego osób LGBT+ zna nie tylko od strony zawodowej – sam też należy do społeczności LGBT+.

Malarka Agata Bogacka – lesbijka wyjęta z kontekstu

Z malarką, rysowniczką i fotografką AGATĄ BOGACKĄ rozmawia Sylwia Chutnik

fot. Emilia Oksentowicz

Potem my też się poznałyśmy.

Wywiad z tobą w „Replice” czytałam, jeszcze będąc w związku z moim partnerem. I to budziło we mnie przedziwne uczucia, bo nie myślałam o rozstaniu, o zdefiniowaniu innej orientacji. A jednak czytając ten twój wywiad, zachowywałam się, jakbym robiła coś nielegalnego. Kupiłam wydanie cyfrowe i miałam je w telefonie, żeby to ukryć. Czułam, że czytam o sobie, ale jeszcze nie wiedziałam, co to znaczy i dlaczego mam takie wrażenie.

Wychodzenie z długiego związku, potem wejście w intensywną relację z kobietą zakończoną w przemocowy sposób. I wreszcie chęć powiedzenia głośno o swojej tożsamości. Trudny czas.

Tak. To jest najcięższy rok w moim życiu, rok przejścia. W takich sytuacjach trzeba chronić się psychicznie. Mówię to ku przestrodze, bo ja tego nie zrobiłam. Chciałam się zestarzeć z tą kobietą, być z nią do końca życia. Przymusowe schodzenie z takich uczuć jest koszmarem. Na każdej sesji terapeutycznej siedziałam przez 1,5 godziny w kompletnym stuporze.

Do wyoutowania użyłaś swojego obrazu.

Jak na malarkę przystało. „Vogue” zamówił u mnie limitowaną okładkę majową, miała być o kolorach. To był mój tęczowy obraz. Proces wydawniczy jest długi, więc zrobiłam tę okładkę, jeszcze nie myśląc o związku z kobietą, ale wydanie numeru zbiegło się z tym, że byłam już w tej relacji. Moja partnerka uważała, że jest to „nasza” okładka. Zamieszczając informację na Instagramie, zadedykowałam jej okładkę i napisałam jasno, że to mój coming out. Kompletnym zbiegiem okoliczności stało się to 26 kwietnia, w Dzień Widoczności Lesbijek

 Jak zareagowali najbliżsi?

Wcześniej wiedzieli o mnie przyjaciele, chociaż nie jestem pewna, od którego momentu. Wiedział mój brat. Natomiast rodzice dowiedzieli się z Instagrama. Wydawało mi się, że będąc kobietą blisko pięćdziesiątki, nie muszę się nikomu spowiadać. Brat mnie wspiera, natomiast mama… Myślę, że gdyby ludzie nie mieli problemu z matkami, to nie byłoby w ogóle psychoterapii na świecie.

Cóż, to samo mówię mojemu synowi!

Mama zarzucała mi, że się afi szuję, to był jej główny zarzut. A potem jeszcze wymyśliła, że nie jestem żadną lesbijką, bo według niej zawsze podobali mi się mężczyźni. Zadzwoniła do mnie, kiedy jechałam na Paradę Równości. Mówiła takie rzeczy, że rozwaliła mnie kompletnie. To zdarzenie zmusiło mnie do przypomnienia sobie całego życia. Jak regularnie podobały mi się kobiety. Kiedy zobaczyłam pierwszego dnia na studiach dziewczynę w swetrze odsłaniającym brzuch i to uczucie, kiedy strasznie mi się podobała. Zostałyśmy przyjaciółkami, przyjaźnimy się do tej pory. Mam w głowie mnóstwo takich sytuacji. Jakbym szukała dowodów, utwierdzała się w słuszności. Natomiast nigdy nie byłam gotowa, żeby wejść w związek z kobietą. No i tu się zaczyna opowieść o homofobii.

Cały wywiad do przeczytania w najnowszym numerze „Repliki”, dostępnym w PRENUMERACIE lub jako POJEDYNCZY NUMER na naszej stronie internetowej oraz w wybranych salonach prasowych.

Alexis Saint-Pete – polska drag queen w „RuPaul’s Drag Race”

„Chciałam zrobić z Putina pośmiewisko na antenie BBC: wystąpić w harnessie, założyć doklejane paznokcie poczęstować RuPaula cukiereczkami w kształcie penisów. Wyśmiać to rosyjskie toxic masculinity!” – mówi ALEXIS SAINT-PETE, pierwsza polska drag queen, która wystąpiła w „RuPaul’s Drag Race”. Rozmowa Mateusza Witczaka

fot. Matt Ford

RuPauls Drag Race UK wiem już, kim jest Alexis Saint-Pete. Nie wiem natomiast, kim jest Piotrek.

Na scenie pokazuję dużo ciała, ale poza nią chcę założyć kapcie i otulić się w kołdrę. Out-of-drag jestem leniwa, chodzę po domu w szlafrokach, a jak idę do sklepu po bułki, to w bluzie z kapturem albo w piżamie, bo w Anglii to norma.

Gdy emigrowałaś do Londynu jako 12-latka, chciałaś zostać baletnicą. Co poszło nie tak?

Byłam ruchliwym dzieckiem. Jak szłam wrocławskim rynkiem albo stałam w sklepie – natychmiast zaczynałam tańczyć. W przedszkolu pani powiedziała mamie, że musi mnie zapisać na lekcje tańca, no bo po prostu niestety mam talent!

W szkole baletowej byłam jedynym chłopakiem. Tam zaczęła się moja przygoda z jeżdżeniem na konkursy (i ich wygrywaniem!). Jakoś jak skończyłam podstawówkę, w domu leciał „Billy Elliot”, film o 11-latku z robotniczej rodziny, który wyjeżdża do Londynu, by zostać tancerzem. Oglądałyśmy go z mamą, a po filmie powiedziałam: „Pakuj się, lecimy do Anglii!”.

Dostałam stypendium i 3 lata uczyłam się baletu w Manchesterze. W trzeciej klasie szkoła posłała nas na castingi do spektakli, a jak się gdzieś dostaliśmy – mogliśmy skończyć ją wcześniej i iść prosto na kontrakt. Trenowałam więcej niż kiedykolwiek, ale producenci i tak zawsze chcieli wyższych chłopaków. Mam metr siedemdziesiąt pięć – jak partnerka stanie na palcach, a w dodatku ma zrobioną fryzurę, to trzeba tak z 10-15 cm więcej. Druga sprawa: niezbyt podobało mi się partnerowanie dziewczynom. To ja chciałam być podnoszona w tańcu!

Udało mi się za to załapać na rejs dookoła Azji. Kaska była spoko, nie musiałam płacić za mieszkanie czy jedzenie, no życie jak w Madrycie! Tyle że po 3 latach mi się znudziło, musiałam znaleźć inny goal. Postanowiłam, że zamiast tańczyć, zostanę make-up artist. Poleciałam do Londynu, gdzie akurat koncertowała Doda.

To ważna dla ciebie postać?

Jestem jej fanką od 11. roku życia! Kiedy w szkole trudno mi było zyskać akceptację uczniów i nauczycieli, Doda stała się moim wsparciem. Dlatego jak dowiedziałam się, że jest w Londynie, odezwałam się do niej, „Słuchaj, może zrobiłabym ci makijaż”? Wiedziałam, że ona chętnie wspiera innych artystów, no i faktycznie dała mi szansę! Leżę w łóżku w piżamie z 10-dniową brodą, a ona pisze: „Cześć, chętnie. Mogłabyś być za 2 godziny pod tym adresem?”. Kurwa! Dwie godziny?! A Londyn jest tak duży, że jejuś! Wyskakuję z łóżka, pakuję się, maluję (bo oczywiście chciałam przyjść w dragu), zakładam białe najki i wychodzę odpierdolona.

Cały wywiad do przeczytania w najnowszym numerze „Repliki”, dostępnym w PRENUMERACIE lub jako POJEDYNCZY NUMER na naszej stronie internetowej oraz w wybranych salonach prasowych.

Inga Sobólska i Mateusz Trzaska – ich Tęczowy Piątek

„Inna edukacja jest możliwa” – mówią MATEUSZ TRZASKAINGA SOBÓLSKA z Fundacji GrowSpace, współorganizatorzy tegorocznego „Tęczowego Piątku”. Rozmowa Mateusza Witczaka

fot. Mateusz Witczak

Jak się udał tegoroczny zamach?

(cisza)

Pytam, bo wiceminister Dariusz Piontkowski w wywiadzie dla Gazety Polskiej Codziennie nazwał was tęczowymi terrorystami.

Mateusz: Nie wiem, czy jest sens dawać platformę takim komentarzom. Partyjni działacze od lat próbują przekonać opinię publiczną, że „Tęczowy Piątek” jest nielegalny, i kierują w naszą stronę wyzwiska. My merytorycznie odpowiadamy, że działamy legalnie i nie stosujemy przemocy. Po prostu dajemy narzędzia tym osobom, które chcą w szkołach świętować tolerancję. To przecież właśnie osoby uczniowskie rozwieszają na korytarzach tęczowe plakaty i zakładają tęczowe skarpetki; same też prowadzą warsztaty – choć je do tego przygotowujemy.

Inga: My nie mieliśmy w szkołach „Tęczowego Piątku”, tym bardziej jestem więc poruszona odwagą osób z naszej sieci wolontariackiej – już trzy razy płakałam dziś ze wzruszenia! Od rana docierają do nas zdjęcia całych klas wymachujących tęczowymi flagami, oklejonych tęczą szkół i otulonych tęczą osób uczniowskich. Jak ktoś zrywa nasz plakat – natychmiast pojawia się kolejny. Jeśli dyrekcja lub rada pedagogiczna jest akcji nieprzychylna – tęczowa partyzantka nakleja wlepki w toaletach. Wszyscy działają na miarę swoich możliwości.

M: Setki osób uczniowskich udowadniają nam dziś, że inna edukacja jest możliwa. Że szkoła może włączać, a nie wykluczać, nie dyskryminować, a „Safe space” – hasło tegorocznej edycji – tworzy się na naszych oczach. Efekt mrożący wciąż trzyma się w mocno, ale chcemy zacząć odmrażanie polskiej szkoły po Czarnku.

Czemu u was się nie udawało?

M: Podjąłem próbę organizacji „Tęczowego Piątku” w siódmej klasie podstawówki. Usłyszałem, że taka akcja „chyba nie jest dla podstawówek”, a tak właściwie to dyrektorka nie ma pojęcia, o czym mówię.

I koniec tematu?

M: W liceum działaliśmy partyzancko: przerobiliśmy czarno-białe logo naszej szkoły na tęczowe i rozdaliśmy wlepy. Do dziś są na korytarzach widoczne.

I: Mój dyrektor nie był przeciwko. Po prostu bał się o stanowisko, zwłaszcza że – o czym wszyscy wiedzą – wojewoda lubelski i dyrektorka wydziału oświaty są małżeństwem. Dyrektor naprawdę robił to, co mógł, ale wspierał nas podprogowo. Co roku wyszukiwał mnie na korytarzu i chwalił się założeniem tęczowych skarpetek, a kiedyś podszedł i zapytał: „Inga, a co z osobami trans? Czy mogę zmieniać im w dzienniku imiona?”. On był i jest żywo zainteresowany potrzebami naszej społeczności, zresztą w tym roku „Tęczowy Piątek” wystartował także w mojej byłej szkole – po raz pierwszy!

Cały wywiad do przeczytania w najnowszym numerze „Repliki”, dostępnym w PRENUMERACIE lub jako POJEDYNCZY NUMER na naszej stronie internetowej oraz w wybranych salonach prasowych.

Zdjęcia z kalendarza „Dumne z natury” na rok 2024

Aby zakupić kalendarz „Dumne z natury” na rok 2024, KLIKNIJ TUTAJ.

Queerowo-lesbijski kalendarz „Dumne z natury” jest odpowiedzią na brak reprezentacji nieheteronormatywnych kobiet* (gwiazdka oznacza osoby identyfikujące się z doświadczeniem kobiecości bez względu na płeć przypisaną przy urodzeniu) w polskiej przestrzeni publicznej. Na 12 kartach kalendarza nago pozują – same lub z partnerkami – lesbijki, osoby biseksualne, queerowe i transpłciowe, w tym redaktorki „Repliki”. Autorkami zdjęć są Anna KamińskaEmilia Oksentowicz.

Zdjęcia w kalendarzu oczywiście bez znaku wodnego.

styczeń
Ada Hyzopska
transpłciowa modelka, uczestniczka 11. edycji „Top Model” (2022)

Foto: Anna Kamińska
luty
Izabela Zabielska
wokalistka, autorka tekstów i tiktokerka
Foto: Anna Kamińska
marzec
Ania Matras
prawniczka i aktywistka, założycielka Lesbikonu. Kongresu Kobiet* Queer
Foto: Emilia Oksentowicz
kwiecień
Patrycja Sikora (z lewej), pisarka i poetka, oraz Małgorzata Tarnowska, redaktorka „Repliki” i badaczka literatury
Foto: Emilia Oksentowicz
maj
Ania Radosińska
redaktorka „Repliki”
Foto: Anna Kamińska
czerwiec
Sylvia Baudelaire
transpłciowa raperka i autorka tekstów
Foto: Emilia Oksentowicz
lipiec
Michalina Chudzińska
redaktorka „Repliki” i historyczka sztuki
Foto: Anna Kamińska
sierpień
Anna Maria Łozińska (z lewej), redaktorka „Repliki”, i Natalia Winiarska – inżynierka biomedyczna
Foto: Anna Kamińska
wrzesień
Greta Burzyńska
aktorka znana m.in. z „Na Wspólnej”
Foto: Anna Kamińska
październik
Aleksandra „Kola” Kluczyk
sexworkerka, edukatorka i aktywistka, autorka książki „Niech żyją ku*wy” (2023)
Foto: Emilia Oksentowicz
listopad
Agnieszka Małgowska (na dole) i Monika Rak (Damski Tandem Twórczy) – duet artaktywistyczny działający na rzecz widoczności lesbijek*
Foto: Emilia Oksentowicz
grudzień
Lulu Zubczyńska (z lewej) i Aga Ozon – artystki, twórczynie kanału Tęczowy Lifestyle
Foto: Emilia Oksentowicz
 

 

Aby zakupić kalendarz „Dumne z natury” na rok 2024, KLIKNIJ TUTAJ.

Zdjęcia z kalendarza „Naga duma” na rok 2024

Aby zakupić kalendarz „Naga duma” na rok 2024, KLIKNIJ TUTAJ.

W kalendarzu „Naga Duma” nago pozują geje, w tym jeden transpłciowy oraz mężczyźni pansseksualni. Autorami pięknych, bezpruderyjnych zdjęć są Anken Berge, Krystian LipiecMarek Zimakiewicz.

W kalendarzu wzięło udział więcej mężczyzn niż jest miesięcy w roku – stąd dwa kalendarzowe miesiące są „podwójne”, a oprócz tego na karcie bonusowej znajdują się jeszcze trzy dodatkowe zdjęcia.

 

styczeń
Wojciech Grudziński
tancerz i choreograf („RODOS”, „Dance Mom”)
fot. Marek Zimakiewicz
luty
Maciej Zawadzki
wokalista i aktor
foto: Anken Berge
marzec
Dominik Piekarski
student organizacji produkcji filmowej, pracownik w branży nieruchomości
foto: Anken Berge
kwiecień
Jacek Sikorski (z lewej), operator i montażysta, a także prezes tęczowego klubu sportowego Volup oraz Marek Przyborowski, bankowiec
fot. Marek Zimakiewicz
maj
Polka Dot (Robert Kocur)
drag queen, a także pracownik organizacji LGBT w Londynie

fot. Marek Zimakiewicz
czerwiec
Rafał Paulina
analityk w firmie ubezpieczeniowej, aktywista LGBT
fot. Anken Berge
czerwiec
Rafał Dembe
pracownik międzynarodowych instytucji finansowych, aktywista LGBT
fot. Krystian Lipiec
lipiec
Daniel Uzdowski
model i copywriter
fot. Krystian Lipiec
sierpień
Piotr Pytlak
pracownik firmy konsultingowej
fot. Anken Berge
sierpień
Marcin Synowiecki
sexworker, twórca cyfrowy
fot. Anken Berge
wrzesień
Konrad Braciak
sufler, jedyny w kalendarzu mężczyzna transpłciowy
fot. Marek Zimakiewicz
październik
Piotr Józef Grabowski
artysta, kompozytor, model
fot. Krystian Lipiec
listopad
Himera
drag queen, a także konsultant ds. sprzedaży
fot. Anken Berge
grudzień
Grzegorz Janiczak (na dole) i Patryk Florek prowadzą rodzinną firmę ogrodniczą. Grzegorz jest aktywistą wielu organizacji działających na rzecz praw człowieka oraz praw zwierząt. W 2023 r. z ramienia Lewicy kandydował do Sejmu
fot. Anken Berge

 

Aby zakupić kalendarz „Naga duma” na rok 2024, KLIKNIJ TUTAJ.

Glamazon

W Amazon jesteśmy sobą  

Różnorodność w firmie to obecnie coś więcej niż tylko modne hasło – to prawdziwy motor napędowy, który pomaga w rozwoju i osiąganiu sukcesów w dłuższej perspektywie. Zróżnicowany zespół to nie tylko wartość dodana dla pracowników, ale też dla całej firmy. Dostęp do różnorodnych umiejętności i spojrzeń na świat, przekłada się na innowacyjność i nieustanny rozwój organizacji.

W Amazon, jednej z największych firm technologicznych na świecie, siła tkwi w ludziach i ich różnorodności. W Amazon można być sobą – niezależnie od pochodzenia, orientacji, płci, wieku, sprawności, czy przekonań. Różnice nie tylko są akceptowane, ale również celebrowane, z głębokim przekonaniem, że każdy pracownik wnosi wyjątkową wartość i perspektywę, które mogą przyczynić się do kształtowania przyszłości firmy.

Co to jest Glamazon?  

W 1999 roku zaczęło się od luźnych spotkań i e-maili wymienianych między pracownikami związanymi z ruchem LGBTQIA+. Z biegiem czasu społeczność zyskała oficjalny status a w 2005 roku i nazwę “Glamazon”, stając się zespołem wsparcia dla osób LGBTQIA+ w Amazon. Glamazon liczy obecnie ponad 3 tysiące osób w 60 oddziałach na całym świecie, angażując się w działania edukacyjne i wsparcie pracowników społeczności LGBTQIA+.

W 2015 roku w Gdańsku powstał polski oddział Glamazon. Od tamtej pory aktywnie angażuje się w inicjowanie działań oraz organizację wydarzeń, promujących równość i zrozumienie w środowisku pracy. To kluczowy moment w procesie tworzenia zintegrowanej społeczności, w której każdy pracownik może poczuć się ceniony i rozumiany. Co ważne, Glamazon otwiera swoje drzwi dla wszystkich pracowników firmy, niezależnie od płci, orientacji czy tożsamości. 

W przeciągu ostatnich ośmiu lat, od kiedy jestem w Amazon, zmieniło się bardzo dużo. Udało się nam zorganizować funkcjonowanie Glamazon w taki sposób, że jako członkowie mamy ze sobą lepszy kontakt i wymieniamy się doświadczeniami oraz spostrzeżeniami. Ten kontakt umożliwiło nam także zorganizowanie NGO z naszych środków wsparcia dla LGBTQIA+ w czasie pandemii. Naszym sukcesem było wypromowanie polskiego NGO, Miłość Nie Wyklucza, które w głosowaniu wśród grupy Glamazon znalazło w ścisłej czołówce i uzyskało dofinansowanie. Oprócz tego, polska grupa została także zaproszona, by brać udział w debacie podczas konferencji LGBT+@Work 2022, która odbywała się w Hiszpanii – mówi Mariusz Tyszkowski, Senior Program Manager ds. EPR, lider grupy Glamazon Polska. 

Działania Glamazon docenia nie tylko własna organizacja. Global Diversity List 2021 umieściła Glamazon w pierwszej dziesiątce najlepszych sieci LGBTQIA+, a sam Amazon został partnerem pierwszych Polskich Nagród Różnorodności 2023, organizowanych przez „My Company Polska”.

Język ma moc  

We współczesnym świecie, zdominowanym przez komunikację cyfrową, dobór odpowiednich słów staje się nie tylko kwestią poprawności, ale przede wszystkim świadectwem naszego szacunku dla innych. Dziś Glamazon mocno podkreśla również wagę poprawnego języka w komunikacji na co dzień. Glamazon wie, że słowa mają moc, a używanie języka, który jest włączający, ma wielkie znaczenie dla budowania atmosfery akceptacji i wzajemnego zrozumienia.

Z myślą o edukacji pracowników oraz kształtowaniu świadomości na temat odpowiedzialnej komunikacji,  Glamazon regularnie przesyła wiadomości do pracowników. Informują one o tym, jakie określenia mogą być potencjalnie krzywdzące, dlaczego warto ich unikać oraz jakie alternatywne sformułowania stosować, by nie wywoływać niekomfortowych sytuacji wśród kolegów i koleżanek z pracy. Dzięki takim działaniom, Amazon stawia na otwarty dialog i ciągłe uczenie się, aby każdy pracownik czuł się bezpiecznie w swoim środowisku pracy.

Język, jakim się komunikujemy ma duże znaczenie. Z wykształcenia jestem filologiem i zwracam uwagę na to, jak osoby, z którymi mam kontakt komunikują się w formie werbalnej, jak i pisemnej. Być może ze względu na to, że jestem gejem w Polsce przykładam do tego większą uwagę.  W moim przypadku chyba miałem szczęście i nie spotkałem się ze sformułowaniem użytym w moim kierunku, które by mnie bezpośrednio dotykało – opowiada Mariusz Tyszkowski, Senior Program Manager ds. EPR, lider grupy Glamazon Polska. 

W październiku 2022 r. grupa Glamazon w porozumieniu z zespołem DEI (Diversity, Equity & Inclusion – Różnorodność, Równość i Inkluzywność) gdańskiego oddziału Amazon oraz we współpracy ze Stowarzyszeniem Lambda przeprowadziła warsztaty, przeciwdziałające dyskryminacji. Głównym tematem wydarzenia była komunikacja z przedstawicielami społeczności LGBTQIA+, w tym również kwestie właściwego używania zaimków osobowych.

To, w jaki sposób i jakim językiem mówimy sprawia, że kształtujemy rzeczywistość. Wierzę, że jeśli powszechnie będziemy używać języka inkluzywnego, to nie tylko poprawimy sytuację jednostek, ale też zmniejszymy skalę homofobii – mówi Katarzyna Kończalska, Software Development Manager, Alexa AI-Natural Understanding.

Co dalej? Znajdźmy odpowiedź.  

Każda firma, która chce się rozwijać w dynamicznie zmieniającym się świecie, musi pamiętać, że na drodze do bycia miejscem, gdzie różnorodność jest nie tylko akceptowana, ale przede wszystkim celebrowana, jest jeszcze wiele do zrobienia i nie można się zatrzymywać. 

Zawsze jest dużo do zrobienia. Ciągle mówię mojemu zespołowi, że potrzebuję pięciu minut, by wymyślić pięć projektów. Z Glamazon jest podobnie. Na pewno mamy dużo do zrobienia, chociażby w kontekście zaangażowania sojuszników w większym stopniu, pracy nad tym, by Glamazon Polska był obecny w całym Amazon – także w centrach logistycznych, a także budowania współpracy z innymi grupami LGBTQIA+ z innych firm – tłumaczy Mariusz Tyszkowski. 

W Glamazon trwają także prace nad specjalnym dokumentem, którego celem jest wprowadzenie dodatkowych udogodnień dla społeczności LGBTQIA+, w pełni zgodnych z prawem pracy. Ostateczny kształt tego dokumentu ma na celu przede wszystkim zapewnienie, aby każdy pracownik Amazon, niezależnie od swojej tożsamości, czuł się wartościowy i doceniony. 

Pamiętajmy, że różnorodność to siła, która napędza nas do ciągłego doskonalenia i dążenia do bycia lepszymi – dla siebie, dla innych i dla przyszłych pokoleń. Bądźmy dumni z tego, kim jesteśmy przez cały rok. 

 

 

Nienawiść jest głupia. Rozmowa z Karin Ann

„Albo będziemy występować w bańce już przekonanych, albo spróbujemy dotrzeć do mainstreamowej publiczności” – mówi Karin Ann, głos Pokolenia Z w Czechach i na Słowacji. W wywiadzie dla „Repliki” wokalistka rozlicza się z kontrowersyjnego występu w TVP i współpracy z Sanah. Rozmowa Mateusza Witczaka.

Karierę w Polsce rozpoczęłaś skandalem. Po tym, jak podczas występu w TVP wyciągnęłaś tęczową flagę, a na dokładkę zadedykowałaś swoją piosenkę społeczności LGBT+ – Radosław Bielawski, wydawca „Pytania na śniadanie”, stracił pracę. Stacja oświadczyła, że „sprawiłaś dyskomfort niemałej części widzów”. Miałaś w ogóle świadomość, na jaką antenę się wybierasz?

Nie żyję w Polsce, więc oczywiście nie dysponowałam wszystkimi informacjami… Ale wiedziałam, że wasz rząd zawłaszczył media publiczne. Nie planowałam jednak wywoływać żadnego skandalu, chciałam po prostu wyrazić moje wsparcie dla społeczności LGBT+. Zwłaszcza że sytuacja jest u was, delikatnie mówiąc, nieidealna.

Nie miałam pojęcia, że zrobi się z tego aż tak wielka sprawa. Z jednej strony mnie to cieszy, bo bez publicznych głosów wsparcia debata na temat praw osób nieheteronormatywnych będzie stała w miejscu. Oczywiście jednak nie życzyłam nikomu zwolnienia z pracy! Bielawski publicznie wyoutował się później jako gej, czego nie mógłby zrobić, pracując w TVP. Nadal trzymamy zresztą kontakt, wiem, że wylądował w prywatnej stacji i realizuje różne niezależne projekty.

Na pociechę: znalazłaś się ze swoim performansem w znakomitym towarzystwie! Telewizja Publiczna musiała pokazać eurowizyjny pocałunek chłopaków z Maneskin, a podczas Sylwestra Marzeń członkowie Black Eyed Peas wystąpili w tęczowych opaskach. Natomiast wielu artystów i artystek po prostu w homofobicznej TVP nie bywa.

Albo będziemy występować w bańce już przekonanych, albo spróbujemy dotrzeć do mainstreamowej publiczności. Moim zdaniem do rozmowy o tolerancji trzeba wykorzystywać każdą platformę, nawet tę nieprzychylną. Jeżeli będziemy rozmawiać o problemach społeczności LGBT+ wyłącznie ze społecznością LGBT+, pozostaną one niszą. Przecież by zaszły zmiany, musimy pozyskać poparcie ogółu.

Cieszy mnie, że współcześni artyści i artystki coraz częściej wykorzystują w tym celu media głównego nurtu. Kiedy zaczynałam karierę, osoby z mojego teamu wprost pytały: czy na pewno chcesz się wypowiadać na temat osób LGBT+? Obawiali się, że deklaracje poparcia zawężą moje audytorium. Ale ja nie umiem inaczej, to dla mnie zbyt ważny temat. Poza tym jako wokalistka mam możliwość, by promować równość, dlaczego nie miałabym wykorzystać swojej popularności do zrobienia czegoś dobrego?

A może jednak z tym „zawężaniem audytorium” jest coś na rzeczy? Masową rozpoznawalność zdobyłaś w Polsce, występując jako support Sanah, która właśnie – jako pierwsza Polka w historii – wyprzedała bilety na PGE Narodowy. To już głos pokolenia, który jednak milczy na temat sytuacji osób LGBT+.

Zabukowaliśmy tę trasę na początku 2020, kiedy dopiero zaczynałam wypuszczać pierwsze piosenki… Ale wydarzył się COVID, co bardzo opóźniło jej start. Nie jestem pewna, czy kiedy podpisywaliśmy umowy, ktokolwiek z jej ekipy wiedział, kim jestem, co zamierzam robić i jakie wyznaję wartości. Dopiero wyrabiałam sobie nazwisko, nawet nie udzieliłam jeszcze żadnego wywiadu. Nie wiem, jak potoczyłaby się nasza współpraca (i czy w ogóle), gdyby nie ten fakt.

Natomiast publiczność przywitała mnie naprawdę ciepło (a był to mój pierwszy tour, dlatego szczególnie doceniam jej reakcję!). Kiedy teraz koncertuję z innymi artystami i artyskami, wiedzą już, kim jestem: pamiętają piosenkę, byli na występie, znają mnie z telewizji. Zawdzięczam to właśnie trasie z Sanah.

Gdy cię teraz słucham, trudno mi uwierzyć, że masz tylko 21 lat. Podobne zaskoczenie przeżyłem, oglądając teledysk do „Babyboya”, w którym to osoby cishetero padają ofiarami dyskryminacji ze względu na tożsamość płciową i orientację psychoseksualną. Sam pomysł był pyszny, a dobór środków i nawiązań udowodniły mi, że mam przed sobą kogoś, kto wie, o czym śpiewa.

Gdy widzowie oglądają tę „odwróconą dyskryminację”, wygląda ona niedorzecznie. Część z nich odbiera teledysk jako głupkowatą zgrywę, bo nigdy nie zetknęli się z nienawiścią. Podobnie było z „Barbie”: film rozpoczął debatę właśnie dlatego, że odwracał kierunek dyskryminacji, ale pobudzał w ten sposób do myślenia, a przecież o to chodzi.

Niektórym wydaje się, że osoby LGBT+ chcą właśnie takiego świata, jak w tym teledysku, ale to nieprawda. Żadna dyskryminacja nie jest „właściwa”, powinniśmy wszyscy traktować się z dobrocią i szacunkiem.

Dlaczego więc według prawicy walczymy o „przywileje”?

Dziś są to, owszem, „przywileje”, ale większości, która odmawia mniejszościom równych praw. Przecież nie walczymy o nic szczególnego, chcemy po prostu, by wszystkich traktowano z takim samym szacunkiem. W tej walce uczestniczą marginalizowane społeczności różnych ras, orientacji i tożsamości, które rozumieją jej sens, bo same doświadczyły przemocy. Ale jeżeli ktoś przez całe życie stoi na uprzywilejowanej pozycji, jest białym, cis, hetero mężczyzną – trudno mu zrozumieć, co znaczy bycie dyskryminowanym.

Katolicka Słowacja – w przeciwieństwie do ateistycznych Czech – nie sprzyja osobom LGBT+. Jak wyglądają queerowe sceny obu krajów? I jak wielu osobom z naszej społeczności udało się w nich przeniknąć do medialnego mainstreamu?

Źle to zabrzmi, ale niewiele mogę o tym powiedzieć. Pochodzę stamtąd, ale nie słucham wiele tamtejszej muzyki. Czechy wprowadziły rejestrowane związki partnerskie dopiero niedawno (w 2006 r. – dop. red.), małżeństwa osób LGBT+ wciąż są w nich przedmiotem dyskusji. Słowacja w ogóle nie uznaje par jednopłciowych, choć domaga się tego coraz więcej młodych ludzi. Wielu i wiele z nich rozważa opuszczenie kraju, dla nich wybory nie są ważne. Tymczasem to wciąż nasz kraj, miejsce, gdzie się urodziliśmy, wychowaliśmy, żyjemy. Nasza ojczyzna. Nasze postulaty muszą być w niej widoczne – powinniśmy o to zadbać zarówno dla siebie samych, jak i dla przyszłych pokoleń.

Niedawno zagrałaś w serialowej adaptacji „Tatuażysty z Auschwitz”, w wywiadach przyznajesz, że jednym z twoich ulubionych filmów jest „Lista Schindlera”. Dlaczego kraje Europy Środkowo-Wschodniej, mocno doświadczone nazizmem, pozostają ślepe na nasze prawa?

Wczoraj grałam koncert z Paris Palomą, która zapowiadając piosenkę zauważyła, że wszelka niepewność, jaką czujemy, została w nas celowo zasiana. I dokładnie tak jest, dyskryminacja to forma kontroli, sprawowania władzy. Ludzie zwracają się przeciw ludziom z głupich powodów, co odwraca ich uwagę od autentycznych problemów – chociażby faktu, że nasza planeta umiera. Nienawiść jest głupia. Nie dajmy się jej kontrolować.

W Polsce trwa najbrutalniejsza kampania wyborcza w historii, a rządząca prawica próbuje mobilizować swoich zwolenników właśnie nienawiścią do Innego. Sondaże wskazują jednak, że progresywne „Zetki” niechętnie pójdą do urn. Jak zachęcić do polityki twoje pokolenie?

Musimy wrócić do tematu mainstreamowych mediów. Jeżeli próbują one narzucić swój przekaz i prezentują polityczną agendę rządzących, naszym obowiązkiem jako arystów jest odkłamywanie tej narracji. Tylko w ten sposób możemy pomóc.

Arkadius – słynny projektant mody po raz pierwszy o swej gejowskiej tożsamości

ARKADIUS, słynny projektant mody, po raz pierwszy publicznie mówi o swej gejowskiej tożsamości. Rozmowa Karoliny Sulej

fot. Nikita Sitnikov

Jego droga projektanta zaczęła się w 1995 r., na wydziale mody w londyńskim Saint Martins i prowadziła przez światowe stolice mody i kolejne głośne pokazy haute couture. Marka „Arkadius” na początku millenium pojawiała się w wyszukiwarce Yahoo! równie często co nazwisko Alexandra McQueena. Jego kreacje nosiły m.in. Christina Aguilera, Pink, Kora i brytyjska arystokracja. Wymieniano go jednym tchem jako najsłynniejszego Polaka obok Jana Pawła II i Romana Polańskiego. Pisali o nim w „Vogue” i „iD”, ale także w niemal każdej polskiej gazecie, od „Vivy!” i „Wprost” po „Poradnik Domowy”.

Dopiero dekadę później kariera Arkadiusza Weremczuka wyhamowała w Warszawie, kiedy po bankructwie polskiego oddziału marki zamknął swój osławiony butik przy Mokotowskiej.

W 2006 r. odszedł ze świata mody i dosłownie zniknął z życia publicznego. „Odnalazł się” po kolejnej dekadzie jako szczęśliwy obywatel Brazylii, w nieodłącznym T-shircie i japonkach. Zdarzają mu się momenty powrotów do branży mody – ale swoją artystyczną energię od lat woli wkładać w działalność społeczną i proekologiczną. Jak mówi – znów żyje na prowincji, choć zamienił rodzinne Podlasie na brazylijską Bahię.

Choć nie raz opowiadał o swoich prowokacyjnych wobec kultury głównego nurtu kolekcjach – nierzadko podejmujących temat płci, seksualności i normatywności – to dla „Repliki” po raz pierwszy opowiada o swojej gejowskiej tożsamości.

Dorastałeś w Parczewie, niewielkim miasteczku na Podlasiu, w latach 80. Jak to było, dorastać jako młody gej w takim miejscu i czasie?

Gej? Nikt tak wtedy nie mówił. W telewizji czasem padło słowo „homoseksualista”, ale zawsze w kontekście obcości, zachodniości. Z kolei słowo „pedał” znałem tylko jako przezwisko – nawet nie miałem pojęcia, że ma jakiś związek z seksualnością. Wiedziałem tylko, że służy do wyrażenia negatywnej emocji wobec jakiejś osoby. Mówiło się: „O, zobacz, jaki pedał idzie!”, i wszyscy się śmiali. Nie znałem żadnego geja, nie wiedziałem o kimkolwiek ze sfery publicznej, że jest gejem. Może taka wiedza była powszechniejsza w większych miastach, ale w tym siermiężnym PRL-u, na prowincji? „Pedał” to był trochę taki diabeł, jakaś abstrakcyjna figura retoryczna, nie człowiek, którego możesz realnie dotknąć.

Cały wywiad do przeczytania w najnowszym numerze „Repliki”, dostępnym w PRENUMERACIE lub jako POJEDYNCZY NUMER na naszej stronie internetowej oraz w wybranych salonach prasowych.