Charlotte, Toni i Dora – pierwsze na świecie trzy kobiety trans, które przeszły korektę płci

TŁUMACZENIE: ANDRZEJ SOSNOWSKI
KONSULTACJA: JOANNA OSTROWSKA

O trzech transpłciowych kobietach, które jako pierwsze na świecie przeszły korektę płci – przed Lili Elbe, znaną z książki i filmu „Dziewczyna z portretu” – pisze RAIMUND WOLFERT

fot. Filmarchiv Austria, Wien/Netflix

Prapremiera austriackiego „seksualnego filmu dźwiękowego” pod tytułem „Misterium płci” (niem. Mysterium des Geschlechtes), który miał się przyczynić do rozszerzenia ówczesnych debat o płci, tożsamości czy samookreślaniu się, miała miejsce w kwietniu 1933 r. w Wiedniu. Obraz – w skrócie – opowiada o przygotowaniach przyszłych lekarzy, Feliksa Werkmanna oraz Elisabeth Gärtner do egzaminu końcowego na uniwersytecie. Pewnego dnia Werkmann proponuje swojej przyjaciółce, żeby zbadali nocne życie „osób seksualnie anormalnych”. W jednym z barów poznają morfinistkę oraz mężczyznę przebranego za kobietę. Następnego dnia w uniwersyteckiej klinice przeprowadzona zostaje operacja korekty płci, a później pokazane są tzw. operacje odmładzające. W fabułę filmu zostały wplecione różne sekwencje dokumentalne. W jednej z nich widać trzy eleganckie kobiety, które ufryzowane, z porządnym makijażem i biżuterią, dumnie uśmiechają się do kamery. Sceny te komentuje głos z off u: „Widzimy tu trzy osoby, które z wyglądu wydają się być kobietami. W rzeczywistości zaś są to trzej mężczyźni, którzy od urodzenia, wskutek ich nastawienia psychicznego, wykazywali kobiece skłonności i na własne życzenie dzięki operacji stali się kobietami”.

W „Misterium płci” nie wymieniono ani ich nazwisk, ani żadnych innych danych osobowych, które mogłyby umożliwić identyfikację. Jeszcze przed paroma laty film ten był znany jedynie wtajemniczonym historykom filmu. W wyniku masowych protestów i interwencji policji już po kilku dniach obraz usunięto z repertuaru wiedeńskiego kina. W Niemczech zaś z powodu cenzury…

Cały tekst do przeczytania w najnowszym numerze „Repliki”, dostępnym w PRENUMERACIE lub jako POJEDYNCZY NUMER na naszej stronie internetowej oraz w wybranych salonach prasowych.

Mateusz Glen, czyli Ta Jedna Ciotka „robi” własną babcię i ciocię

O odkrywaniu swojej homoseksualności, o coming oucie z udziałem prywatnego detektywa, o pierwszej miłości i początkach kariery w Internecie rozmawiamy z 24-letnim MATEUSZEM GLENEM, znanym na TikToku jako TA JEDNA CIOTKA. Rozmowa Tomasza Piotrowskiego

fot. Alicja Bokina

W zabawnych, krótkich filmikach wcielasz się w postać starszej ciotki. Parodiujesz znane chyba wszystkim stereotypy „ciotek”, które obgadują sąsiadów w kościele, narzekają na pogodę czy nowinki techniczne i radzą wszystkim, jak żyć. Kiedy pojawił się pomysł na ciotkę?

Pierwszy filmik powstał w Boże Ciało zeszłego roku. Pod moim blokiem w Gdyni szła procesja i jakoś mnie tak skusiło, żeby założyć perukę i nakręcić krótki filmik o tym, jak to dość zamożna pani wybiera się na to wydarzenie tylko po to, by się tam pokazać. Klasyka. Kilka peruk miałem już z innych wcieleń, chociażby z Halloween czy imprez przebieranych. To dla mnie zawsze wielkie święta, na które przebieram się „na poważnie”, byłem już np. Britney Spears czy Meryl Streep z „Diabeł ubiera się u Prady”. Nagrany

This content is restricted to subscribers

Jacek Malarski & Albert Judycki, najlepsi cukiernicy w Polsce; właściciele cukierni Lukullus – wywiad bez lukru

JACEK MALARSKI (z lewej) i ALBERT JUDYCKI, właściciele cukierni LUKULLUS, najlepsi cukiernicy w Polsce, mówią o swojej miłości i rozstaniu, o trudnym dzieciństwie, pracoholizmie, nadmiernym balowaniu i… ani słowa o ciastkach. Rozmowa Bartosza Żurawieckiego

fot. Paweł Spychalski

Jak się poznaliście?

Albert: W sopockiej dyskotece Faktoria, która od dawna już nie istnieje.

Jacek: Siedziałem przy barze, byłem zahukanym okularnikiem i kogoś podrywałem, ale jednocześnie patrzyłem na parkiet, bo tam był ON. Piękny, uśmiechnięty od szczęk po pięty. Myślałem: „Ale facet! No, ale nie moja półka, produkt premium”. A on podszedł do mnie, zaczęliśmy rozmawiać, złapaliśmy się za ręce i tak już zostało.

A: Co ty opowiadasz!

J: Pominąłem pewne szczegóły, bo są zbyt intymne.

Proszę niczego nie pomijać!

J: Dobrze, cofam. Próbowałem wyrwać dwóch gości.

A: Moich kolegów. A ja chciałem iść dalej balować, więc zastanawiałem się, jak go spławić. Ale potem siedział na 

This content is restricted to subscribers

***

Albert Judycki – wnuk założyciela cukierni Jana Dynowskiego, absolwent etnologii UW oraz cukiernictwa w paryskiej Le Cordon Bleu.

Jacek Malarski – absolwent wydziału aktorskiego PWSFTviT w Łodzi oraz cukiernictwa w nazywanej Harvardem gastronomii École Grégoire-Ferrandi. W 2021 r. razem z Albertem Judyckim zostali ogłoszeni najlepszymi cukiernikami w Polsce przez Międzynarodową Akademię Gastronomiczną.

„Trzepnęło mnie po pięćdziesiątce” – pisarka Renata Lis i jej książka „Moja ukochana i ja”

Z pisarką RENATĄ LIS o jej najnowszej książce „Moja ukochana i ja” rozmawia Małgorzata Tarnowska

fot. Marek Zimakiewicz

Twoja poprzednia książka, „Lesbos”, (2017), była zbiorem esejów na temat ważnych lesbijskich pisarek i miłości kobiet w literaturze. Najnowsza, „Moja ukochana i ja”, jest zupełnie inna – to powieść otwarcie autobiograficzna, w której opisujesz swoje życie przez pryzmat niemal już 30-letniego związku ze swoją starszą partnerką, Elżbietą. Piszesz: „Utarło się mówić o naszej miłości (za Oscarem Wilde’em), że »nie śmie wymawiać swojego imienia«. To już od dawna nie jest prawda, na szczęście, a tą książką przerywam milczenie dodatkowo, w imieniu nas obu”. Jak doszłaś do tego, że trzeba napisać książkę, która będzie wypowiedzią wprost?

Po pierwsze, mam poczucie – chociaż może to perspektywa Warszawy – że przez te 6 lat dokonała się ogromna zmiana kulturowa i społeczna. Przybyło jawności, akceptacji i reprezentacji symbolicznej. O LGBTQ mówią media mainstreamowe, mamy mnóstwo książek, całą „modę” na queer – ryzykowne, ale chyba można tak powiedzieć. Życzliwe zainteresowanie w naszej „bańce” zachęca do otwartości. To nie jest już czas na przemawianie zza zasłony: przyszedł czas mówienia wprost. To obecnie najskuteczniejszy sposób, żeby popchnąć tęczowe sprawy do przodu, dotrzeć z nimi do ludzi. Po drugie, ewoluuję też pisarsko, od dawna zmierzam w stronę pisania bardziej bezpośredniego. Coraz bardziej odchodzę od mojego backgroundu historycznoliterackiego. Po trzecie, rzecz najbardziej osobista: jednak trzepnęło mnie po pięćdziesiątce. Zobaczyłam, że nic, na co liczyłam mniej więcej od 25. roku życia – te zmiany, których tak bardzo pragnęłyśmy i którym starałyśmy

This content is restricted to subscribers

***

Książka Renaty Lis „Moja ukochana i ja” ukazała się w maju nakładem Wydawnictwa Literackiego.

 

Cecylia Jakubczak – 8 lat w Kampanii Przeciw Homofobii

CECYLIĄ JAKUBCZAK, która przez ostatnie osiem lat odpowiadała za PR i komunikację w Kampanii Przeciw Homofobii, rozmawia Monika „Pacyfka” Tichy

fot. Weronika Kuryło

W kwietniu po ośmiu latach pracy odeszłaś z Kampanii Przeciw Homofobii, gdzie samodzielnie i od podstaw stworzyłaś dział PR i komunikacji. Jednak chciałabym pogadać nie tylko o aktywizmie, ale również o tobie samej.

To najtrudniejsze.

Wiem, też jestem aktywistką. Wolimy mówić o sprawie, o walce, o pracy. Więc od tego zacznijmy. Na stronie KPH można przeczytać o twoim dorobku – jest imponujący. Jak zaczął się twój aktywizm?

Tak na poważnie to od wolontariatu w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Jeszcze na studiach zgłosiłam się do pomocy przy festiwalu WATCH DOCS. Łączy on ważne dla mnie rzeczy: sztukę i prawa człowieka. Jak się o nim dowiedziałam, to było takie: „Wow, to skrojone pode mnie, biegnę tam!” – dosłownie, bo do fundacji miałam 10 minut na piechotę. Zostałam wolontariuszką, potem opiekowałam się jury festiwalowym, byłam też w grupie selekcjonującej filmy. Zobaczyłam, jak wielu rzeczy mogą dotyczyć prawa człowieka. Kilka lat trwała ta przygoda – do chwili, gdy podczas pokazu Maćkowi Nowickiemu, obecnie prezesowi Fundacji, zadano pytanie „pod włos”: czy on uważa, że filmy mogą cokolwiek zmienić? Odpowiedział: „Może film sam w sobie nie, ale ludzie, którzy dany film zobaczą, mogą bardzo wiele”. Pomyślałam: „Kurczę, ja mogę być też tą osobą i zamiast oglądać, pójdę w stronę działania”. Jeszcze podczas tego festiwalu zobaczyłam ogłoszenie, że KPH szuka

This content is restricted to subscribers

Daniel Kotowski – głuchy gej może wszystko

Z artystą wizualnym i performerem DANIELEM KOTOWSKIM o języku migowym i fonicznym, o audyzmie i o homofobii, a także o jego chłopaku Tomku oraz o czytaniu polskiego hymnu rozmawia Jakub Wojtaszczyk

fot. Milena Liebe

Jaki był twój pierwszy język – migowy czy polski?

estem głuchy od urodzenia. Dorastałem w słyszącej rodzinie, w której mieliśmy swój własny, „domowy” język migowy. Co prawda przebywałem w otoczeniu osób głuchych, m.in. wujka, brata mamy. Podglądałem go, gdy migał w PJM (polskim języku migowym – przyp. red.). Ta reprezentacja sprawiła, że byłem w komfortowej sytuacji. Nawet za dzieciaka, kiedy nie w pełni panowałem nad językiem migowym, już włączałem się do rozmowy dorosłych. Pamiętam, gdy zaobserwowałem dialog między wspomnianym wujem i mamą, od razu z dumą zamigałem coś do nich. Używałem dość naiwnych gestów, a oni śmiali się, bo nie mieli pojęcia, co chciałem przekazać, ale jednocześnie zachęcali do kolejnych prób. Nie czułem się „inny”. Miałem szczęście, bo większość osób głuchych za dziecka nie ma za bardzo kontaktu ze swoją słyszącą rodziną. Nikt nie dopasowuje do nich komunikacji, nie uczy języka migowego. Zdarza się, że rodzice mówią fonicznie (fonicznie, czyli głosem – w odróżnieniu od mówienia poprzez miganie – przyp. red.) do dziecka i oczekują, że się „dostosuje”. Takie dziecko czuje się porzucone i samotne. Bywa jedyne głuche w rodzinie. Miałem szczęście, że moje dzieciństwo wyglądało zupełnie inaczej.

A co z rówieśnikami?

Kolejny raz miałem szczęście, bo od zerówki mieszkałem w internacie dla głuchych dzieci, gdzie migałem jak wszyscy, więc taka forma komunikacji była dla mnie naturalna. Jednocześnie nie był to okres pełnej świadomości w używaniu języka, bo nie wiedziałem, czy używam PJM czy SJM (systemu językowo- -migowego – przyp. red.). Różnicę zobaczyłem dopiero w liceum.

Czym różni się PJM od SJM?

PJM to język polskich Głuchych – z odrębną gramatyką i systemem znaków. Ma swoją charakterystykę, która związana jest z naszą kulturą, tożsamością, historią. Natomiast SJM to 

This content is restricted to subscribers

Rozmowę z Danielem Kotowskim tłumaczyła Weronika Szymańska-Gątarek – dziękujemy.  

***

Daniel Kotowski – (ur. 1993), artysta wizualny, performer. Współpracował z Zachętą – Narodową Galerią Sztuki, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie i innymi instytucjami kulturalnymi. Uczestnik Szkoły Doktorskiej ASP w Gdańsku. W swoich pracach odnosi się do doświadczenia własnego ciała jako osoby głuchej i homoseksualnej, relacji międzyludzkich i polityki społecznej.  

Alin Szewczyk – niebinarna osoba aktorska gra transpłciowego Tośka w „Fanfiku”

ALIN SZEWCZYK, aktorską osobą niebinarną, która zagrała główną rolę transpłciowego Tośka w netfliksowym filmie „Fanfik”, rozmawia Małgorzata Tarnowska

fot. Maciej Nowak

Świetnie zagrałeś główną rolę transpłciowego Tośka w „Fanfiku”, nie mając większego doświadczenia z aktorstwem. W internecie możemy znaleźć informacje, że jesteś m.in. modelem i udzielasz się artystycznie. A jak wyglądało twoje życie przed „Fanfikiem”?

Kiedy w 2021 r. dowiedziałem się o castingu do „Fanfika”, miałem 21 lat. Byłem zmęczonym pracownikiem działu supportu w korporacji. Przez całe wakacje siedziałem, klikałem w komputer i tylko się wkurzałem. W wolnych chwilach grałem dj sety. Poza tym rysowałem – i dalej rysuję – komiksy. Kilka miesięcy przed castingiem do „Fanfika” wydałem komiks z Girls* to the Front (queerowo-lesbijski kolektyw wydający zin pod tym samym tytułem – przyp. red.). Zajmowałem się więc rozwijaniem swoich zajawek i pasji w przerwach od pracy. Chyba byłem strasznie… po prostu zgnuśniałym i niezadowolonym człowiekiem, który tylko siedzi i się wkurza. Dowiedziałem się o castingu i stwierdziłem, że dobra, jest casting na osobę transpłciową, czegoś takiego jeszcze nie było. Pomyślałem, że spróbuję i podejdę do tego trochę tak, żeby się sprawdzić, a trochę dla zabawy. A ostatecznie wyszło fajnie. (śmiech)

„Fanfik” to pierwszy pełnometrażowy film w Polsce, w którym w główną rolę transpłciowego bohatera wciela się aktorska osoba niebinarna. Czy sposób organizacji castingu był dostosowany do queerowego charakteru filmu?

Na początku trzeba było wysłać coś w rodzaju swojej pocztówki wideo, tzw. self tape. Ponieważ na casting każdy przychodził na konkretną godzinę, nie widziałem innych ludzi ani też nie widziałem zgłoszeń – okazało się, że było ich naprawdę dużo. Spodziewałem się, że to będzie takie: „No, chcieliśmy

This content is restricted to subscribers

Alyssa Edwards – światowej sławy drag queen specjalnie dla „Repliki”

DRAG QUEEN ALYSSA EDWARDS (Justin Dwayne Lee Johnson), która międzynarodowy sukces zawdzięcza piątemu sezonowi talent show „RuPaul’s Drag Race”, opowiada Jakubowi Wojtaszczykowi o początkach na dragowej scenie, o miłości do tańca, a także o tym, skąd czerpie odwagę. Zdradza też, co zaprezentuje podczas nadchodzącego europejskiego tournée „Becoming Alyssa, The Life Story of a Traveling Queen”. 20 maja Alyssa wystąpi w Warszawie w klubie Progresja

Co prawda z programu RuPaula nie przywiozła korony, ale otrzymała klucz, którym otworzyła drzwi do sukcesu. Krótko po show zaczęła występować w internetowym serialu ,,Alyssa’s Secret”, by następnie jeszcze lepiej dać się poznać jako utalentowana choreografka w netfl ixowym dokumencie „Dancing Queen”. To właśnie we własnym studiu tańca Beyond Belief Dance Company Alyssa odnajduje szczęście. Ładuje też baterie, które pozwalają jej realizować kolejne projekty. W 2016 r. ponownie skradła serca publiczności w drugiej edycji „RuPaul’s Drag Race: All Stars”, w której zajęła czwarte miejsce. Po wyprzedanym i entuzjastycznie przyjętym przez krytyków występie w Vaudeville Th eatre na londyńskim West Endzie wyruszyła w trasę po Stanach Zjednoczonych. Tym razem, jak mówi, „z otwartymi ramionami” wita Europę. Jej „Becoming Alyssa, The Life Story of a Traveling Queen” po drugiej stronie oceanu zdobyło pełne zachwytu recenzje i wypełniło po brzegi sale klubów i teatrów. Rozmawiam z Alyssą w połowie marca.

W show „Becoming Alyssa, The Life Story of a Traveling Queen” opowiadasz o swojej niezwykłej karierze drag queen, tancerza i performera. Cofnijmy się zatem do początku. Jak queerowemu dziecku dorastało się w małym miasteczku w Teksasie?

W energetycznym spektaklu dzielę się nie tylko historią narodzin Alyssy Edwards, ale też życia młodego geja w niewielkim Mesquite w Teksasie. Opowiadam, jak to się stało, że mały Justin z baseballowego boiska dostał się do szkoły tańca, by wiele lat później uczestniczyć w swojej pierwszej paradzie równości. A ta droga wcale nie była taka oczywista! Wiem, że trudno w to uwierzyć, bo dziś jestem wygadaną panią, ale byłem bardzo nieśmiałym dzieciakiem. Pochodzę z typowej rodziny z Południa. Mam siedmioro rodzeństwa. Jednak

This content is restricted to subscribers

Ewa Kasprzyk o 15 latach grania „Berka”, o reżyserach gejach i o listach miłosnych od lesbijek

O 15 latach grania „Berka”, spektaklu z centralnym wątkiem gejowskim, o reżyserach gejach i o listach miłosnych od lesbijek z EWĄ KASPRZYK rozmawia Rafał Dajbor

fot. Podsiebierska/AKPA

Siadając do rozmowy, pokazuję Ewie Kasprzyk okładkę „Repliki” (nr 16, listopad/grudzień 2008) ze zdjęciem jej i Pawła Małaszyńskiego ze spektaklu „Berek, czyli upiór w moherze”.

Pamięta pani tę okładkę?

O kurczę! Jakie to dawne czasy. To było przy okazji premiery „Berka…” w Teatrze Kwadrat. Zaraz sobie tę okładkę sfotografuję!

„Berek, czyli upiór w moherze”, bo tak brzmi pełny tytuł spektaklu (napisanego przez Marcina Szczygielskiego), żyje na scenie do dziś, choć już w innych okolicznościach.

Zaraz to wszystko po kolei wyjaśnię. Pierwszy „Berek…” miał premierę w 2008 r. w Teatrze Kwadrat. Występowałam w nim ja – jako „moherowa” Lewandowska – i Paweł Małaszyński jako gej Paweł. Graliśmy to równe 10 lat. W Polsce, za granicą, nawet na drugiej półkuli, dla Polonii. Mieliśmy obawy, jak nas przyjmie polonijna widownia, ale było bardzo fajnie. Gdy w 2018 r. odchodziłam z etatu w Teatrze Kwadrat, odbyło się nawet pożegnalne przedstawienie „Berka…”. A „Berek 2” to spektakl, który istnieje dopiero od 19 grudnia 2022 r. Gramy to w ramach Teatru Gudejko, impresaryjnie, na różnych scenach. Według innego już tekstu, z rozszerzoną obsadą. W fabule pojawia się mój 

This content is restricted to subscribers

Ewa Kasprzyk (ur. 1957) – ceniona aktorka teatralna i fi lmowa. W latach 1983-2000 związana z gdańskim Teatrem Wybrzeże, potem (2000-2018) z Teatrem Kwadrat w Warszawie. W kinie debiutowała rolą Kwiryny w dramatach Barbary Sass „Dziewczęta z Nowolipek” i „Rajska jabłoń”. Masową publiczność zdobyła rolą kłótliwej Barbary Wolańskiej z cyklu „Kogel mogel” (1988, 1989, 2019, 2022). Popularność ugruntowała rolami takimi jak Ilona w „Złotopolskich” (1998-2007), matka Magdy w „Magdzie M.” (2005-2007), Elżbieta Żak w „Na dobre i na złe” (2008-2012). Nieprzerwanie od 2012 r. gra matkę Pawła w „Przyjaciółkach”. Na scenie bywała Patty Diphusą (2004), Anną w „Berku, czyli upiorze w moherze” (2008), Violettą Villas w „Kallas” (2013) i Dalidą w „DalidAmore, czyli kochaj, całuj i płacz” (2018). Laureatka wielu nagród teatralnych, wyróżniona na festiwalach w Gdyni i Wenecji za rolę w fi lmie „Bellissima” (2000); Srebrnym Krzyżem Zasługi (1996) i nagrodą Hiacynt od społeczności LGBT (2009).

Michał Dziedzic – wyoutowany dziennikarz show-biznesowy uwielbia być singlem

Z MICHAŁEM DZIEDZICEM, wyoutowanym dziennikarzem Wirtualnej Polski, rozmawia Piotr Grabarczyk

fot. Marek Zimakiewicz

Co jest takiego w show-biznesie, że przyciąga młodych adeptów dziennikarstwa? Co ciebie skłoniło, żeby iść akurat w rozrywkę?

Pochodzę spod Krakowa i największymi gwiazdami, z jakimi miałem przez długi czas do czynienia, byli Lajkonik i Smok Wawelski, więc gdy po studiach przeprowadziłem się do Warszawy, byłem złakniony „wielkiego świata”. Chciałem uczestniczyć w wydarzeniach, o których jako nastolatek czytałem na Pudelku z wypiekami na twarzy. Owszem, tak było, no shame in Pudelek game. Zawsze interesowałem się popkulturą, a show-biznes jest jej częścią. Poza tym skoro praca może jednocześnie być źródłem rozrywki, to dlaczego nie spróbować? Działając w tego typu mediach, można się wiele nauczyć i od podszewki poznać branżę, o której krąży wiele legend. To chyba właśnie one rozbudzają wyobraźnię wielu młodych ludzi. Ekscytujące jest też to, że pracując w dużym serwisie, śledzonym przez miliony osób, masz realny wpływ na narrację. No i przyświeca ci też ważna misja! Tak, nie śmiej się…

Ja się nie śmieję, to są poważne sprawy! Ale poproszę o jakiś dowód anegdotyczny.

Pamiętam, jak wylądowałem

This content is restricted to subscribers