PWN, 2013
Jak inspirująca i obecna w polskim dyskursie naukowym jest hooks, pokazuje nowa książka Jacka Kochanowskiego. Margines jest przestrzenią otwarcia, ponieważ tam są dostępne doświadczenia, dzięki którym możemy dowiedzieć się, w jaki sposób, i kosztem jak wielkiego cierpienia utrwalany jest podział na normalne, wzniosłe i centralne oraz patologiczne, poniżane i marginalne – pisze badacz i śledzi owe sposoby. To wciąga, „Socjologię…” czyta się jak powieść. Każdy rozdział to inni bohaterowie (Foucault, Haraway, Bataille, anonimowy uczestnik gej-czatu), i inne przestrzenie (cybereseje, podręcznik socjologii, teatrologia, nomadyczna przestrzeń bez śladów, darkroom). Z biegiem lektury „łapie się” wspólny wątek. Najpierw zaskoczenie: serio? Te odległe pola wiedzy da się zestawić?. A potem refleksja: najwyraźniej tak! Choć oczywiście ma się ochotę polemizować.
Czysta „akademia” na/kręci zapewne wiele studentek, ale nie jest to jedyna wartość książki. Arcyciekawe są rozdziały „Marginesy polityczności”, gdzie autor stawia mocne pytania polskiemu ruchowi LGBT: o (nie)świadomość oporu i (bez) krytyczność wobec polskiej „paniki antyseksualnej” (jak się przejawiają, przeczytajcie sami) i gdzie bierze pod lupę ważną dla lewicowego myślenia empatię. Nie tylko, jak się okazuje, współczucie, ale i współodczuwanie jest pułapką. Potrzebuje ono bowiem współpłaszczyzny, na której nie zmieści się „zasadnicza odmienność”. Co zostaje? Strategia dumy, codzienny opór, widzialność/słyszalność, radykalne rozkoszowanie, wieczna transgresja. Wciąż mało. Tymczasem margines pogardy i (po)tępienia pleni się i przyrasta. (MKo)
Tekst z nr 45/9-10 2013.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.