Eduard Louis – „Historia przemocy”

wyd. Pauza 2018

Młody, 26-letni pisarz Édouard Louis wracał do domu po kolacji wigilijnej z przyjaciółmi, gdy na ulicy zaczepił go przystojny mężczyzna – Reda. Zaczęli rozmawiać. Reda był czarujący i intrygujący. Édouard początkowo nie chciał mieć z nim nic do czynienia, ale powoli miękł. Gdy Reda z rozbrajającym uśmiechem zapytał: „Pójdziemy do łóżka?”, Édouard wiedział już, że nie da rady odmówić. Zaprosił Redę do siebie. Kochali się kilka razy, w przerwach leżeli nago w blasku księżyca i rozmawiali o życiu. Było fantastycznie. Gdy w środku nocy Reda wychodził, Édouard zauważył, że pod płaszczem chowa jego iPad. Wywiązała się sprzeczka. Posądzony o próbę kradzieży, Reda wściekł się. Pobił dotkliwie Éduarda, próbował go udusić, groził mu pistoletem, potem brutalnie zgwałcił. „Historia przemocy” nie tylko drobiazgowo odtwarza tamtą noc. To pełna zimnej samoświadomości wiwisekcja osobowości Louisa, jego „backgroundu” homoseksualnego blondyna o niebieskich oczach, pochodzącego z francuskiej prowincji, z klasy robotniczej. I tego, co wiadomo o Redzie – że był Kabylem, a więc wszyscy brali go za Araba, że był synem emigranta, hydraulikiem. Że być może chciał ukraść iPad, by… pokazać sobie, że w całym spotkaniu nie chodziło o pożądanie, tylko o pieniądze. Może to zinternalizowana homofobia zaprowadziła go do stereotypu emigranta- -złodzieja, któremu nie można ufać. Wpadł we własną pułapkę i stąd furia? Louis analizuje też swoje zachowania przed spotkaniem Redy, w trakcie, a także całą, równie wstrząsającą, traumę po. Lektura niewesoła, ale pasjonująca. (Piotr Klimek)

Tekst z nr 75 / 9-10 2018.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.