Fire Island

(USA, 2022), reż. Andrew Ahn, dystr. Disney+. Premiera: 14.06.2022

 

mat. pras.

 

A gdyby połączyć klasyczną „Dumę i uprzedzenie” Jane Austen ze współczesnym ewenementem gejowskiego eldorado, Fire Island? Ta położona tuż obok Nowego Jorku wysepka już od połowy XX w. stanowi bezpieczną przystań dla queerów pragnących azylu i wyzwolenia. Zdominowana przez gejów społeczność szybko stworzyła własny zestaw zasad, podziałów klasowych i zależności. Na podziały ekonomiczne nakładają się tarcia rasowe, a także status związany z wyglądem i wyzwoleniem seksualnym. Dodajmy do tego wieczną uniwersalność tekstów Austen i już nie zaskakuje, że queerowa reinterpretacja (ponad 200-letniej!) powieści nie tylko nie trąci myszką, ale też wydaje się świeższa niż inne współczesne tęczowe historie. W tej wersji obserwujemy paczkę przyjaciół ok. 30-letnich gejów. Noah (Joel Kim Booster) i Howie (Bowen Yang) jak co roku przyjeżdżają do posiadłości Erin (wspaniała Margaret Cho) na tytułowej wyspie. Noah jak zawsze liczy na nie niezobowiązującą zabawę, najpierw chce jednak pomóc Howiemu kogoś wyrwać. Ale Howiemu z kolei nie zależy na jednodniowej przygodzie – chciałby w kimś się zakochać i w końcu mieć chłopaka. Cudownie, że dostaliśmy pełnoprawny fi lm (oryginalnie miał to być pocięty na kilkuminutowe odcinki serial dostępny tylko na telefonach), bo wszystko tu zagrało: błyskotliwy scenariusz, świetne kreacje aktorskie (w obsadzie złożonej z samych elgiebetów), a także dowcipna reżyseria. No i w końcu, jako że to film Disneya, dostaliśmy potwierdzenie, że niektórym disneyowskim „księżniczkom” też zdarza się obciągać swoim księciom w darkroomie. (Daniel Oklesiński)

 

Tekst z nr 98/7-8 2022.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.