Coming out z Violettą Villas

Jak się wkurzę, to przyjdę do szkoły na obcasach

 

arch. pryw.                            Mateusz Kowalczyk

 

Mateusz Kowalczyk ma 18 lat. Mieszka we Wrocławiu, jest uczniem szkoły zawodowej. W zeszłym roku stał się bohaterem debaty o coming oucie podczas wrocławskiego Festiwalu Równych Praw. Zgłosił się na ochotnika i zaproponował, że zaśpiewa piosenkę z repertuaru Violetty Villas. Zaśpiewał – i dostał burzę braw. Swą comingoutową historię, momentami dramatyczną, bez wahania zgodził się opowiedzieć „Replice”. Oto ona.

Zdjęcia po pobiciu mam do dziś w aparacie

Gdy miałem 11 lat, zacząłem „coś” czuć. Pisałem o tym na komputerze. Nie byłem świadomy, co się stanie, jeśli moje starsze rodzeństwo – brat i siostra – się dowie. Mieszkam tylko z nimi, mama i babcia zmarły. Brat jest moim opiekunem prawnym. Odkrył te notatki. Popłakał się, ja też. Była awantura, poł nocy robił mi wykład, dlaczego to jest złe, potem mnie stłukł. Skończyło się na tym, że tematu nie ma, a ja z „tym” kończę i w ogóle nie jestem gejem. Zgodziłem się po to, żeby się odczepił. Jego irytowało nawet to, że ja śpiewam, bo to „pedalskie”.

Od roku mam chłopaka, który mieszka w innym mieście. Na początku, jak jeździłem do niego, to kłamałem bratu, że jeżdżę na spotkania z kolegami z obozu. Wierzył, ale gdy prawda wyszła na jaw, rodzeństwo zabroniło mi się z nim spotykać. Miałem codziennie wracać do domu o 22.00. Raz przyszedłem minutę później. Po wielkiej awanturze brat rzucił się na mnie. Następnego dnia pedagożka i wychowawczyni pomogły mi zgłosić pobicie na policji. Wszystko opowiedziałem też mojej pani kurator, chociaż brat zabronił. Powiedziała: „Nie boj się, ja ci pomogę. Nie wierz bratu. Mieszkam z dwoma gejami, z których jeden jest drag queenką, jeśli nie będziesz miał gdzie spać, możesz spać u mnie”. Gdyby nie ona, nadal bym miał złą sytuację w domu. Zaprosiła brata na rozmowę. „Jeśli brat się do tego nie zastosuje, to może się pożegnać z tobą i z życiem na wolności” – powiedziała mi.

Katechetka przeciw homofobii

W szkole średniej ujawniałem się wiele razy. Raz idę korytarzem, gdzieś mi tyłek na boki poleciał i nagle słyszę: „ale pedał!”. No, to się odwracam: „po pierwsze nie pedał, tylko gej, a po drugie: jak ci coś nie pasuje, to zawsze możesz się stąd przepisać”. Chłopak był w szoku, że tak mu dogadałem. Kiedyś starałem się takie sytuacje omijać.

Z katechetką odpaliliśmy bombę jeszcze w pierwszej klasie. Przyjaźniliśmy się, ujawniłem się przed nią. Po okresie krótkiej „żałoby” zaakceptowała mnie i zaczęła ze mną prowadzić w szkole akcję przeciw homofobii. Chodziliśmy po klasach, opowiadając o homoseksualizmie i czytając wywiad z osobą X, którą byłem ja, ale nie było to wprost powiedziane. Jedna dziewczyna na forum klasy zapytała: „a to nie jest o tobie?”. Potwierdziłem. Rozpłakałem się. Tych emocji nie zapomnę do końca życia.

Niedawno miałem występ w auli szkolnej, śpiewałem piosenkę Violetty Villas „Już taka jestem”. To piosenka o tym, że ona się nie będzie zmieniać bez względu na krytyków. Spontanicznie zaśpiewałem to z lekko zmienionym tekstem – że jestem gejem. Wszyscy zamarli. Tam była moja klasa i poł szkoły. Ludzie wstali i zaczęli mi bić brawo. Nieprzyjemne komentarze też były, ale braw więcej. Przez następne trzy tygodnie, gdy ludzie mijali mnie, mówili, że super, że brawo.

Teraz cała szkoła o mnie wie, a w klasie już się nie zdarzają przykre uwagi. Umilkło. Gdy się raz doczepiali, stanąłem na środku klasy i powiedziałem: „Wisi mi, czy dostanę wpierdziel. Albo przywykniecie, albo to jest wasz problem. A jak się wkurzę, to przyjdę do szkoły na obcasach.”

To trzeci tekst z cyklu „Wyoutowałem się w mojej szkole”; wcześniej prezentowaliśmy historie Jakuba Lendziona i Kamila Dymińskiego. Jeśli chcecie opisać w „Replice” swoje szkolne historie comingoutowe – historie dziewczyn mile widziane – piszcie do nas: [email protected]  

 

Tekst z nr 38/7-8 2012.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.