W trzeciej części „Pocztu tęczowych królów i książąt polskich” sylwetkę HENRYKA WALEZEGO, króla Francji i Polski, z perspektywy LGBT przedstawia dr Paweł Fijałkowski

Stanisław Grzybowski w książce „Henryk Walezy” (Wrocław–Warszawa–Kraków 1985) napisał o nim: „Całe życie rozpaczliwie poszukiwał siebie samego. Grał przed sobą i innymi. Lecz wtedy był chyba najprawdziwszy, gdy pragnął spokoju. Spokoju wewnętrznego, którego szukał rozpaczliwie i daremnie w przyjaźni, miłości, magii i wierze”.
Obyczaje włoskie, czyli homoseksualne
Wychowywał się w otoczeniu żeńskiego dworu swej matki królowej Katarzyny Medycejskiej, którego życie cechowała włoska galanteria i kontrolowana przez władczynię swoboda obyczajów, delikatność i jednocześnie obłuda. Przyszły król Polski i Francji, rozpieszczany przez starannie dobrane przez matkę dwórki, przesiąkał atmosferą życia obfitującego w rozkosze i tajemnice. Jako nastolatek lubił bale i festyny, a swemu zamiłowaniu do przybierania ról męskich i żeńskich dawał upust jako aktor w teatrze dworskim. Tańczył w widowiskach baletowych, przez wielu współczesnych uważanych za wyuzdane, które nawiązywały do wierzeń przedchrześcijańskich i ludowej magii. Podczas tych symbolicznych widowisk mężczyźni dokonywali mistycznej zmiany płci i odgrywali rolę starożytnych bogiń.
W 1566 r. starszy brat Henryka, król Francji Karol IX, nadał mu księstwa Andegawenii, Burbonii i Owernii oraz kilka hrabstw. Szambelanem dworu księcia oraz jego nowym wychowawcą został René de Villequier, mający opinię człowieka amoralnego i cynicznego. Potrafi ł on znaleźć wspólny język z 15-latkiem wychowanym wśród kobiet, lubującym się w pięknych strojach i biżuterii, kapryśnym, a jednocześnie ambitnym, pragnącym błyszczeć i przewodzić. Zorganizował dla niego grupę młodych dworzan wywodzących się z niezamożnej szlachty, dobrze zbudowanych i wygimnastykowanych, którym przewodził Ludwik de Berangér du Gast, młodzieniec odważny i rozmiłowany w poezji.
Du Gast stał się przyjacielem i powiernikiem Henryka, a być może połączyły ich także więzi erotyczne. Wśród arystokratów krążyły pochodzące z książęcego dworu wieści, że panowały na nim obyczaje określane wówczas mianem włoskich, czyli że uprawiano tam stosunki homoseksualne. Historycy chętnie uznają to za złośliwe plotki, choć nie ulega wątpliwości, że życie na dworze Henryka nasycone było duchem erotyzmu i transgresji. Jeden z jego faworytów, starszy o 5 lat Philippe Desportes, który poetyckiego kunsztu uczył się Włoszech, opiewał go jako Achillesa „przebranego wytwornie w kobiece ubiory”, „rozpalającego w sercach tysiące płomieni miłosnych”. Książę był dla niego zarazem Marsem i Wenerą, „wojownikiem i kochankiem”. Podziwiał jego „śmiejące się oczy”, „duszę gorejącą i żywą” oraz „naiwną słodycz”. Zapewne możemy uznać te piękne słowa za przejaw miłości bez względu na płeć, określanej dziś mianem panseksualizmu, która mogła mieć wyłącznie wymiar emocjonalny, choć niewykluczone, że znalazła zmysłowe spełnienie.
Królewscy pięknisie
Młodych kompanów Henryka zwano mignonami, a słowo to kryło w sobie wielkie bogactwo treści, uruchamiające wyobraźnię współczesnych i potomnych. Mignon znaczy ładny, miły (milutki), słodki, śliczny lub uroczy. Określenie to, które możemy także tłumaczyć jako pieszczoch lub piękniś, często odnosiło się do faworyta, ulubieńca lub kochanka. Niektórzy mignoni rzeczywiście byli kochankami księcia, który utrzymywał także relacje erotyczne z kobietami, choć zaczął je nawiązywać później niż romanse z mężczyznami.
Według słynnego pamiętnikarza Pierre- ’a de Bourdeille’a (Brantôme’a), zaprzyjaźnionego z Du Gastem, a więc mającego dostęp do wiarygodnych informacji, w świat damsko- męskich rozkoszy wprowadziła Henryka w 1570 r. dama dworu Katarzyny Medycejskiej Ludwika de la Béraudiere, idealna do takiej roli atrakcyjna młoda wdowa. Niebawem zastąpiła ją druga kochanka, panna Renée de Rieux, powabna blondynka, której uroki sławił na zlecenie księcia znany nam już poeta Philippe Desportes.
Później Henryk poznał i zafascynował się Marią de Cleves, markizą d’Isle, która miała niebawem poślubić Henryka de Condégo. Był w niej tak szaleńczo zakochany i tak bardzo pochłonięty pragnieniem zdobycia jej ręki, że gdy do Francji dotarły wieści o śmierci króla Zygmunta Augusta, odmówił podjęcia starań o wybór na króla Polski. Jednakże piękna Maria poślubiła latem 1572 r. księcia de Condégo, a Henryk Walezy został wiosną 1573 r. wybrany na króla Polski przez szlachtę zgromadzoną we wsi Kamień (Kamion) pod Warszawą, czyli na dzisiejszym Kamionku.
W sierpniu 1573 r. posłowie z Polski przybyli do Paryża i stanęli przed obliczem swego nowo wybranego monarchy, młodzieńca liczącego sobie 22 lata, który zadziwił ich swą powierzchownością. Według pochodzącej z tego okresu opinii ambasadora Wenecji we Francji Henryk był mężczyzną wysokim o szlachetnym spojrzeniu, wytwornym stylu bycia i najpiękniejszych dłoniach we Francji. Ambasador odnotował: „Sposób ubierania się i wyszukane stroje sprawiają, że zdaje się on delikatnym i zniewieściałym; gdyż poza bogatymi sukniami, które nosi, pokrytymi całkowicie złocistym haftem, drogimi kamieniami i perłami najwyższej ceny, okazuje jeszcze nadzwyczajną dbałość o swą bieliznę i o ułożenie włosów. Ma zwykle na szyi podwójną kolię z oprawionej w złoto ambry; chwieje się ona na jego piersi i wydaje słodki zapach. Lecz to, co najwięcej, moim zdaniem, odbiera mu dostojeństwa, to fakt, iż uszy ma przekłute jak kobieta (…) i to jeszcze nie zadowala się jednym kolczykiem w każdym uchu, lecz nosi po dwa ozdobione zwisającymi z nich drogimi kamieniami i perłami”.
Wielu polskim szlachcicom Henryk Walezy wydał się postacią fascynującą, choć źródła nie dają nam pełnego wyobrażenia o przejawach tych odczuć. Może więc warto zaufać pisarskiej intuicji Jędrzeja Napiecka, autora książki „Król, który uciekł” (Warszawa 2019), według którego delikatna natura Walezego tak bardzo przypadła do serca rotmistrzowi Samuelowi Zborowskiemu, że zapragnął upodobnić się do niego. Przywdział francuski strój i przekłuł sobie ucho, by nosić w nim kolorowy kolczyk wykonany w Wenecji. Znudzony dotychczasowym życiem, nieco ponad 30-letni szlachcic zapragnął rozkoszy doczesnych i choć przedtem nie odczuwał pociągu do mężczyzn, zapałał do króla elekta gorącą miłością. Ten zaś, jak dowiadujemy się z literackiej wizji Napiecka, zafascynowany męskością i zawadiactwem Zborowskiego, postanowił uszyć dla niego suknię, której wręczenie oznaczało włączenie do grona mignonów.
Henryk na Wawelu
Wracajmy jednak do tego, co wiemy ze źródeł i badań historyków. Henryk wyruszył w drogę do Polski z ogromnym orszakiem, w którym byli znani nam już: szambelan René de Villequier, poeta Philippe Desportes oraz stojący na czele królewskich mignonów Ludwik de Berangér du Gast. Po przybyciu do Krakowa i koronacji w lutym 1574 r. Henryk Walezy starał się jak najaktywniej sprawować powierzoną mu władzę, jednakże nie miał dostatecznej znajomości ustroju Rzeczypospolitej. Często nie rozumiał toczących się w senacie sporów, toteż siedział znudzony, nie angażując się w nie. Przerażała go myśl o uzgodnionym przed elekcją poślubieniu starszej o 28 lat Anny Jagiellonki.
Zmęczony szlacheckim gadulstwem i staropolskim obżarstwem, tęskniący za Francją król Henryk rozchorował się i wraz ze swym dworem odizolował od polskiego otoczenia w komnatach wawelskiego zamku. Zrodziło to niebawem plotkę, że władca udaje chorobę, a tak naprawdę dobrze się bawi ze swym dworem, zażywa cielesnych rozkoszy z mignonami lub potajemnie wymyka się z nimi z Wawelu, by delektować się wdziękami nierządnic. Polityk szlachecki Świętosław Orzelski, autor „Bezkrólewia ksiąg ośmiorga”, spisanych w latach 1573-1577, tak scharakteryzował tryb życia władcy (cytuję za Julianem Ursynem Niemcewiczem): „Król nocy bezsennie trawiąc, w dzień najwięcej spoczywał. Wyuzdany na wszystkie rozwiązłości nie tylko Francuski wszetecznice do pięknego ogrodu blisko Zwierzyńca sprowadzał, lecz nadto i włoskim ohydnym nałogom nie przepuścił”.
Bez wątpienia Henryk Walezy potrzebował trochę czasu, by przywyknąć do nowych obowiązków i warunków życia. Jego stosunek do polskiego otoczenia i panujących w Rzeczypospolitej obyczajów stopniowo zmieniał się na lepszy. Spodobał mu się strój szlachecki, a przywdziewając go i naśladując magnackie obyczaje, wykreował swą nową tożsamość. Coraz częściej pokazywał się publicznie, nauczył się pić i bawić jak na polskiego króla przystało, wydawał bale i przyjęcia.
Ucieczka
Niestety, gdy w połowie czerwca 1574 r. dotarła do Henryka wieść o śmierci brata, króla Karola IX, uległ histerycznym błaganiom matki i postanowił powrócić do Francji. Nocą z 18 na 19 czerwca po kryjomu, wraz z najbliższymi dworzanami wymknął się z Wawelu i po kilkumiesięcznej podróży dotarł do ojczyzny. 13 lutego 1575 r. został koronowany w Reims na króla Francji. Dwa dni później poślubił Ludwikę de Vaudémont, przyjaciółkę swej nieżyjącej wielkiej miłości Marii de Cleves, kobietę spokojną i łagodną, gotową znosić jego zmienne nastroje i najwymyślniejsze zachcianki. Król spędził ostatnie godziny przed ślubem na układaniu fryzury swej oblubienicy. Ich pożycie małżeńskie było udane, ale ciąże Ludwiki kończyły się poronieniami.
Henryk Walezy był władcą pracowitym, spędzającym wiele godzin na posiedzeniach rady lub na prowadzeniu korespondencji, ale lubił też dobrze się zabawić, toteż jego dwór znany był z wystawnych uroczystości i rozpustnych zabaw. Bezpośrednie otoczenie króla stanowili po dawnemu ludzie młodzi, dobrze zbudowani i silni, oddani mu i cieszący się jego zaufaniem. Do młodzieńców wybranych przed laty przez René de Villequiera i Ludwika de Berangéra du Gasta z biegiem czasu dołączali nowi. Ze względu na awantury, jakie często wszczynali na ulicach Paryża, oraz ekstrawaganckie stroje nie cieszyli się dobrą opinią. W 1576 r. mieszczanin Pierre de L’Estoile tak scharakteryzował ich w swym pamiętniku: „Ci piękni pieszczoszkowie nosili włosy przydługie, fryzowane i podkulone, zawijając je ponad aksamitnymi berecikami, jak czynią to kobiety, oraz damskie koszule płócienne z kryzami nakrochmalonymi i długimi na pół stopy, tak że widząc ich głowy nad kryzą, zdawało się, że jest to głowa św. Jana na półmisku”.
Niewątpliwie stroje i zachowania mignonów Henryka były przejawem chęci zadziwienia świata i zamiłowania do skandalu, barwną i głośną formą prowokacji. Ale zapewne kryło się w nich także pragnienie wyzwolenia się spod obowiązujących praw, rygorystycznie regulujących kwestie tożsamości płciowej i orientacji seksualnej. Nienawidząca brata Małgorzata de Valois, powszechnie znana jako królowa Margot, określała jego towarzyszy jako „mignonów łóżkowych”. Jednakże z biegiem czasu coraz liczniejsi byli wokół Henryka mignoni „polityczni”, w których gronie podejmował najważniejsze decyzje administracyjne. Toteż na dworze mówiono o nich nawet, że tworzą „radę mignonów”. Byli wypróbowanymi wykonawcami woli króla i po dawnemu straszliwymi zabijakami.
Niekiedy dochodziło do gwałtownych starć między faworytami różnych możnowładców, których najdrastyczniejszym przejawem była bitwa mignonów króla Henryka Walezego z mignonami księcia Henryka de Guise’a. Rozegrała się ona w kwietniu 1578 r., a wśród jej ofiar byli dwaj faworyci szczególnie bliscy sercu króla. Louis de Maugiron zginął na miejscu, a Jacques de Lévis hrabia Caylus, znany także jako Quélus, został ciężko ranny. Król własnoręcznie opatrywał rany mignona i obiecał lekarzom 100 tysięcy franków za jego wyleczenie. Niestety, po 33 dniach Jacques de Lévis zmarł, a wówczas zrozpaczony władca całował jego martwe ciało i zabrał sobie na pamiątkę noszone przez niego kolczyki. Kazał zbudować dla ulubieńca wspaniały grobowiec i urządził mu prawdziwie książęcy pogrzeb.
Cytowany już Stanisław Grzybowski opatrzył opowieści o walkach mignonów stwierdzeniem: „Tak walczyli i ginęli dzicy i odważni ludzie, których posądzano o zniewieściałość”. Dodajmy, że współcześni i potomni oceniali ich w taki sposób, ponieważ ulegali powszechnemu przekonaniu, że kobiecość mężczyzny jest oznaką słabości. Toteż warto przytoczyć charakterystykę mignonów Henryka Walezego sformułowaną przez Elwirę Watałę w książce „Sodomici” (Chorzów 2013): „Dorodni, wysocy, piękni, nachalni, bezczelni, dziarscy, duelanci (pojedynkowicze) o nakręconych lokach, z kolczykami w uszach, upudrowani, kręcący tyłkami na ulicach i służący nimi w królewskiej alkowie (…). Ich dewizą było bezprawie, ich domeną bezkarność, ich namiętnością – homoseksualna miłość”.
Z biegiem lat życie króla Henryka i jego mignonów stawało się coraz mniej burzliwe, za to coraz bardziej wypełniała je praca. Pomimo to przeciwnicy polityczni oskarżali go o zniewieściałość, rozpustę i tyranię, a kaznodzieje przeklinali jako heretyka, czarownika i sodomitę. Został śmiertelnie raniony nożem przez fanatycznego dominikańskiego mnicha 1 sierpnia 1589 r. i zmarł dzień później. Tak oto odszedł do historii król Polski i Francji, który kochał zarówno kobiety, jak i mężczyzn, choć najchętniej zażywał rozkoszy z tymi drugimi. Jednocześnie był człowiekiem przybierającym powierzchowność mężczyzny lub kobiety, a przeważnie przywdziewał strój pośredni, łączący w sobie elementy przypisane do obu płci. Czy był biseksualistą i transwestytą, czy może jego tożsamość zasługuje na miano panseksualnej? Osobowość Henryka Walezego, przejawiająca się nieustannym przekraczaniem granic, wymyka się próbom ujęcia w kategorie stworzone do opisu ludzkiej natury. Henryk pozostaje kategorią sam dla siebie, uosobieniem i ekspresją bogactwa ludzkiej natury.
***
Dr Paweł Fijałkowski (ur. 1963) – historyk i archeolog, pracownik naukowy Żydowskiego Instytutu Historycznego. Opublikował m.in. szereg książek historycznych o tematyce homoseksualnej: „Seksualność, psyche, kultura. Homoerotyzm w świecie starożytnym” (2007), „Homoseksualizm. Wykluczenie – transgresja – akceptacja” (2009), „Homoseksualność daleka i bliska” (2014), „Androgynia, dionizyjskość, homoerotyzm. Niezwykłe wątki europejskiej tożsamości” (2016).
Tekst z nr 98/7-8 2022.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.