Anna Anthropy jest transpłciową kobietą, która wzburzyła nudny, komputerowy świat pełen zasiedziałych pomysłów. Chce, aby gry komputerowe szerzyły idee, a nie tylko okradały ludzi z czasu i pieniędzy – dlatego też odmawia przejścia do świata profesjonalistów.
Wolność od ogromnych korporacji dała jej szansę na stworzenie autobiografii – gry Dys4ia. Gra, dostępna w Internecie, to kilkuminutowa rozgrywka, która nie wymaga od gracza umiejętności innych niż posługiwanie się strzałkami, opowiada historię kuracji hormonalnej, którą przeżyła Anna. Każdy z czterech poziomów to seria minigier, w których przechodzimy kurację od początku, czyli mierzymy się z niedopasowaniem do płci, spotykają nas różne przykrości, które napotkała Anna, takie jak nieakceptacja ze strony rodziny, wrogie nastawienie społeczeństwa i lekarzy, ale też rzeczy przyjemne jak miłość siostry i dziewczyny.
Każdego, kto ma przed oczami obrazy z popularnych gier, muszę rozczarować, gdyż Dys4ia, podobnie jak inne tytuły stworzone przez Annę Antrophy są oparte na prostej grafice rodem z lat 90’. Ale to nie efekty graficzne są tu najważniejsze. Antrophy chce, żeby treść przerosła formę. Jak sama mówi, po ukazaniu się Dys4ia dostała dużo podziękowań od osób transseksualnych za pomoc i wsparcie duchowe oraz za to, że nareszcie odnalazły coś, co mówi o nich i jest dla nich w grach.
Choć dopiero teraz Anna podjęła tak istotny problem, jej wcześniejsze gry również nie unikały motywów queer, z których jest kojarzona. Choćby Lesbian Spider Queens of Mars, gra o pajęczej królowej, która łapie w swoją sieć piękne kobiety błąkające się po labiryncie. Projekt bardzo prosty, ale i zaskakująco wciągający, a przy okazji odchodzący od stereotypów ciągle mielonych w grach komputerowych. Anna chce być ambasadorem wszystkiego, co kolorowe i niewymiarowe w szarym zero –jedynkowym świecie komputerowych gików. Z jej rąk nie wychodzą komercyjne tytuły, ale gry, które śmiało można nazwać jeszcze mało odkrytą przez szeroką publikę sztuką.
Agnieszka Tomczyk