Carolina De Robertis „Bogowie tanga“

Wyd. Albatros 2017

 

Ta historia zaczyna się w roku 1913 w Argentynie, a więc będzie też historia argentyńskiego tanga. A jak tango, to wiadomo gdzie – w burdelach, kabaretach, teatrzykach muzycznych. Tam będzie z rozmaitymi zespołami grał na skrzypcach Dante, piękny, delikatny, zwracający uwagę kobiet emigrant z Włoch.

Rzecz w tym, że do Buenos Aires przybył jako siedemnastoletnia dziewczyna, Leda, poślubiona per procura i przygotowana na tradycyjne, zaaranżowane małżeństwo. Kiedy zsiada ze statku, okazuje się jednak, że jej mąż nie żyje. Żeby zarobić na życie, gra na skrzypcach, i aby robić to w takich miejscach, musi przebrać się za mężczyznę. Okazuje się jednak, że nie chodzi tylko o skrzypce. Jej romanse (całkiem nieplatoniczne) z kobietami są bardzo udane, mimo że ukrywa swoją prawdziwą płeć. Ha! Są szczegóły.

Nie jest to może jakaś rewelacyjnie dobra powieść, ale geje są już całkiem nieźle reprezentowani w literaturze, a lesbijek jak zwykle jest dużo mniej, więc warto to może odnotować. (Kinga Dunin; recenzja pierwotnie ukazała się na stronie Krytyki Politycznej)  

 

Tekst z nr 70/11-12 2017.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.