Pomiędzy światami


Hanna Hofmann zagrała w filmie „Touch Me Not” siebie – transpłciową prostytutkę. Rozmowa Adama Kruka.

„Biznes zajmuje 60% mojego czasu, prostytucja 20%, a kolejne 20% sztuka.”

„Kombinacja kobiety i mężczyzny jest dla wielu moich, szczególnie męskich, klientów bardzo interesująca.”

„Zwyczajnie nie wiedziało się, dlaczego aż tak bardzo nie akceptuje się swego ciała, skąd bierze się potrzeba posiadania piersi czy depresja z powodu ich braku. Byłam chłopcem bardzo niepewnym siebie. Miałam chyba 22 lata, gdy przeczytałam artykuł o transseksualizmie i zrozumiałam, że to o mnie.”

Cały wywiad – do przeczytania w „Replice” nr 76.

Fot. materiały promocyjne
spistresci

Na PrEPie życie jest lepsze

Łukasz Sabat, nowo wybrany Mister Gay Poland 2018, mówi o życiu na PrEPie, strachu przed HIV, o seksie i o nagości, o życiu w Krakowie i w Kopenhadze a także o swym parterze Kendricku i o aktywizmie na rzecz LGBT. Rozmowa Mariusza Kurca.

 

„Od zawsze panicznie bałem się HIV. To zagrożenie było dla mnie jakby częścią pakietu bycia gejem. Taki ciąg myślowy: jestem gejem, złapię HIV, zachoruję na AIDS, umrę. W skrócie: gej = śmierć. Pierwsze słowa mamy po moim coming oucie? „Tylko uważaj, żebyś nie zakaził się HIV”. Jeden z pierwszych chłopaków, z którymi spotykałem się w Danii, wyznał mi, że ma HIV – i zalał się łzami. Leczył się, wiremię miał niewykrywalną, więc seks z nim był naprawdę bezpieczny – ale gdzieś z tyłu głowy i tak ten irracjonalny strach był. Za każdym razem, gdy szedłem z chłopakiem do łóżka, czułem się, jakbym robił coś zakazanego. Praktycznie nie byłem w stanie cieszyć się seksem, mimo że odczuwałem pożądanie. To miało ujemny wpływ na psychikę. Doszedłem do takiej paranoi, że praktycznie po każdym seksie leciałem się zbadać i zawsze potworny stres. Ręce miałem tak pokłute, jakbym regularnie brał narkotyki w żyłę. Ciągle wstyd, że się uprawiało seks i to „na dodatek” z facetem.”

„Z moim Kendrickiem żyjemy w związku otwartym, z racji pracy dużo podróżuję i zdarza się, że umawiam się z facetami na seks. Byłem na konferencji w Budapeszcie, wieczorem na Grindrze poderwałem trzech gości, fantastycznych byków, bardzo atrakcyjnych. Z jednym z nich byłem pasywny. Miał założoną prezerwatywę. W pewnym momencie wyszedł ze mnie i po coś sięgnął. Pomyślałem, że po lubrykant. Kontynuowaliśmy. Gdy po chwili znów ze mnie wyszedł, zobaczyłem, że nie ma prezerwatywy. Czyli wtedy, gdy myślałem, że brał lubrykant, to on ją ściągnął! Przerwałem wszystko od razu. „Hej, co jest grane?”. „Daj spokój, no risk, no fun”. To podejście mnie rozwaliło. To był przełomowy moment.”

„W końcu zacząłem brać PrEP. Skutków ubocznych, o których czytałem – że przez pierwsze tygodnie człowiek może mieć ból brzucha, rozwolnienie lub może odczuwać zmęczenie, że PrEP może mieć niekorzystny wpływ na nerki – nie miałem i nie mam.

Stopniowo zaczął schodzić mi stres związany z seksem. Odeszła paraliżująca obawa, że mogę zakazić Kendricka. Dziś mogę powiedzieć, że PrEP odmienił moje życie. Nie samo życie seksualne. Całe życie. Jestem po prostu w lepszej kondycji.”

 

Cały wywiad z Łukaszem Sabatem – do przeczytania w „Replice” nr 75.

Fot. Pete Lamberto
spistresci

Jestem duża i silna

Jestem duża i silna” – z Martą Lempart, kandydatką na prezydentkę Wrocławia, pierwszą wyoutowaną lesbijką kandydującą na prezydentkę wielkiego miasta, rozmawia Ewa Tomaszewicz.

 

„Tak, to, że nie mogę wziąć ślubu z Natalią, moja partnerką, że nie możemy po sobie normalnie dziedziczyć, to obłęd i kretyństwo. Ale to da się załatwić w Polsce nawet nie wtedy, kiedy władzę straci PiS, tylko dopiero kiedy straci ją Kościół.

Z racji pracy na średnich i wyższych stanowiskach zawsze byłam dyskryminowana ze względu na płeć. Permanentnie i dotkliwie. Zwłaszcza gdy pracowałam w urzędzie i w ogóle na państwowych stanowiskach i towarzystwo tam usiłowało mnie traktować jak osobę, która powinna parzyć kawę. Tyle że ja się za bardzo nie daję tak traktować. Jak kolega na poważnym posiedzeniu poważnego zarządu dużego państwowego funduszu celowego stwierdził, że zacznie od tego, że ja bardzo ładnie dzisiaj wyglądam, tak wiosennie, to mu powiedziałam, że ma ch… krawat.”

 

„Myślisz, że te wybory mają trochę większe znaczenie niż zazwyczaj?

Zdecydowanie. To będzie dobry odsiew, będziemy mieć świadomość, do czego zmierzamy, że są wybory europejskie, parlamentarne, to nas zmusi do reorganizowania się. Gdybyśmy mieli na pusto jechać aż do wyborów parlamentarnych, to byłoby źle, nie bylibyśmy w stanie protestować tak długo i ta energia by się wypaliła. Teraz takich komitetów jak nasz powstaje całkiem sporo, ludzie się naturalnie przerzucają z protestów na politykę, oczywiście przy dużym sprzeciwie największych partii. Jak przegramy te wybory, to będzie mobilizacja przed następnymi, jak wygramy, to będzie inna mobilizacja na fali sukcesu. Cokolwiek się wydarzy, wybory to błogosławieństwo.”

 

Cały wywiad – do przeczytania w „Replice” nr 75.

Fot. Anna Huzarska
spistresci

Babcia i ja

O dorastaniu na lubuskiej wsi, o coming oucie przed babcią i o filmowej pasji z Rafałem Łysakiem, reżyserem nagrodzonego Złotym Lajkonikiem na Krakowskim Festiwalu Filmowym dokumentu „Miłość bezwarunkowa”, rozmawia Bartosz Żurawiecki.

„Miłość bezwarunkowa” opowiada o tobie i twojej babci, Teresie. Babcia wie, że jesteś gejem, ale tego nie akceptuje. Jest wierząca, religijna, słucha Radia Maryja. Kiedy wpadłeś na pomysł, by waszą relację – czasami zabawną, czasami dramatyczną – uczynić tematem filmu?

Zacząłem nagrywać w roku 2008. Już wtedy tworzyłem filmy, siłą rzeczy babcia zaczęła się w moją kamerę łapać. Jakieś cztery lata temu skupiłem się głównie na babci. Sam wtedy nie wiedziałem, dlaczego ją tak uparcie nagrywam. Właściwie to dopiero Jacek Bławut, znany polski dokumentalista, który został moim producentem, nadał filmowi główny temat. To on uświadomił mi, że chodzi tutaj przede wszystkim o konflikt rodzinny na tle mojej orientacji seksualnej.

(…)

Jaki jej obecny stosunek do ciebie i twojego życia osobistego?

Sytuacja wygląda lepiej, kiedy mam partnera. Bez problemu mogę do niej z nim przyjeżdżać. Pyta o niego, pozdrawia go i zaprasza. Natomiast wtedy, gdy coś mi się nie układa, gdy jestem sam, od nowa budzi się w niej nadzieja, że następna będzie dziewczyna i wykorzystuje ten moment, żeby mnie do poszukiwania dziewczyny zachęcić. Na poziomie światopoglądowym ciągle są jakieś konflikty, ale gdy wszystko ucicha, gdy burza mija, to siedzimy w domu i pijemy razem herbatę. Nie można ludzi, którzy słuchają Radia Maryja, zamykać w szafie, uznać za potwory, które nie mają serca. Bo jak przychodzi co do czego, jak trzeba człowieka przyjąć, pomóc mu, nakarmić go, to ci ludzie są do tego zdolni.

Ciekawe, że z drugą babcią nigdy na temat mojej orientacji nie rozmawiam. Jest ok, ale bez wchodzenia w drażliwe tematy. Tylko z babcią Teresą wszystko zostało do trzewi przepracowane, przegadane, wykłócone i wypłakane.”

 

Cały wywiad – do przeczytania w „Replice” nr 75.

Fot. Zofia Dąbrowska
spistresci

W naszej miłości jest Bóg

O tym, jak godzą homoseksualność z religią katolicką, z parą Pawłem Dobrowolskim i Konradem Szpindlerem rozmawia Marcin Dzierżanowski.

Paweł Dobrowolski: „Nie chciałem być samotny, wiedziałem, że nie powinienem próbować z kobietami, z kolei pójście do zakonu w moim przypadku, było bardziej pokusą niż wyrzeczeniem. Jedynym rozwiązaniem pozostała próba wejścia w związek. Poznanie Konrada było jakimś przeformatowaniem mojego myślenia. Wcześniej modliłem się, by Bóg postawił na mojej drodze osobę, która mi pozwoli uwierzyć w miłość między dwoma facetami. Być może więc Konrada sobie wymodliłem.”

Konrad Szpindler: „Moja religijność też się zmieniła. Gdy się poznaliśmy, pochodziliśmy z zupełnie innych światów, początkowo Paweł chodził do kościoła sam. Doceniam to, że na mnie nie naciskał, w pewnym momencie sam powiedziałem, że chcę z nim iść. Dziś mam dużą radość z tego, że możemy co niedziela pójść razem na mszę. Dużym odkryciem było też poznanie ludzi z duszpasterstwa, przyjaciół Pawła. Przez lata tworzyłem sobie strefę religijnego komfortu, polegającą na tym, że będąc wierzącym, unikałem księży, wspólnot, ludzi Kościoła. Nagle Paweł mi pokazał fajnych, zaangażowanych katolików.”

 

Cały tekst – do przeczytania w „Replice” nr 75.

Fot. Marcin Niewirowicz
spistresci

Kiedy mężczyzna całuje mężczyznę w miejscu publicznym

Replika_kiss 5_mCzy całowałeś się z chłopakiem publicznie? Za granicą czy w Polsce? W jakich okolicznościach? Z jakimi reakcjami się spotkałeś? Co czujesz, gdy widzisz całujące się na ulicy pary hetero?

Na te pytania w naszej sondzie odpowiadają: Robert Biedroń, Michał Piróg, Jacek Poniedziałek, Paweł Rabiej, Piotr „Grabari” Grabarczyk, Jakub & Dawid, Remigiusz Ryziński, Slava Melnyk, Arek Kluk, Jan Reszka a także trzy pary, które specjalnie dla „Repliki” całowały się publicznie do naszych zdjęć: Radek Pestka & Romek Gelard, Jarek Oleszczyński & Nikodem Małecki oraz Wojtek Cubera & Marek Ulita.

 

Oto fragmenty dwóch wypowiedzi:

Replika_kiss 21_mRobert Biedroń:

„Z moim Krzyśkiem całowałem się publicznie nieraz… Ale chwilę… Chyba w sumie tylko na Paradach?… Tak, tylko na Paradach, kurczę.

(…) Gdy widziałem swobodnie zachowujące się zakochane pary hetero, to nawet do głowy mi nie przychodziło, że pary homo też powinny mieć do tego prawo. Trudno powiedzieć, że bałem się całować publicznie ze strachu przed pobiciem – heteronorma była tak silna, że po prostu paraliżowała mózg, człowiek nawet nie wpadał na taki pomysł. Teraz, gdy jako prezydent Słupska udzielam ślubów, patrzę na te różnopłciowe pary, cieszę się ich szczęściem, ale też pojawia się myśl: „A ja tak nie mogę. Kiedy to się zmieni?”

 

Jacek Poniedziałek:

„Całowałem się wiele razy na różnych imprezach, nie tylko wśród bliskich znajomych. Ale to byli jednak zawsze ludzie o liberalnym nastawieniu, a poza tym często byli już pijani (śmiech). W naprawdę publicznym miejscu – na ulicy czy w kawiarni, gdzie obcy ludzie mogą widzieć – nie całowałem się w Polsce nigdy. Ani, gdy miałem 20 lat, ani 30, ani 40. Nigdy.(…) Nieraz miałem wielką ochotę przytulić ramieniem mężczyznę, z którym szedłem, choćby na chwilę – ale nie, krygowałem się. (…)Gdy widzę całujące się, ściskające się pary hetero, to od razu pojawia się zazdrość: a my tak nie możemy! Nie mam nic przeciw tym parom, tylko po prostu dlaczego heterycy mogą to robić bez problemu, a my nie?

 

Cały materiał z kilkunastoma wypowiedziami – do przeczytania w „Replice” nr 74.

Fot. Krystian Lipiec
spistresci

Mogę powiedzieć wszystkim

Dorota_Stobiecka_foto_Marcin_Niewirowicz_m

Z Dorotą Stobiecką, mamą geja, wiceprezeską stowarzyszenia My, Rodzice, skupiającego rodziców osób LGBT, a także członkinią zarządu Kampanii Przeciw Homofobii, rozmawia Mariusz Kurc;

 

„ (…) zaczniemy od coming outu – twojego syna?

To było prawie sześć lat temu. Pogodny, wrześniowy wieczór, siedzieliśmy sobie z mężem. Kajetan wszedł do pokoju i powiedział nam.

„Mamo, tato, jestem gejem”?

Tak. Tak po prostu (śmiech)

I?

Zamurowało nas. Pierwszy odzyskał mowę mąż. To jest solidny facet, naukowiec. Nawet jeśli miał mętlik w głowie, to powiedział, co trzeba: OK, jesteś naszym synem, kochamy cię. Ja dołączyłam po chwili. Nie było rozpaczy ani traumy. Przyznaję, że byłam zszokowana – nigdy nie brałam pod uwagę, że Kajetan może być gejem. Nie byliśmy z mężem homofobami, byliśmy tylko jakby oderwani od tematu – co oczywiście też coś mówi o kulturze, w jakiej żyjemy. Mój szok wynikał również ze strachu. Mogłam nie interesować się sytuacją gejów i lesbijek, ale wiedziałam, że są narażeni na dyskryminację, czasem agresję. Okazało się, że to dotyczy mojego syna, a więc i mnie. Szok przeszedł, ale strach pozostał i m.in. z tego powodu działam. Chcę bezpieczeństwa dla osób LGBT, w tym dla własnego syna.”

„Dla mnie coming out syna oznaczał też m.in. generalne zagłębienie się w temat płciowości, seksualności. Również mojej własnej. Czy ja kiedykolwiek myślałam o mojej ewentualnej homoseksualności? Otóż, nie myślałam. Jestem hetero, ale otaczający mnie świat nigdy nie postawił mnie w sytuacji, żebym musiała się nad tym zastanowić. Jak ciężko jest być po tej „drugiej” stronie, skoro heteroseksualność jest aż tak „oczywista”? W czasach młodości znałam kilku chłopaków, o których mówiło się, że są gejami, ale tego tematu się nie ruszało, to byli zresztą dalecy znajomi.

Zapisałam się do Akademii Zaangażowanego Rodzica Kampanii Przeciw Homofobii. Wiem dobrze, jak ważne jest umieć powiedzieć: „Jestem mamą geja”. Gdy mówiłam to głośno pierwszy raz w gronie nieznanych jeszcze wtedy osób, to ciarki mi szły po plecach.”

 

Cały wywiad – do przeczytania w „Replice” nr 74

Fot. Marcin Niewirowicz

spistresci

Chłopaki, stanę z wami!

szymon_niemiec_m-kZ Szymonem Niemcem, organizatorem pierwszych trzech Parad Równości (2001-3), a także uczestnikiem demonstracji osób homoseksualnych pod warszawską Kolumną Zygmunta sprzed 20 lat, rozmawia Maciej Kucharski;

 

Fragment wywiadu:

„Minęło właśnie 20 lat od demonstracji, która poprzedziła Parady. 11 lipca 1998 r. byłeś jednym z kilku gejów, którzy zorganizowali happening pod Kolumną Zygmunta. Mieliście zasłonięte twarze i jedną tęczową flagę.

Byłem wówczas młodym dziennikarzem „Pulsu Stolicy”. Polska Agencja Prasowa poinformowała, że pod Kolumną odbędzie się po raz pierwszy w Polsce wielka demonstracja osób homoseksualnych. Prowadziłem dział miejski, więc naczelny kazał mi tam jechać. Nikt wówczas w redakcji nie wiedział, że jestem gejem. Dojeżdżamy na miejsce z fotografem, a tam 30 dziennikarzy i …żadnych uczestników wiecu. Kompletna pustka. W pewnym momencie pojawiło się dwóch chłopaków z miną w stylu „co ja tutaj robię?”

Znałeś ich?

Nie. Podszedłem, powiedzieli, że imprezę miała zorganizować Lambda, ale miasto nie wydało zgody, Lambda się wycofała, ale jakieś 30 osób obiecało przyjść. Z tych zapowiedzi jednak nic nie wyszło – pod Kolumną stanęło dwóch chłopaków w ciemnych okularach, z bandankami na ustach. Pełna konspiracja.

Dwóch chłopaków i ty?

Nie wiem, co mnie tknęło, ale pomyślałem, że dwóch będzie kiepsko wyglądać na fotografii w gazecie. Jakiś impuls się pojawił i oznajmiłem: „Chłopaki, stanę z wami.” Oni w szoku. Dali mi jakąś chustkę, czapkę. Trzymali kartki ze swoimi zawodami. Jeden miał np. „Jestem menadżerem”. Wziąłem skądś kartkę, napisałem „Jestem dziennikarz”, „-em” mi się nie zmieściło. Przeczytali jakiś manifest, ludzie zrobili fotki, ktoś mi pogratulował i wszyscy się po chwili rozeszli.”

3 lata później Szymon Niemiec organizował pierwszą w Polsce Paradę Równości.

 

Cały wywiad – do przeczytania w „Replice” nr 74.

Fot. arch. pryw.

spistresci

Zuch Dziewuchy

Zuch Dziewuchy, czyli Natalia Radtke i Natalia Sierhej, pierwsza polska lesbijska para vlogerek, opowiadają o sobie i o swych filmikach;

zuch_dziewuchy_m

Natalia S: Mamy po 27 lat i tak samo na imię. Mało tego! Nasi rodzice również mają tak samo na imię! Mamuśki Danuśki, ojcowie Krzyśki. Przypadek? Nie sądzę. (śmiech) Poznałyśmy się w marcu zeszłego roku przez portal queer.pl. Napisałam Natalce, że ma ładne niebieskie oczy, taki był początek.

Natalia R: Mieszkałam wtedy w Niemczech, z myślą, że już tam zostanę. Nie spodziewałam się, że z naszej znajomości wyniknie coś więcej. Kontakt on-line jednak się rozwijał i gdy miesiąc później byłam ze znajomymi na weekend w Poznaniu, to siup, wsiadłam w pociąg i pojechałam do niej do Gdyni. Od początku nadawałyśmy na tych samych falach i od razu się zaprzyjaźniłyśmy.

NS: Mówiłam jej: „Z tego nic nie będzie. Możemy się kumplować, ale to tyle”.

NR: Natalka była świeżo po rozstaniu. Jednak mój urok osobisty zadziałał (śmiech). Podróże nas zbliżyły. Pojechałyśmy razem na majówkę. Miał być Bornholm, a zaliczyłyśmy w sumie Litwę, Łotwę, Estonię i jeszcze Finlandię. Wtedy bardzo się do siebie zbliżyłyśmy, założyłyśmy wspólny dziennik podróży, gdzie do dziś wklejamy bilety czy zdjęcia z ważnych dla nas wydarzeń. Po tej majówce przeprowadziłam się z powrotem do Polski.

NS: Kilka tygodni później zrodził się pomysł na vlog. Oglądałyśmy vlogi polskich par gejowskich i ubolewałyśmy, że nie ma kanałów lesbijskich. Jest luka, trzeba ją wypełnić. Dlaczego my nie miałybyśmy tego zrobić?”

 

Cały tekst – do przeczytania w „Replice” nr 74

Fot. arch. pryw.
spistresci

W wodzie czuję wolność

Karolina_Hamer_foto_Radoslaw_Kazmierczak_m„W wodzie czuję wolność” – Karolina Hamer, pływaczka, paraolimpijka, zdobywczyni ponad 150 medali, w tym srebrnych i brązowych na Mistrzostwach Europy i Świata. Karolina robi – pierwszy w polskim zawodowym sporcie! – coming out. To dla nas zaszczyt, że właśnie w „Replice”.

„Gdy stwierdziłam, że jestem pewna mojej biseksualności i akceptuję ją, to puk puk puk – zapukałam do własnej głowy, a tam głos mówi: „Tyle mówisz o byciu sobą – jak jesteś taka mądra, to powiedz też, że jesteś bi, bo dlaczego nie?” Odpowiedziałam: „Dobra, ok!” Autentyczność daje moc. Hej, naprawdę, ludzie, szkoda życia!”

„Czasy nadeszły takie, że trzeba bronić praw kobiet, bronić praw LGBT. Bronić praw osób z niepełno sprawnościami, które wraz z rodzicami koczują ostatnio w Sejmie. Nie mogę siedzieć cicho. Muszę powiedzieć: ani kroku dalej. Wara od mojej wolności! Na mojej orbicie panowie w czarnych sukienkach są gdzieś daleko –nie mogą decydować o moim życiu, o mojej moralności. Zadecyduję sama.”

Karolina jest niepełnosprawna od urodzenia:

„Lekarz podobno powiedział mamie, że mu kaktus wyrośnie, jeśli ja będę siedzieć. Takie było rozpoznanie. Z wczesnego dzieciństwa pamiętam tylko rehabilitację. Byłam jak górnik na nieustannej szychcie. Musiałam mocno zawalczyć, żeby wstać i zobaczyć, że świat jest barwny i fajny. I z tej różnorodności czerpię do dziś. Można powiedzieć, że przez pierwsze 30 lat życia byłam zajęta czymś istotniejszym niż miłość.”

„Musiałam mieć dwie poważne operacje na barki, słyszałam głosy, że „ta Hamer już się nie pozbiera”. Zebrałam się w sobie, zaczęłam trenować tak, by się ziemia zatrzęsła. W ciągu roku zdobyłam jedenaście medali – m.in. Mistrzostw Świata i Europy”

 

Cały wywiad Mariusza Kurca z Karoliną Hamer – do przeczytania w „Replice” nr 73.

Foto: Radosław Kazimierczak

spistresci