„Jestem duża i silna” – z Martą Lempart, kandydatką na prezydentkę Wrocławia, pierwszą wyoutowaną lesbijką kandydującą na prezydentkę wielkiego miasta, rozmawia Ewa Tomaszewicz.
„Tak, to, że nie mogę wziąć ślubu z Natalią, moja partnerką, że nie możemy po sobie normalnie dziedziczyć, to obłęd i kretyństwo. Ale to da się załatwić w Polsce nawet nie wtedy, kiedy władzę straci PiS, tylko dopiero kiedy straci ją Kościół.
Z racji pracy na średnich i wyższych stanowiskach zawsze byłam dyskryminowana ze względu na płeć. Permanentnie i dotkliwie. Zwłaszcza gdy pracowałam w urzędzie i w ogóle na państwowych stanowiskach i towarzystwo tam usiłowało mnie traktować jak osobę, która powinna parzyć kawę. Tyle że ja się za bardzo nie daję tak traktować. Jak kolega na poważnym posiedzeniu poważnego zarządu dużego państwowego funduszu celowego stwierdził, że zacznie od tego, że ja bardzo ładnie dzisiaj wyglądam, tak wiosennie, to mu powiedziałam, że ma ch… krawat.”
„Myślisz, że te wybory mają trochę większe znaczenie niż zazwyczaj?
Zdecydowanie. To będzie dobry odsiew, będziemy mieć świadomość, do czego zmierzamy, że są wybory europejskie, parlamentarne, to nas zmusi do reorganizowania się. Gdybyśmy mieli na pusto jechać aż do wyborów parlamentarnych, to byłoby źle, nie bylibyśmy w stanie protestować tak długo i ta energia by się wypaliła. Teraz takich komitetów jak nasz powstaje całkiem sporo, ludzie się naturalnie przerzucają z protestów na politykę, oczywiście przy dużym sprzeciwie największych partii. Jak przegramy te wybory, to będzie mobilizacja przed następnymi, jak wygramy, to będzie inna mobilizacja na fali sukcesu. Cokolwiek się wydarzy, wybory to błogosławieństwo.”
Cały wywiad – do przeczytania w „Replice” nr 75.