Wyd. Pauza 2021
Louisa, cenionego francuskiego pisarza, znamy z autobiograficznych książek „Historia przemocy” (o tym, jak padł ofiarą gwałtu) i „Koniec z Eddym” (o dorastaniu w homofobicznej społeczności). „Kto zabił mojego ojca” również została zainspirowana życiem autora. To esej w formie opowieści skierowanej do schorowanego ojca, próba odtworzenia jego losów i odpowiedzenia na pytanie, dlaczego państwo doprowadziło do tego, że tacy ludzie jak on żyją bez perspektyw, w biedzie i społecznej pogardzie. Jednak o wiele ciekawsze od wątku politycznego okazuje się przedstawienie emocjonalnej strony relacji ojciec – syn. Ten pierwszy – ciężko doświadczony – funkcjonuje według zasady „być męskim, nie zachowywać się jak baba, nie być pedałem”. Tymczasem mały Eddy płacze, kocha tańczyć, woli kasetę z „Titanikiem” od zdalnie sterowanego samochodu, wciela się w wokalistkę zespołu Aqua, aby rozpaczliwie zwrócić uwagę ojca. Sytuacja jednak nie jest tak zero- -jedynkowa, jak mogłoby się wydawać. Ojciec odtrąca Eddy’ego, ale niewątpliwie kocha go na przekór własnym uprzedzeniom – uważa go za inteligentne dziecko, chce mu sprawiać radość (i dlatego ostatecznie chłopiec dostanie wymarzonego „Titanica” na urodziny), kilkakrotnie staje w jego obronie. Boi się przyznać do swojej miłości i przywiązania – zresztą podobnie jak sam Louis, który przyzwyczaił czytelników do mocnych, przejmujących książek. „Kto zabił mojego ojca” również czyta się w wielkich emocjach. Warto się z nią zmierzyć. (Michał Paweł Urbaniak)
Tekst z nr 94/11-12 2021.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.