FRANEK BRODA – 18-letni aktywista LGBT, wcześniej m.in. członek młodzieżówki PiS. Jest siostrzeńcem premiera Mateusza Morawieckiego, głośno sprzeciwia się obecnej władzy. W czerwcu zeszłego roku zrobił publiczny coming out. Teraz, w rozmowie z Tomaszem Piotrowskim, opowiada o tym, jak odkrył swoją orientację, jakie relacje łączą go z wujkiem, dlaczego mieszka sam, co sądzi o obecnej sytuacji politycznej, jak znosi szkolną homofobię i jak mu się dorastało w domu, w którym wszyscy oprócz niego mają prawicowe poglądy

Kiedy odkryłeś w sobie homoseksualność?
To, że podobają mi się mężczyźni, odkryłem w wieku 10, może 11 lat. Nie wiedziałem wtedy, o co do końca chodzi i czy jest w tym coś złego, przyjąłem to więc w sposób naturalny. Gdy miałem 13 lat, pojechaliśmy z rodzicami na ferie w góry. Ostatniego dnia pobytu tam wzięło mnie na głębsze rozmyślania, i wtedy też powiedziałem głośno przed samym sobą, że jestem gejem. Przepłakałem całą noc, nie wiedziałem, jak komukolwiek o tym powiedzieć, myślałem, że wszyscy mnie znienawidzą. Po tej nocy powiedziałem sobie: „Trudno, nie zmienię tego, jakoś to będzie. Nie będę wstydził się siebie”. Zacząłem rozglądać się za swoją drugą połówką, a gdy znajomi pytali mnie o orientację, już otwarcie o tym mówiłem.
[restrict]
Pierwsza osoba, której powiedziałeś?
Obóz żeglarski w tym samym roku. Była to dziewczyna, bardzo skryta w sobie, wyglądała mi na osobę z depresją, sporo ze sobą rozmawialiśmy. Okazało się, że nie ma nic przeciw osobom homoseksualnym, więc jej powiedziałem. Żeby było śmiesznie – mojej najlepszej przyjaciółce, którą znam od ponad 13 lat, powiedziałem dopiero ponad rok później. I to też była głupia historia, aż wstyd się przyznawać…
Już zacząłeś.
Eh… Ona zawsze pisała z przypadkowymi osobami na gadu-gadu. Wkurzałem się, że więcej czasu spędzała z nimi niż ze mną, więc założyłem fejk konto i zacząłem z nią pisać. Nie patrz tak na mnie… Wiem, że to było głupie. Jako ta zmyślona postać powiedziałem jej, że jestem gejem. To było dwa lata temu, miałem 16 lat. Gdy podałem jej prawdziwe personalia, była wielka kłótnia. Ale udało się uratować przyjaźń.
A rodzeństwo? Rodzice?
Mam czwórkę rodzeństwa, pierwszej powiedziałem starszej o 10 lat siostrze. Siedzieliśmy razem, powiedziałem, że chcę jej coś powiedzieć… i ona sama zapytała: „Jesteś gejem?”. U mnie zadziałała szybka reakcja obronna, czyli: „Nie, nie, no co ty!”. I przyznałem to chwilę potem. Rodzicom powiedziałem w kłótni. Nie był to najlepszy moment, ale… przynajmniej miałem to za sobą, a kłótnia niemal natychmiast się skończyła. Przemilczeli to i tyle.
Przemilczeli? To chyba nie najmilsza reakcja.Spodziewałeś się, że tak będzie?
Nie chcę wchodzić zbyt głęboko w tematy rodzinne. Rodzice i większość rodziny mają prawicowe poglądy, więc milczenie to i tak była pozytywna reakcja. Generalnie nie spotkałem się z jakąś brutalną homofobią. Chociaż oczywiście, gdy chodziłem z moim byłym chłopakiem przez miasto i dawałem mu na pożegnania buziaka, to były osoby, które coś tam pod nosem marudziły: „O, patrz, pedały”. Nikt jednak nigdy mnie nie pobił, z czego się cieszę, bo obawiałem się, że będzie znacznie gorzej.
Czyli miałeś już poważne relacje z innymi chłopakami. Takie z przyjściem do twojego domu rodzinnego?
Nie, ale tylko dlatego, że on nie chciał. Zaprosiłem go nawet na święta, ale odmówił, nie był na to gotowy.
Co na to rodzice?
Postawiłem ich przed faktem dokonanym. Powiedziałem, że zapraszam mojego chłopaka na święta i tyle. Oni nie mieliby chyba dużego problemu, ale… nawet, gdyby tak było, to bym powiedział: „Sorry, moje rodzeństwo przychodzi ze swoimi partnerami na święta, a ja nie mogę?”.
Właśnie skończyłeś 18 lat, jesteś uczniem liceum we Wrocławiu, masz bieżący ogląd sytuacji, jeśli chodzi o problemy osób LGBTQIA w szkole. Jest jakaś edukacja dotycząca LGBTQIA?
To na pewno zależy od szkoły, a przede wszystkim od nauczyciela. Ja w gimnazjum miałem świetną nauczycielkę, która uczyła wiedzy o społeczeństwie, a także wychowania do życia w rodzinie. To była osoba, która rzeczywiście tego życia starała się nas nauczyć – mówiła o antykoncepcji, o związkach homoseksualnych. To był chyba pierwszy raz, gdy usłyszałem, że związki homoseksualne to nic złego, wielokrotnie to podkreślała. Ja miałem więc szczęście w gimnazjum, ale moi znajomi już nie zawsze, a i mnie spotkała homofobia.
To znaczy?
W pierwszej klasie liceum przyszedłem do szkoły z pomalowanymi ustami, wśród uczniów były oczywiście osoby, które dziwnie na mnie patrzyły. To zdarza się zawsze – są znajomi, którzy uważają to za chorobę, którzy sądzą, że to się jakoś leczy i z lubością używają wyzwiska „pedał”. Gorsza reakcja spotkała mnie ze strony jednej z nauczycielek. Widząc moje pomalowane usta na zajęciach, przy całej klasie poprosiła, czy mógłbym to zmyć, bo jej się to nie podoba. Nie chciałem się z nią kłócić, wszczynać burd, zrobiłem to, mówiąc, że następnym razem, jak jej się to nie będzie podobać, to niech zamknie oczy. Gorzej miał mój znajomy na lekcjach polskiego. Gdy była mowa o Biblii, powiedział, że nie będzie jej czytał, bo już raz to zrobił i nie wierzy w Kościół katolicki. Ona zaczęła argumentacją, że Biblia nie ma nic wspólnego z Kościołem katolickim i dodała: „I co, pewnie jeszcze jesteś gejem?”. On na to: „Tak, jestem, ma pani z tym jakiś problem?”. Odpowiedziała: „Nie będę się na ten temat wypowiadać, ale teoretycznie to… są szpitale dla takich jak ty”. Sprawa została rozwiązana u dyrektorki. Dostała za swoje zachowanie naganę. Kiedyś też miałem psychologa, który z kolei nie wypowiedział tego wprost, ale z kontekstu jego słów wynikało, że mogę z tego „wyjść”. Z homoseksualizmu.
A lekcje religii?
Ostatni raz na religii byłem w drugiej klasie gimnazjum. Miałem okropnego księdza, z którym cały czas się kłóciłem. Tu nawet nie chodzi o homofobię, a całkowicie abstrakcyjne poglądy tego księdza. Oświadczył nam na lekcjach, że kobieta chodząca w krótkiej spódniczce do kościoła prowokuje księży i ministrantów. Byłem na tyle zawzięty, że w pewnym momencie przyniosłem na zajęcia słownik języka polskiego, żeby mu udowodnić, że słowo, o którym mówi, ma inne znaczenie, niż on to nam przedstawia. Był po prostu głupi. Zrobiłem potem sobie koszulkę, na której było napisane: „Bóg tak, kościół nie”. Niestety rodzice nie zgodzili się, żebym ją założył. A potem w „przypadkowy” sposób mi zaginęła. Na religię więc nie chodzę, do kościoła też nie. Nawet jakbym wierzył w Boga, a aktualnie tak nie jest, to do kościoła bym nie chodził.
To też wywoływało pewnie wojny z rodzicami?
Tak. Ale nie aż tak duże, jakby się mogło wydawać. Najgorzej było, gdy przychodziło do jakichś świąt, a ja powiedziałem, że nie idę do kościoła. Wtedy było poruszenie.
Nie boisz się czasem, że Kościoł ma tak ogromny wpływ na ludzi, że nawet jeśli rodzice akceptują twoją orientację, to pod wpływem „nauki” Kościoła mogą zmienić postawę?
Myślę, że PiS może to bardziej wpoić. Moi rodzice jednak nigdy w życiu nie byli wobec mnie nietolerancyjni i nie wyśmiewali mnie za to, że jestem gejem. Może to zabrzmi nieskromnie, ale uważam się za inteligentną osobę, może nie za bardzo mądrą, bo jeszcze dużo wiedzy nie posiadłem, ale jednak jestem inteligentny. A to zawdzięczam rodzicom.
Twoj publiczny coming out był chyba wywołany przez emocje. Zrobiłeś to w czerwcu po słowach ministra Jacka Żalka, który w wywiadzie dla TVN24 z Katarzyną Kolendą-Zalewską powiedział, że osoby LGBT to nie są ludzie. Napisałeś wtedy na Facebooku, że Ty jesteś LGBT i jesteś człowiekiem. Że się tego nie wstydzisz, za to on ma czego się wstydzić. Wtedy rozpoczęło się twoje życie publiczne – wszystkie media pisały o tym, że siostrzeniec premiera kraju to gej. Żałujesz tego czy może odwrotnie: jesteś dumny?
Tak naprawdę media zaczęły o mnie pisać w styczniu zeszłego roku, gdy ogłosiłem, że robię protest przeciwko manipulacjom TVP. Przerosło to mnie wtedy, media cały czas do mnie dzwoniły, pisały o mnie. Nie miałem odwagi wyjść przed ludzi i powiedzieć tego, co chciałem. Protest odwołałem, powiedziałem, że wszystkie media manipulują, ale wtedy też ogrom tego wszystkiego na tyle mnie przeraził, że chciałem naprawdę gdzieś się usunąć. Potem w trakcie kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy zrobiło mi się po prostu źle i musiałem jakoś na nowo zabrać głos, czułem taką potrzebę. Zrobiłem wtedy taką kompilację scen z pierwszej kadencji Dudy z własnym komentarzem. Media oczywiście zainteresowały się tym, a gdy Żalek powiedział to, co powiedział – wiedziałem, że muszę. To prawda, że działałem pod wpływem emocji, tych negatywnych, które wywołuje we mnie ten rząd i politycy PiS. Po tym moim wpisie na Facebooku dostałem propozycję od TVN24 na wzięcie udziału w programie „Tak jest!” na żywo. Przyjąłem ją i wtedy informacja o tym, że jestem gejem obiegła już wszystkie polskie media.
Byłeś na to gotowy?
Tego dnia napisałem jakiś krytyczny wobec PiS post na Facebooku. Zadzwoniła do mnie dziennikarka „Gazety Wyborczej”, powiedziałem, że udzielę wywiadu, ale pod warunkiem, że nie będę opisany jako siostrzeniec premiera. Nie chciałem znowu mieć o to kłótni z rodziną. „GW” wywiad zrobiła i puściła jako wywiad z Frankiem Brodą, ale godzinę przed publikacją napisali, że siostrzeniec premiera napisał tak i tak na Facebooku. Gdy to zobaczyłem, uciekłem z domu. Napisałem list do rodziców, że ich przepraszam, że nie chciałem, żeby tak było, że nie miało tak być. Pojechałem do znajomej. Uspokoiła mnie, że nie zrobiłem nic złego i w ogóle to nie ja jestem w tej całej sytuacji tym złym. I nagle dostaję telefon: „Dzień dobry, program »Tak jest!«, TVN 24, chcielibyśmy żeby wziął pan w nim udział. Operator z kamerą przyjechałby do pana, gdzie przyjechać?”. Pomyślałem: „Kurde, jak dobrze, że tak się stało, bo przecież moi rodzice nigdy nie wpuściliby operatora TVN24 do domu”. No i wywiad odbył się u mojej koleżanki. Chciałem powiedzieć tylko to, że Żalek jest idiotą, nie myślałem o takim coming oucie na wizji programu „na żywo”. Jakoś samo to wyszło. Nie wstydzę się, że jestem gejem. Mógłbym to powiedzieć nawet narodowcowi na ulicy. Jakby chciał mnie pobić, proszę bardzo, najwyżej będę się bronił, ale na pewno nie będę się ukrywał i kłamał.
Nie boisz się powiedzieć, że jesteś gejem,ale z tego, co mowisz… trochę masz obawy przed powiedzeniem, że jesteś siostrzeńcem premiera?
Nie chodzi o to, że się boję. Po pierwsze – to wywołuje sprzeczki z rodziną i to już sobie odpuściłem. Rodzina rodziną, polityka polityką. Tak się złożyło, że mój wujek jest również premierem tego kraju i gdy ja krytykuję PiS, to krytykuję również premiera tego kraju. Z rodziną nie mam zbyt dobrych kontaktów, szczególnie z dalszą, jedynie z moim rodzeństwem jest OK. Nie chcę wchodzić w szczegóły. Mam to gdzieś w tym momencie. Więc dobrze – niech sobie piszą „siostrzeniec premiera”. Ja mam swój pomysł na życie, chcę działać, rozważam założenie stowarzyszenia… Pracuję na swój rachunek i nie chcę być odbierany przez pryzmat rodzinny. Jestem Frankiem Brodą. I mam nadzieję, że gdy będę startował np. na radnego miasta itd., to wreszcie zacznę być odbierany jako ja, a nie jako siostrzeniec kogoś.
No, dobra Franku, ale sorry… gdybyś nie był siostrzeńcem premiera, media nie interesowałyby się tym, co piszesz na Twitterze, nie udzieliłbyś wywiadu TVN24,gdybyś był przypadkowym 17-latkiem…Nie sądzisz?
No tak. Rozmawiałem o tym z pewnym profesorem psychologii, bez personaliów, bo to była prywatna rozmowa – i on mówi do mnie: „Franku, nie przejmuj się tym, że jesteś popularny przez to, że jesteś siostrzeńcem premiera, ale ty spróbuj to wykorzystać w dobry sposób . Tak jak to teraz robisz”. No więc tak… staram się to robić. Mówić, co myślę i mówić o wartościach ważnych dla mnie i moich bliskich. Dla mnie to też o tyle ważne, że w Polsce bagatelizuje się głos młodych, kiedy się z czymś nie zgadzamy, to przecież koronnym argumentem starszego pokolenia jest: „O, 16 czy tam 18 lat, co ty możesz wiedzieć o życiu i polityce?”. A bywają przypadki, że ten 18-latek ma większą wiedzę o polityce niż 35-latek. Jak obserwuję rówieśników, to moje pokolenie chyba bardziej już angażuje się w sprawy państwa i świata i ma wiele do powiedzenia na ten temat.
Jeszcze niedawno byłeś w strukturach młodzieżowki PiS we Wrocławiu. Jak do tego doszło?
Byłem tam przez kilka miesięcy w 2018 r. Od dziecka miałem w domu styczność z polityką i nadszedł moment, kiedy sam chciałem się zaangażować. W domu miałem do czynienia tylko z tą PiS-owską polityką i nie miałem żadnego obrazu żadnej innej opcji, żadnej innej partii. Mimo że miałem poglądy, które nie zgadzały się do końca z PiS, to jednak, chcąc się zaangażować, oczywistym i jedynym dla mnie pomysłem było – idę do młodzieżówki tej partii. Będąc tam, mówiłem, że TVP manipuluje ludźmi, że osoby homoseksualne są ok…
I wyrzucili cię za to?
Nie! Do ludzi z młodzieżówki PiS nie mam zarzutów, naprawdę dobrze się dogadywaliśmy. Nikt nie miał nic przeciwko temu, że jestem gejem. To są młodzi ludzie, myślę, że oni mają trochę inne podejście niż sama partia, chyba że zaczną wpatrywać się w swoich wielkich przywódców narodu typu Duda czy Kaczyński. Więc nikt mnie nie wyrzucił, a po prostu sam zdecydowałem się odejść. Zyskałem tam szersze spojrzenie na politykę i zrozumiałem, że to nie partia dla mnie. Chwilę później dołączyłem do młodzieżówki Nowoczesnej. W niej również już nie jestem, ale tu już nie zdecydowały kwestie światopoglądowe, a personalne – w zarządzie tej organizacji są osoby, które w mojej ocenie nie szanują po prostu ludzi.
W jednym z wywiadow przeczytałem, że „nie czujesz przynależności do środowiska osób LGBT+”. Co to znaczy
To był jeden z pierwszych wywiadów. Tosię już zmieniło, ale miałem trochę uraz do naszego środowiska. Byłem wtedy w młodzieżówce PiS, właśnie szedłem na pociąg, którym miałem dojechać pod Wrocław, do domu rodzinnego, ale zatrzymałem się na rynku, na którym stali ludzie z plakatami „pro-life”, była też wokół nich tęczowa opozycja, która tańczyła. Postanowiłem z nimi zostać. Mówię do nich: „Ja się spóźniłem na pociąg, to wiecie co? Zróbmy tutaj pociąg!”. I zaczęliśmy wokół nich tańczyć. Potem poszliśmy na planszówki do ich siedziby. Graliśmy w grę Ego, chodzi w niej o odpowiadanie na trudne pytania, a reszta graczy wcześniej obstawia, co powiesz. Ja niefortunnie dostałem pytanie: „Jakie masz poglądy polityczne?”. Cała grupa się zaśmiała i za oczywiste uznała, że na pewno lewicowe. No wiec powiedziałem im wtedy, że mam poglądy prawicowe, że należę do młodzieżówki PiS. Ci ludzie przestali się do mnie odzywać, byli niechętni wobec mnie… Oczywiście nie wszyscy, ale to wtedy mocno mnie uderzyło – i nie chciałem mieć z nimi kontaktu. Zostało to jakoś we mnie i dlatego w tamtym wywiadzie tak powiedziałem. To się oczywiście zmieniło. Teraz mogę powiedzieć, że nie czuję przynależności do żadnej organizacji prawicowej w Polsce, a w szczególności do PiS-u! A ze społecznością LGBT się w pełni identyfi kuję.
Wracając do polskiej edukacji. Jak zareagowałeś,gdy ministrem edukacji został Przemysław Czarnek, który uważa, że my,ludzie LGBT, „nie jesteśmy rowni normalnym ludziom”?
Najpierw myślałem, że to żart. Że ludzie żartują o jakimś katastrofalnym scenariuszu z jego nominacją, a tu nagle… tak się stało, naprawdę został ministrem. Nie chcę przeklinać, ale byłem… mocno wkurzony. Dzień po Marszu Równości we Wrocławiu mieliśmy też Strajk przeciwko Czarnkowi. Powiedziałem tam, że PiS ma krew na rękach, w tym, jak to lubi go nazywać TVP, Pan Profesor, chociaż jest profesorem jedynie nadzwyczajnym na KUL-u, razem z całym PiS-em. Przez ludzi takich jak on młode osoby LGBT popełniają samobójstwa. Napisałem list do poprzedniego ministra edukacji – Dariusza Piontkowskiego, prosząc, by nie dopuścił do tego, by jego następcą został Czarnek. W końcu każdy już lepszy niż Czarnek! Kilka dni później, gdy na elewacji siedziby MEN znalazły się napisy z imionami nastolatków, które popełniły samobójstwa z powodu homofobicznych prześladowań, okazało się jednak, że również dla Piontkowskiego, jak i dla całego PiS-u, bardziej liczą się ściany i pomniki niż ludzie. Krzyczą o tym, że ludzkie życie jest najważniejsze… ale chyba jednak nie każde. To przez PiS wiele młodzieży ma myśli samobójcze, a niektórzy młodzi ludzie przez tę całą nagonkę te myśli realizują.
Masz takich znajomych?
Trzy miesiące temu chciałem zrezygnować z jakichkolwiek politycznych wystąpień. Stwierdziłem, że nie chcę się w to angażować w tak młodym wieku – miałem kolejny kryzys, jak to chyba bywa, gdy masz 17 lat. Zadzwonił wtedy do mnie mój znajomy z płaczem. Powiedział, że jest gejem, że boi się być sobą, że boi się wychodzić na ulicę, boi się rodziców… Jego życie to ciągły strach i nie potrafi żyć w takiej sytuacji, że musi się zmienić, musi być inny, założyć maskę – bo inaczej ludzie go nie zaakceptują. Powiedział w płaczu: „Franku, obiecaj mi, że zrobisz wszystko, co w swojej mocy, żeby ten chory kraj stał się krajem dla ludzi”. Zakręciła mi się łezka w oku i mu to obiecałem. Robię, co w mojej mocy. 18 lat skończyłem 10 stycznia, mam więc od kilku tygodni pełnię praw politycznych.
Po aresztowaniu Margot razem ze znajomymi stanąłeś z tekturowymi banerami z napisem m.in. „Kaczyński idź na dołek” pod komisariatem policji. Nie przyjąłeś za to mandatu od policji, więc ma o tym zdecydować sąd. Ta sprawa ma swoją kontynuację? Już po rozprawie?
Zabawne jest to, że o sprawie sądowej nic dalej nie wiem. Była nas czwórka, dwie osoby przyjęły mandaty, bo nie chciały już chodzić po sądach, a ja, razem z Laurą Kwoczałą ze stowarzyszenia Ostra Zieleń, powiedzieliśmy kategoryczne „nie”. Nie chcemy dawać przyzwolenia rządowi na robienie tego, co chcą. Zgłosiłem się do jednego z prawników, który ogłosił po tej fali aresztowań, że może za darmo pomóc. Czekamy na sprawę sądową, żeby udowodnić naszą niewinność i wskazać, że właśnie to, co zrobiła policja, było niekonstytucyjne.
Kolejny z twoich planow aktywistycznych to pozwy wobec Kai Godek i Przemysława Czarnka.
Przede wszystkim chcę pozwać Kaję Godek, za zdanie: „Geje chcą adoptować dzieci, by je molestować i gwałcić”. W tej sprawie był już proces, ale sąd orzekł, że osoby oskarżające nie są w stanie udowodnić, że są osobami homoseksualnymi, że te słowa dotyczyły ich bezpośrednio. Ja już się na to przygotowałem – każdy mój były chłopak obiecał, że jest gotowy stawić się w sądzie jako świadek, żeby udowodnić moją homoseksualność.
Sorry, muszę zapytać – ilu tych byłych chłopakow już było?
(śmiech) O kurde… takie poważne związki to dwa czy trzy, no ale były też krótsze znajomości.
Jak ci się udaje działać w takiej opozycji do rządu z rodzicami, ktorzy tego nie popierają?
Mieszkam sam, wyprowadziłem się. Doszedłem do takiego konsensusu z rodzicami, oni zgodzili się na takie rozwiązanie, wynajęli mi mieszkanie. Nie chcę mówić zbyt wiele. To są moi rodzice, niejednokrotnie prosili mnie, żebym o nich nie mówił. Jakoś sobie daję radę. Nie dogaduję się z nimi politycznie, robię wszystko, żeby dogadywać się z nimi jakkolwiek. I tyle. A że jestem buntownikiem od dziecka… to jakoś mi się udaje tak żyć.
Cieszyłeś się, gdy ogłoszono, że Mateusz Morawiecki będzie premierem?
Pewnie, że była przez chwilę duma, że członek mojej rodziny będzie drugą najważniejszą osobą w kraju. Tym bardziej, że miałem wtedy jeszcze nieco prawicowe poglądy. Ale generalnie – nie, nie cieszyłem się. Nie ze względów politycznych, ale prywatnych. Dostałem mnóstwo negatywnych wiadomości. Ludzie mnie obrażali za to, kim będzie mój wujek.
Mateusz Morawiecki w jednym ze swoich wystąpień powiedział: „Polska jest krajem wolnym, bardzo demokratycznym i bardzo tolerancyjnym”. Co myślisz, jak słyszysz takie słowa od premiera?
Że bazując na teorii, trudno temu zaprzeczyć – Polska jest krajem wolnym, bo zaborów w końcu nie ma. Jest demokratyczna, bo dyktatury nie ma – i chociaż mam wątpliwości do autentyczności wyborów, to one się odbyły… Ale jak wiemy, że w praktyce, biorąc pod uwagę to, co się dzieje w Polsce, trudno z tym wszystkim się zgodzić.
A gdy mowi to nie tylko premier, ale też twoj wujek, więc osoba, ktorą znasz od dziecka?
Szanuję go jako wujka, to członek mojej rodziny. Jest mi przykro, że ma takie poglądy, a nie inne i staram się w polityce patrzeć na niego po prostu jak na premiera. A z rodziną o tym po prostu nie rozmawiam.
Mateusz Morawiecki zawsze taki był? Zawsze miał takie podejście do osób LGBTQIA czy to potrzeba partii?
Nie wiem. Nie mam pojęcia, bo nigdy z nim nie rozmawiałem o polityce.
Łatwo jest rozdzielić relacje prywatne z politycznymi? Siedząc przy jednym stole, potrafisz nie mowić z nim o polityce?
Ja się z moim wujkiem rzadko spotykam. On mieszka w Warszawie, ma swoją rodzinę. Gdy w rodzinie pojawi się temat polityczny, ja się wypowiem, ale sam staram się nie wywoływać tego tematu. Patrząc na to, co się dzieje w Polsce, to chyba klasyczny, rodzinny przypadek. Wszyscy jesteśmy podzieleni.
Potrafiłbyś usiąść z nim przy jednym stole? O Czarnku, ministrze w jego rządzie, powiedziałeś, że ma krew na rękach?
(wzdycha) Z wujkiem – tak. Z premierem – również. By z nim porozmawiać. Nie chcę tej nienawiści, którą buduje PiS, który poniża innych i odbiera im prawa głosu.
W jednym z wpisow napisałeś: „Nikt, kto dyskryminuje ludzi, nie powinien rządzić tym krajem”. Więc – kto powinien rządzić? Widzisz dziś osoby na arenie politycznej, które mogłyby zostać premierem czy prezydentem?
Dla mnie w Polsce nie ma idealnej partii, która pasowałaby do mnie. Najbliżej mi jest jednocześnie do Nowoczesnej i Lewicy. Jeżeli miałbym wskazać osoby, które według mnie mogłyby rządzić tym krajem, to byłby to Krzysztof Śmiszek, a drugą Adam Szłapka.
Wspomniałeś, że w przyszłości chcesz założyć partię polityczną. Jakie będzie ona miała postulaty?
Myślę, że one w najbliższym czasie będą się pojawiały, ale chcę je najpierw przedyskutować z osobami mądrzejszymi ode mnie. Oczywiście jestem za związkami partnerskimi, jestem za małżeństwami, ale zastanawiam się, czy nie powinny być inaczej nazwane. Boję się, że adopcja dzieci przez pary jednopłciowe sprowadzi dużo hejtu na te dzieci w szkołach, więc trzeba też najpierw dobrze je przed tym zabezpieczyć. Ale kurczę, jasne, że lepiej, jeśli dziecko będzie miało kochających rodziców, niż gdyby miało przebywać w domu dziecka.
Jak wyobrażasz sobie siebie w Polsce za 10 lat?
Mieć partnera, dom, tworzyć z nim rodzinę, która się kocha, dalej walczyć o Polskę, bądź ją rozwijać. I tyle. Bardzo chciałbym, żeby był to związek zalegalizowany, ale nie wiem, czy to będzie już politycznie możliwe. Zrobię jednak wszystko, żeby było.[/restrict]