(USA, 2022), reż. Nicholas Stoller, dystr. UIP, w kinach: 4.11.2022
Na pewno już wszyscy wiedzą, że to pierwsza stricte gejowska komedia romantyczna, która powstała w dużym hollywoodzkim studiu (Universal) i miała szeroką dystrybucję. Głównym bohaterem jest czterdziestoletni singiel, Bobby (Billy Eichner, także współautor scenariusza), dyrektor powstającego właśnie Muzeum LGBTQ+ w Nowym Jorku. Na dyskotece poznaje młodszego od siebie i wielce umięśnionego Aarona (Luke Macfarlane). Panowie lgną do siebie, ale przecież zanim się zejdą na dobre, musi minąć 110 minut projekcji. Oprócz historii miłosnej mamy w filmie także opis gejowskich obyczajów (bardzo chwilami zabawny), jak również mini wykłady z tęczowej historii i próbę rozliczenia heteronormy z jej stosunku do mniejszości. Szczególnie zapada w pamięć gorzki, zupełnie nieśmieszny monolog Bobby’ego, który skarży się, że był przez lata marginalizowany i traktowany pobłażliwie, bo zajmował się czymś tak niestosownym i nieistotnym jak LGBT. Mocno się z jego słowami zidentyfikowałem. W Stanach fi lm nie najlepiej poszedł w kinach, a i u nas nie rozbił banku. Można dywagować, czy to ze względu na gejowską tematykę, czy może dlatego, że nie ma w obsadzie żadnej wielkiej gwiazdy, a bez niej trudno komedii romantycznej o sukces finansowy (ale też fi lm kpi sobie z heteroseksualnych sław wcielających się w queerowe postacie, żeby dostać Oscara). Zgłosiłbym również zastrzeżenia co do konstrukcji głównego bohatera. Nie nazbyt urodziwy, sarkastyczny intelektualista Bobby to dobry gejowski odpowiednik postaci wykreowanej przez Woody’ego Allena, natomiast niekoniecznie kandydat na filmowego amanta. Tym niemniej „Bros” są dowodem na to, że geje weszli do mainstreamu. Nawet w Polsce. Na moim seansie były poza mną same pary hetero, które czule tuliły się do siebie, patrząc na sceny męsko-męskiego seksu. (Bartosz Żurawiecki)
Tekst z nr 100/11-12 2022.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.