SOPHIA MOKHAR pochodzi z Białorusi, od 7 lat mieszka w Polsce. Jest transpłciową kobietą. W zeszłym roku wzięła udział w 10. edycji programu „Top Model”. Rozmowa Michała Pawłowskiego
Wzięłaś udział w zeszłorocznej, 10. edycji programu „Top Model Polska” – jako wyoutowana transpłciowa kobieta. Dowiedzieliśmy się tego zaraz z początkowego materiału o tobie. Z jakimi reakcjami spotkałaś się po tym publicznym coming oucie?
Prowadziłam przed programem profil na TikToku, który był poświęcony tematyce transpłciowości, więc wiele osób już mnie znało z tej strony. Nie spotkałam się z dużą liczbą złych reakcji. Oczywiście, na profilu „Top Model” na Instagramie ludzie pisali różne niemiłe rzeczy o mnie czy Julii (Sobczyńskiej, biseksualnej uczestniczce programu, z którą wywiad opublikowaliśmy w poprzednim numerze – przyp. red.), to były najgorsze chwile, dużo komentarzy pełnych hejtu, ale wspierałyśmy się nawzajem. Jednak większość ludzi pozytywnie odbierała mój udział w „TM” – czułam wsparcie od moich fanów, kibicowali mi, wiele osób podchodziło do mnie na ulicy i mówiło miłe słowa.
Jednym z ważnych momentów w programie była sesja nago – miałaś wątpliwości, ale ostatecznie wzięłaś w niej udział. Jakie emocje ci towarzyszyły, co ostatecznie cię przekonało?
Ciężko było przełamać się do tej sesji – myślę, że to niełatwe niemal dla każdego, a dla osoby transpłciowej szczególnie. Nie byłam jeszcze gotowa. Jednak nie lubię się poddawać i to jest ważna część mojego charakteru. Powiedziałam sobie, że jak tego nie zrobię, to przegram w jakimś sensie też dla samej siebie. Dlatego się odważyłam – chciałam udowodnić sobie, że mogę pokonywać kolejne granice moich lęków. Wcześniej, gdy rozpoczynała się moja przygoda z modelingiem, nie zastanawiałam się nad tym mocno, bo w gruncie rzeczy mało jest w pełni nagich sesji w branży, szczególnie w modelingu komercyjnym.
Dlaczego zdecydowałaś się opuścić program sama w trakcie jego trwania?
Wpłynęło na to kilka czynników. Postanowiłam odejść po eliminacji Łukasza i Oli, gdy decyzja jurorów była dla mnie niezrozumiała. Nie wiedziałam, dlaczego dostałam szansę na pozostanie, a byłam wtedy zagrożona odejściem któryś już raz. Nie dostawałam żadnego pozytywnego feedbacku, więc też byłam zdemotywowana. Czułam się źle psychicznie, nie chciało mi się starać i nie widziałam sensu, by być dalej w programie. Nie żałuję.
Czy w świecie modelingu spotkałaś się z dyskryminacją, transfobią? Na ile branża jest otwarta na osoby niecispłciowe?
Wprost – nigdy nie spotkałam się z dyskryminacją. Ale wiesz, w obecnym świecie nikt raczej wprost nie powie, że nie chce z tobą współpracować, bo jesteś transpłciowa czy coś w tym rodzaju. Ale czuję, że były takie momenty, że ludzie nie chcieli ze mną pracować ze względu na moją transpłciowość. Zdaję sobie też sprawę, że nie tylko w modelingu, ale i w każdej sferze działalności będą ludzie, którzy nie będą chcieli ze mną działać, bo w ich głowie są stereotypy. Taka jest prawda, to nieuniknione. Świat mody opiera się często na tym, że liczą się konkretne rozmiary danej osoby lub poszukiwany typ urody. To się oczywiście zaczyna zmieniać, ale nadal przeszkodą dla osób transpłciowych w modelingu mogą być widoczne zmiany na ciele po tranzycji lub np. układ figury. Dlatego ważna jest widoczność osób niecispłciowych w różnych branżach – byśmy ten świat zmieniali na lepsze, na bardziej otwarty i zróżnicowany.
Od 7 lat mieszkasz w Warszawie, tu również rozpoczęłaś swoją tranzycję – dlaczego wybrałaś Polskę i właśnie tutaj się na nią zdecydowałaś? Polska nie jest, niestety, krajem, który wspiera osoby transpłciowe i społeczność LGBT+.
Zacznijmy od tego, że w Polsce nie jest gorzej niż w Białorusi. Z Mińska przeprowadziłam się do Warszawy na studia, a dodatkowym powodem, dlaczego wybrałam Polskę, było pochodzenie mojego dziadka Polaka. Tranzycję zaczęłam później. I zgadza się – proces nie jest łatwy, ale jest szybszy i lepszy niż w moim rodzinnym kraju. Dokończenie procesu prawnego w Polsce jest właśnie przede mną – czekam na swój polski paszport, na otrzymanie polskiego obywatelstwa, by następnie zmienić dane. Prawnik zapewnia mnie, że po otrzymaniu obywatelstwa zmiana dokumentów nie będzie dużym problemem. Dlatego bardzo chciałabym otrzymać polski paszport i czekam na ten moment.
Wiesz, jak proces tranzycji wygląda na Białorusi? Czytałem, że prawnie jest to możliwe, a w praktyce?
Z tego co wiem, aby dostać pozwolenie na terapię hormonalną, musisz chodzić 2 lata do psychiatry i 2 tygodnie spędzić w szpitalu psychiatrycznym na obserwacji. Następnie zbiera się komisja i decydują, czy możesz rozpocząć terapię hormonalną. Nie wiem niestety, jak wygląda dokładnie proces prawny, bo wyprowadziłam się z Białorusi, gdy miałam 17 lat, i potem interesowałam się już bardziej tym, jak wygląda to w Polsce. Korekta płci i zmiana dokumentów są możliwe na Białorusi. Jednak musimy pamiętać, że to jest kraj bardzo homo- i transfobiczny, więc cały proces jest jeszcze dłuższy i cięższy niż ten w Polsce, który, jak wiemy, do łatwych nie należy.
A życie społeczności LGBT+? Jak wygląda? Na Białorusi organizacje działające na rzecz LGBT+ są niezarejestrowane, nie mogą działać legalnie. Czy są miejsca, w których społeczność się gromadzi, bawi, może uzyskać pomoc? Na przykład w Mińsku lub innych miastach?
Nie jest to dobre życie. Nie jest bezpiecznie być osobą LGBT+, wyoutowanych osób LGBT+ jest garstka. Słyszałam często, że organizowane są łapanki, gdy np. umawiasz się na randki przez aplikacje. Okazuje się, że na miejscu nie ma osoby, z którą się umówiłeś_aś, za to możesz zostać pobity przez grupę osób działającą przeciw społeczności LGBT+ lub mogą cię wywieźć w jakieś niebezpieczne miejsce poza twoje miasto i dręczyć. Gdy mieszkałam na Białorusi, nie znałam żadnego centrum pomocowego – były tylko strony internetowe, z których można było czerpać wiedzę. Imprezy LGBT+, jeśli są organizowane, to po kryjomu i często musisz dostać o ich informacje prywatnie, by się dowiedzieć, że się odbywają. Pamiętam, że był jeden klub powszechnie znany, ale zamknął się – milicja robiła tam naloty i często aresztowała ludzi, tak po prostu, za to, że była to impreza tęczowa. Oczywiście formalne powody zawsze były inne. Więc oprócz powszechnej homo- i transfobii aparat państwa białoruskiego wymierza działania przeciw społeczności i bardzo często jest to przemoc fizyczna. Wiem, że w Polsce jest też jest ciężko, ale jednak zdecydowanie lepiej.
Porozmawiajmy o tobie. Kiedy odkryłaś, że jesteś osobą transpłciową?
Myślę, że moja historia jest dosyć typowa, rozumiałam to, że jestem dziewczynką, już jako dziecko. Może nie w pełni świadomie jeszcze, ale pamiętam, jak byłam zła, że muszę bawić się z chłopcami – nie rozumiałam ich, nie czułam przynależności do grupy i bardzo chciałam mieć długie włosy jak koleżanki. W okresie dojrzewania zaczęłam rozumieć coraz więcej i czułam się strasznie źle psychicznie. Gdy miałam 11 lat, powiedziałam rodzicom, że czuję się dziewczyną – totalnie tego nie zrozumieli. Byli strasznie źli. Już wtedy wiedziałam, że muszę wyjechać z tego kraju. Gdy miałam 14 lat, bardzo chciałam przyjmować hormony. Na forach internetowych można kupić tabletki antykoncepcyjne nielegalnie (na czarnym rynku sprzedaje się kobietom transpłciowym tabletki antykoncepcyjne zawierające kobiece hormony, co ma zastąpić właściwą terapię hormonalną – przyp. red.) – zastanawiałam się, czy to zrobić. Jednak czytałam, że to jest bardzo niebezpieczne, i na szczęście nie zdecydowałam się, to duże zagrożenie dla zdrowia i życia. Nie można robić takich rzeczy bez kontroli lekarza. Musimy o tym mówić młodym osobom transpłciowym: samodzielne kroki i nielegalne hormony to najgorsza opcja.
Jak zareagowali twoi bliscy, gdy im powiedziałaś?
Rodzice, tak jak mówiłam, bardzo źle. Mieszkali jeszcze razem… Były krzyki i groźby. Potem, gdy rozwiedli się, powiedziałam mamie ponownie przed tym, jak już planowałam rozpocząć terapię hormonalną i byłam już w Polsce. Postawiłam ją przed faktem dokonanym, musiała to zaakceptować. To pewnego rodzaju wybór: chcesz mieć dziecko i kontakt z nim czy nie? Przyjęła to lepiej niż za pierwszym razem, teraz mamy dobry kontakt, rozmawiamy codziennie. Z ojcem natomiast nie mam kontaktu od 10 lat, nie wiem nawet, czy wie o tym, że jestem po tranzycji. Od rozwodu nie interesował się nami. Zresztą nawet w dzieciństwie nie miałam z nim dobrych relacji, więc nie jest dla mnie ważne, co on myśli. A z przyjaciółmi i znajomymi nie było problemu, prawie każdy moją transpłciowość zaakceptował.
Czy mogę zapytać, na jakim etapie tranzycji jesteś? Czy może już po?
Tranzycja dla mnie nie jest jeszcze w pełni zakończona, ale nie chcę zapeszać i zbyt wiele mówić.
Zapytałem, bo w „TM” wspominałaś, że zbierasz jeszcze na jedną operację.
Tak. Ale będę o tym mówiła więcej, jak już będzie po fakcie i wszystko się uda.
Sophia, jakie są twoje plany i marzenia? Pracujesz w korporacji, a dodatkowo jako modelka. Chciałabyś, by modeling stał się twoim pełnoetatowym zajęciem?
Nie mam jeszcze odpowiedzi na to pytanie, bo praca w modelingu jest trudna i przede wszystkim mało stabilna, trzeba polegać na liczbie zleceń. Bardziej jednak stawiam na rozwój osobisty, a modeling to dodatkowa droga, która daje mi wiele fajnych doświadczeń i dużo radości. Będę dbała dalej o to, by rozwijać się w biznesie, a jednocześnie realizować pasję modelingową i działać prężnie w social mediach – czas pokaże, co dalej.
Słyszałem, że masz chłopaka. Zostajesz w Polsce na stałe?
Na pewno bardzo czekam na polski paszport. A czy zupełnie na stałe – nie wiem. Nie ukrywam, że chciałabym zwiedzić trochę świata, może też pomieszkać w innych miejscach. Mam 24 lata i wiele przede mną.
Czy doświadczyłaś dyskryminacji w Polsce z powodu tego, że jesteś Białorusinką?
Podobnie jak z transfobią, wprost – nie. Ludzie wiedzą, że nawet jak są uprzedzeni, to nie powinni tego pokazywać. Musimy pamiętać, że dyskryminacja nie zawsze jest wypowiadana wprost. Często jest to pominięcie ciebie, brak rozmowy albo dwuznacznie komunikaty, które się wyczuwa.
Jak twoim zadaniem należy wspierać osoby transpłciowe w Polsce czy w Białorusi? Co każdy z nasz może robić?
Chciałabym, aby ktoś mi powiedział, gdy przechodziłam ten trudny okres poznawania siebie, dowiadywania się, kim jestem – że to jest najgorszy okres i potem już będzie tylko lepiej. Jeśli zrozumiałeś_aś, że nie jesteś w swoim ciele, to z każdym krokiem, który przybliży cię do bycia w pełni sobą, będzie ci lepiej. A ja myślałam, że to się nigdy nie skończy i zawsze będę czuła się źle. Tymczasem okazało się, że gdy już byłam w trakcie procesu, każdy krok mnie uszczęśliwiał. Gdyby ktoś mi to powiedział na samym początku, byłoby mi dużo lżej. A młodzi ludzie muszą pamiętać, że mamy XXI w., można osiągnąć bardzo wiele w kwestii wyglądu, ale trzeba to robić rozważnie i bezpiecznie.
Co masz na myśli?
Młode osoby transpłciowe często kuszą niebezpieczne sposoby działania – np. czarny rynek hormonów, o którym wspominałam, lub zarabianie własnym ciałem, aby szybciej zarobić na tranzycję. To strasznie smutne, że w trudnej sytuacji czeka na nas jeszcze tyle niebezpieczeństw. Znam kilka osób transpłciowych, które mają okropne doświadczenia za sobą. Dlatego warto czerpać wiedzę od sprawdzonych organizacji i nie bać się prosić o pomoc osób z doświadczeniem w temacie. Jeszcze jedna ważna rzecz: trzeba dbać o swoją wartość – np. nie wiązać się z kimś lub randkować z kimś, kto nas w pełni nie akceptuje. Każdy z nas zasługuje na miłość z pełną akceptacją, warto cierpliwie szukać dobrego_j partnera_ki.
Ty takiego znalazłaś, tak?
Było ciężko znaleźć, ale tak. Rejestrując się na aplikacji randkowej, chciałam tylko sprawdzić, ilu facetów będzie chciało się ze mną umówić na randkę, byłam wtedy po rozstaniu. I tak znalazłam swojego człowieka, poszliśmy na randkę, później jakoś się to rozkręciło i jesteśmy razem 2 lata.
Jesteś teraz szczęśliwa?
To ciężkie pytanie w obecnych czasach. Ale na pewno, będąc w związku, jestem bardziej spokojna i mam więcej równowagi w życiu.
Jak patrzysz na obecną sytuację – agresji Rosji z pomocą Białorusi na Ukrainę?
Nie jest mi łatwo i pewnie wielu Białorusinom też nie. Trzeba zaznaczyć, że większość z nas, Białorusinów, nie wybrała Aleksandra Łukaszenki na prezydenta. On nie jest prezydentem tego kraju. Sam zdecydował, że będzie nim rządzić – bez poparcia narodu. To straszny człowiek, który podejmuje okropne decyzje. To, co robią Łukaszenko i Putin, jest przerażające i nieludzkie. Jestem Białorusinką – ale nie utożsamiam się z tymi rządami. Staram się angażować w pomoc dla Ukrainy, jak tylko mogę i potrafię.
Tekst z nr 96/3-4 2022.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.