But I’m a Cheerleader (USA, 1999), reż. Jamie Babbit, premiera na outfilm.pl: 31 grudnia 2020
22 lata po amerykańskiej premierze „Cheerleaderka” Jamie Babbit doczekała się polskiej dystrybucji. I choć przedstawia świat sprzed dwóch dekad, to ostatnie produkcje dotyczące terapii awersyjnej homoseksualizmu, czyli „Złe wychowanie Cameron Post” Desireey Akhavany i „Wymazać siebie” Joela Edgertona, pokazują, jak ważny i ciągle aktualny jest to temat. Główna bohaterka, Megan (znakomita Natasha Lyonne), cheerleaderka, zostaje „oskarżona” przez katolicką rodzinę, koleżanki z drużyny oraz swojego chłopaka o homoseksualizm i wysłana na specjalny obóz „leczący” odchylenia od heteroseksualnych norm. Zarzuty wobec Megan są zaś nie byle jakie: wegetariańska dieta, zdjęcia modelek powieszone w szkolnej szafce i (tłumaczona religijnością) wstrzemięźliwość seksualna. Środkiem do osiągnięcia celu jest przede wszystkim przyuczanie do ról społecznych typowych dla danej płci – prania i prasowania dla dziewcząt, rąbania drewna i strzelania dla chłopców, koniecznie w różowych i niebieskich uniformach. Grzeszne myśli o osobach tej samej płci rozwiązuje zaś samobiczowanie elektroszokerem. Megan poddaje się dość lekko kolejnym etapom „leczenia”, chcąc oczywiście jak najszybciej opuścić obóz, ale w międzyczasie zaczyna odkrywać siebie i uczucie do Graham, koleżanki z grupy. Film pociągnięty jest grubą, ironiczną kreską w błyskotliwy sposób wyśmiewającą nie tylko terapię awersyjną, ale przede wszystkim postrzeganie stereotypowych wzorców żeńskich i męskich oraz dyskursu upatrującego przyczyn homoseksualizmu chociażby w emancypacji kobiet czy preferencjach dietetycznych. W klasyce kina queer jest to pozycja obowiązkowa, gwarantująca dawkę dobrego i inteligentnego humoru. (Agnieszka Pilacińska)
Tekst z nr 89 / 1-2 2021.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.