Ponad 80 lat musieliśmy czekać na polski przekład tej fascynującej powieści, jednej z najbardziej osobliwych w dziejach światowej literatury, a napisanej przez amerykańską pisarkę i dziennikarkę, Djunę Barnes w latach 30. XX w. W „Nightwood” splatają się drogi pięciu postaci, krążących między europejskimi stolicami – Berlinem, Wiedniem, Paryżem… – ale tak naprawdę poruszających się w tej samej, nocnej przestrzeni, w której zawieszone, czy wręcz odwrócone zostają reguły rządzące jasnym, uporządkowanym dniem. Noc bowiem zmienia tożsamość „nawet tych, którzy śpią”. Osią, wokół której wirują bohaterowie, jest Robin – kobieta-dziecko, pasywna femme fatale – budząca namiętności u dwóch pań, zrównoważonej (z pozoru) Nory i rozgorączkowanej Jenny, a także u fałszywego barona, Feliksa o żydowskim pochodzeniu. Komentatorem zaś tych erotycznych pląsów i drgawek zostaje, podający się za lekarza, Matthew O’Connor – wielbiciel damskich strojów i publicznych szaletów („Tyle czasu spędzam na kolanach!”). Oniryczny, halucynacyjny klimat powieści znajduje odbicie w języku – przerafinowanym, wymyślnym, w jednym akapicie przechodzącym od wzniosłych tonów do kloacznego humoru. Tłumacz Marcin Szuster z imponującą inwencją znalazł dla niego polskie ekwiwalenty. Czyta się więc tę książką z rozkoszą i zawrotem głowy jednocześnie. Pełna modernistycznych toposów, różni się zarazem od typowej, męskiej narracji tamtych czasów. Nie ma u Barnes żadnych morałów, racjonalnych drogowskazów, nawet fabuła jest szczątkowa. Można z premedytacją zanurzyć się w ostępach nocy i zagubić się w nich niczym w najrozleglejszym darkroomie. (Bartosz Żurawiecki)
Tekst z nr 77 / 1-2 2019.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.