Jakub Janas – pierwsza jawna osoba LGBT w Radzie Miejskiej Wrocławia

Z 20-letnim JAKUBEM JANASEM, pierwszym jawnym gejem – i pierwszą jawną osobą LGBT – w Radzie Miejskiej Wrocławia, rozmawia Mateusz Witczak

fot. Piotr Uhle

Kim jest najmłodszy radny Wrocławia?

Aktywistą Akcji Miasto i przyszłym studentem gospodarki przestrzennej, akurat dzisiaj złożyłem papiery. W zeszłym roku skończyłem wrocławską „Dziewiątkę”, ale uznałem, że potrzebuję zrobić sobie gap year. Do podstawówki chodziłem natomiast w Żaganiu, skąd pochodzę. Jestem też synem, wnukiem, bratem, przyjacielem i partnerem.

Coming out zrobiłeś przed czy po wyprowadzce?

Dzięki internetowi i podróżom zawsze miałem dużo kontaktów spoza Żagania, stąd łatwiej było mi się wyoutować w mniejszym mieście. Faktycznie jednak przeprowadzka do Wrocławia wiele mi dała, bo w dużych miastach dużo łatwiej być sobą. A choć nigdy nie miałem z moimi rodzicami „wielkiej rozmowy” na „ten temat”, to nigdy nie odczuwałem z ich strony jakiejkolwiek wrogości, od zawsze byli pozytywnie nastawieni do mojej orientacji.

Rozmawiamy chwilę po wrocławskim Marszu Równości, który przeszedł pod hasłem: Równość na horyzoncie. Horyzont zdaje się jednak oddalać, wskutek nacisków PSL-u ustawa o związkach partnerskich będzie na jesieni głosowana chyba w bardzo okrojonej formie.

Równość jest bliżej, niż nam się wydaje, co pokazują wyniki wyborów parlamentarnych, samorządowych i europejskich. Rozkład głosów dowodzi, że Polki i Polacy postrzegają politykę inaczej niż jeszcze kilka lat temu, szkoda tylko, że nie wszyscy politycy i polityczki za nimi nadążają. Na pewno jednak społeczeństwo jest gotowe na tę i inne zmiany.

Ustawa bez przysposobienia będzie sukcesem czy porażką naszej społeczności?

Każdy krok w kierunku postępu trzeba uznać za sukces, choć oczekiwania – również moje – były dużo większe. Przysposobienie uważam za absolutne minimum, natomiast parlament mamy taki, jaki sobie wybraliśmy, i przez najbliższe lata go nie zmienimy. Musimy więc podejmować próby, by w tej niełatwej sytuacji wywalczyć jak najwięcej. Nie możemy odpuszczać: my, społeczność oraz my, politycy i polityczki, którym równość leży na sercach. Tym bardziej, że związki partnerskie nie wyczerpują przecież katalogu tematów, którymi rządzący powinni się zaopiekować, to dopiero kropla w morzu potrzeb.

Które zmiany twoje pokolenie uznaje za najpilniejsze?

Chyba nie różnimy się od osób od nas starszych: chcemy ślubów, adopcji i zmian w kodeksie karnym. Równego dostępu do tego wszystkiego, co oferuje państwo, i równej ochrony przed tym, przed czym państwo powinno chronić. Kiedy dziś myślimy z moim partnerem o przyszłości, planowanie wesela nie mieści się w jej ramach. No bo skoro nie ma w Polsce takiej możliwości? Tymczasem koleżanki i koledzy hetero takich rozterek nie mają.

Nie chcecie wejść w związek partnerski?

Na pewno związki partnerskie mocno ułatwiłyby życie nam i innym parom jednopłciowym – choćby w tak podstawowych aspektach jak dostęp do informacji o stanie zdrowia czy możliwości wspólnego rozliczania podatków. My jeszcze nie podjęliśmy takiej decyzji, z moim Kubą jesteśmy razem dopiero od 7 miesięcy. To pielęgniarz zupełnie spoza aktywistycznej bańki, poznaliśmy się przez aplikację randkową, gdy akurat zatrzymał się na chwilę we Wrocławiu. Zresztą wybory samorządowe były dla naszego związku ważnym krokiem. Mieliśmy „umowę”, że jeśli dostanę się do rady miejskiej, on przeprowadzi się do mnie do Wrocławia, a jeśli nie – to ja przeniosę się do niego do Poznania.

Kandydowałeś do rady miejskiej z listy Koalicji Obywatelskiej, która jest w dyskusji o kształcie ustawy o związkach partnerskich niemal nieobecna, choć w kampanii wpisała związki do swoich 100 konkretów na 100 dni. Czujesz rozczarowanie?

Startowałem jako członek stowarzyszenia Akcja Miasto, które dołączyło do budowanej przez Michała Jarosa Koalicji dla Wrocławia. Owszem, jestem w klubie radnych KO, ale nie chcę wypowiadać się za KO – a w szczególności za jej władze na szczeblu krajowym. Samorząd nie ma zresztą wiele wspólnego z „dużą” polityką, bo tak naprawdę skupia się na codziennych sprawach gmin, powiatów i województw.

Co w takim razie rada miejska może zrobić dla tęczowej społeczności?

Mówi się o tym niewiele, tymczasem całkiem sporo! Weźmy Poznań, który ogłosił właśnie program wsparcia dla osób w procesie tranzycji. Albo Warszawę i Wrocław, które finansują hostel dla osób LGBTQ+ w przejściowym kryzysie bezdomności. Trzeba uczulić na sytuację tęczowej młodzieży ośrodki pomocy społecznej oraz zapewnić jej wsparcie w sferze zawodowej i prawnej.

Cały wywiad do przeczytania w najnowszym numerze „Repliki”, dostępnym w PRENUMERACIE lub jako POJEDYNCZY NUMER na naszej stronie internetowej oraz w wybranych salonach prasowych.