(USA, 2020), prod. R. Murphy; wyk. D. Corenswet, D. Criss, P. LuPone, J. Pope, J. Picking, H. Taylor, M. Sorvino, L. Harrier. Premiera na Netfliksie: maj 2020
Narzekamy, że w hollywoodzkich filmach roi się od stereotypów i wykluczeń – ale w latach 40. XX w. wyglądało to jeszcze gorzej, prawda? Ryan Murphy oferuje więc cudowną fantazję – w jego serialu „Hollywood”, rozgrywającym się tuż po wojnie, scenarzysta, który jest czarnym gejem, nie odpada w przedbiegach, zaczynający karierę Rock Hudson nie musi siedzieć w szafie (w realu siedział w niej praktycznie do śmierci na AIDS w 1985 r.), czarna aktorka może liczyć na główną rolę, a nie tylko trzecioplanowe partie służących. Zaś całą wytwórnią rządzi kto? Starsza kobieta! Hollywoodzką dżunglę oglądamy najpierw oczami Jacka Castello, przystojnego białego heteryka, który chciałby zostać aktorem, ale na razie jest eskortem. Potem dołączają kolejne postacie i robi się coraz bardziej queerowo i coraz mniej biało. Gejów mamy tu kilka typów – jest młody, nieśmiały i zastraszony, jest młody i odważny, jest cyniczny molestant, a także starszy, który przegrał życie, siedząc w szafie. Jeszcze większa różnorodność jest przy postaciach kobiet – i żadna z blondynek nie jest głupia. Obsada to temat na osobny tekst, więc wymienię tylko wyoutowanych LGBT: rewelacyjny Jim Parsons, cudowna Holland Taylor, świetny Joe Mantello i młodziutkie objawienie: piękny Jeremy Pope. Serial zrobiony z finezją, choć zdajemy sobie sprawę, że to niestety bajka, a prawdziwe Hollywood jest dużo bardziej okrutnym miejscem – chcemy wierzyć, dajemy się porwać. Scenariusz działa jak szwajcarski zegarek, wielowątkowa fabuła trzyma się kupy, dowcip pędzi za dowcipem, puenta za puentą, zwrot akcji za zwrotem. I jest obowiązkowe hollywoodzkie zakończenie. (Mariusz Kurc)
Tekst z nr 85 / 5-6 2020.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.