W 1937 r. cała Polska żyła sensacyjną historią operacji znanej sportsmenki ZOFII SMĘTKÓWNY, która okazała się osobą interpłciową i po 26 latach życia zaczęła funkcjonować jako mężczyzna o imieniu WITOLD. Tekst: Marek Teler
We wrześniu 1939 r. francuski dziennikarz Marcel Allain wydał we Francji książkę Confession amoureuse de la femme qui devint homme, czyli w wolnym tłumaczeniu „Miłosna spowiedź kobiety, która stała się mężczyzną”. Wspomnienia sportowca Witolda Smętka, który do 1937 r. był Zofią Smętkówną, zostały też na początku lat 40. wydane w Turcji. W Polsce od kwietnia do czerwca 1937 r. publikowano je w odcinkach jako Pamiętniki Zofii Smętkówny w dzienniku „Dzień Dobry”, lecz po kilkunastu tygodniach zaprzestano zamieszczania kolejnych części bez słowa wyjaśnienia. Osobiste wyznania mężczyzny, który przez 26 lat żył jako kobieta, okazały się widocznie zbyt kontrowersyjne dla pruderyjnej II Rzeczypospolitej. Witold Smętek, pisząc o sobie jako o Zofii Smętek, zawsze posługiwał się żeńską formą czasowników. Konsekwentnie rozdzielał dwa etapy swojego życia: lata 1910–1937 jako Zofia Smętkówna i lata 1937–1983 jako Witold Smętek, więc i ja w podobny sposób będę opisywał jego skomplikowane losy.
Inna od koleżanek
17 grudnia 1910 r. w Kaliszu w ubogiej rodzinie Stanisława Smętka przyszło na świat dziecko. Chociaż różniło się pod względem anatomicznym od typowego potomka płci żeńskiej, zostało zapisane w urzędzie jako Zofia i pod tym imieniem funkcjonowało przez kolejnych 26 lat. Zjawisko interpłciowości, nazywane w literaturze medycznej przełomu XIX i XX wieku „obojnactwem” lub „hermafrodytyzmem” (obecnie określenia te uznaje się za przestarzałe i stygmatyzujące), było już od wielu lat dobrze znane w środowiskach medycznych, lecz wiedza społeczeństwa na ten temat była znikoma. Osoby interpłciowe najczęściej były obiektem żartów i krzywdzących opowieści, ukazujących je jako „dziwadła” czy „medyczne kurioza”. Państwo Smętkowie nie mieli więc pojęcia, że rejestrując w urzędzie dziecko jako Zofię Smętek, narzucają mu płeć, z którą – jak się po latach okazało – ich latorośl wcale się nie utożsamiała.
Od najmłodszych lat Zosieńka Smętkówna zachowywała się inaczej niż rówieśniczki. „Chodziłam do przedszkola, ale tam sobie przyjaźni współtowarzyszek nie zdobyłam, gdyż zachowywałam się jak dzikus, niechętnie wdawałam się w znajomość i byłam mrukliwa i milcząca. Źle się czułam w towarzystwie dziewczynek, wolałam biegać z chłopakami nad rzeką, kąpać się albo na lód czy sanki, niż siedzieć nad robótkami ręcznymi i haftowaniem” – wspominała w swoich pamiętnikach. Bardziej ciągnęło ją do sportu, więc już jako dziecko grała z chłopakami w piłkę nożną. Z kolei kiedy weszła w okres dojrzewania, odkryła swoją erotyczną fascynację kobietami. Po latach pisała otwarcie o swojej pierwszej miłości, koleżance ze szkoły imieniem Ola: „Widziałam nagość tej dziewczyny, widziałam. Nie, żadnymi słowami nie zdołam opowiedzieć, jakich uczuć doświadczyłam owej chwili, gdy ujrzałam, jak w zmroku zalśniła przedziwna biel jej ciała… Świat stał się naraz jakiś daleki, strasznie niewypowiedzianie daleki… Czas zatrzymał się, zamarł w bezruchu, stopniał w moim sercu, którym kołatało podniecenie i niepokój…”. Z pamiętnika Smętkówny wynika, że nigdy nie czuła pociągu erotycznego do mężczyzn, a w kolejnych latach była zakochana w swojej koleżance sportsmence Irminie i koleżance z pracy Halinie.
Sportowe sukcesy i osobisty dramat
Obdarzona wyjątkowymi zdolnościami sportowymi Smętkówna trafiła w 1928 r. do sekcji lekkoatletycznej Kaliskiego Klubu Sportowego i już po kilku miesiącach wygrała wielkopolski czterobój lekkoatletyczny. Dwa lata później odniosła sukces w zawodach dla cyklistów w Kaliszu, a w 1931 r. dołączyła do sekcji lekkoatletycznej ŁKS Łódź. „Ćwiczyłam nie tylko długie biegi, ale również rzut oszczepem. Ta dyscyplina w krótkim czasie staje się moją specjalnością. Najwięcej uwagi poświęciłam opanowaniu rozbiegu i wyrobieniu silnego wyrzutu, postanawiając zostać oszczepniczką” – wspominała w pamiętnikach. W 1932 r. zdobyła złoty medal mistrzostw Polski w rzucie oszczepem, co zapewniło jej powołanie do reprezentacji. Smętkówna czterokrotnie reprezentowała Polskę na zawodach, trzy razy w rzucie oszczepem i raz w pchnięciu kulą, lecz nie odniosła większych sukcesów.
Znacznie lepiej radziła sobie jako zawodniczka klubowa. W 1932 r. zdobyła mistrzostwo kraju w hazenie (piłce ręcznej) i czwartą lokatę w biegach przełajowych, a w 1933 r. trzykrotnie pobiła rekord Polski w rzucie oszczepem. W latach 1934–1936 zdobyła też trzy srebrne medale w mistrzostwach Polski. W 1934 r. przeniosła się z Łodzi do Kalisza, a po roku do Warszawy, gdzie zasiliła szeregi słynnej Warszawianki i rozpoczęła pracę w fabryce samolotów PZL. Przeprowadzka do stolicy dobrze zrobiła zawodniczce, bowiem w 1935 r. zdobyła brązowy medal na mistrzostwach Polski w sztafecie 4×200 metrów, w czerwcu 1936 r. drugie miejsce w mistrzostwach Warszawy w biegu na 800 m, a w 1937 r. mistrzostwo Polski w tenisie stołowym. Sport nie tylko stał się dla Zofii Smętkówny drogą do wielkiej kariery, ale przede wszystkim odskocznią od problemów z identyfikacją płciową.
„Byłam – jako dziecko – dziewczyną, przede wszystkim patrzyłam na świat jak „Zosieńka”, a nie jak ktoś, kto miał wiele lat później stać się „Witoldem”. Miałam wiele cech kobiecych, myślałam po kobiecemu i odczuwałam po kobiecemu – może dopiero później po męsku nauczyłam się, gdy w sobie ostatecznie dojrzałam niechęć do mężczyzn, gdy ostatecznie pokochałam urok i słodycz i dobroć, właściwą wyłącznie charakterowi kobiecemu” – pisała w pamiętnikach. Jedynym mężczyzną w życiu Smętkówny był poznany w Kaliszu Janek, student Politechniki Warszawskiej, który wrócił do rodzinnego miasta, by zarobić na kontynuowanie studiów. „Dzięki Jankowi poznałam twórczość Orzeszkowej, Kraszewskiego i Słowackiego, tłumaczył mi, czym byli trzej wieszczowie dla Polski XIX wieku” – wspominała. Smętkówna zakończyła jednak znajomość, kiedy odkryła, że Janek chciałby z nią spędzić resztę życia. „Nigdy by mi do głowy nie przyszła myśl, że mógłby się znaleźć taki mężczyzna, który patrzałby na mnie w jakiś specjalny, że się tak wyrażę „płciowy” sposób…” – tłumaczyła w Pamiętnikach Zofii Smętkówny. To właśnie z jego powodu Smętkówna miała się w 1931 r. przenieść z Kalisza do Łodzi.
Droga do męskości
Męskie rysy twarzy i głęboki głos Smętkówny (zapewne przeszła mutację) sprawiły, że niemal od początku kariery podejrzewano u niej interpłciowość. Badania medyczne sportowców w przedwojennej Polsce były często bardzo powierzchowne, przez co Zofia przez wiele lat nie została zdiagnozowana. „Doktór zbadał… moje serce i na tym się skończyło. Wyszłam z gabinetu lekarza zadowolona i uśmiechnięta. Oto jestem kobietą” – mówiła o badaniach poprzedzających mistrzostwa lekkoatletyczne okręgu łódzkiego. W 1936 r. pisano już otwarcie o jej planach zmiany płci, lecz sportsmenka zdementowała te wiadomości. We wrześniu 1936 r. koleżanka Smętkówny napisała nawet list otwarty do redakcji jednego z pism sportowych: „Dlaczego ukazały się ze strony klubu liczne zaprzeczenia niewyraźnej sytuacji Smętkówny, podczas gdy ogólnie znaną jest rzeczą, że zawodniczka ta odwiedziła już cały szereg lekarzy, wśród których zdania co do jej płci są już do tego stopnia sprecyzowane, że nasuwa się konieczna potrzeba operacji?”.
Rzeczywiście w październiku 1936 r. Smętkówna przeszła potajemne badania na VI Oddziale Ginekologicznym Szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie, w czasie których lekarze zdiagnozowali u niej obojnactwo i uznali, że kwalifikuje się do operacji korekty płci. 19 kwietnia 1937 r. Zofia zgłosiła się do szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie, gdzie rankiem 23 kwietnia wybitny polski ginekolog Henryk Beck przeprowadził operację, która uczyniła ze sportsmenki mężczyznę – Witolda Stanisława Smętka. Na łamach prasy podkreślano, że Smętek przed operacją „wyspowiadał się i przyjął komunię świętą”, co sugeruje, że Kościół podchodził do jego przypadku z szacunkiem i zrozumieniem. Operacja o charakterze zewnętrznym trwała nieco ponad pół godziny i odbywała się pod narkozą. Ze szczątkowych informacji na jej temat wynika, że Smętek jako osoba interpłciowa miał nie w pełni rozwinięte, lecz sprawne męskie genitalia, które należało po prostu odpowiednio wyeksponować za pomocą zabiegu chirurgicznego i przy zastosowaniu kuracji hormonalnej.
Doktor Leon Wernic komentował operację na łamach dziennika „Chwila” 16 kwietnia 1937 r.: „Zmiana płci występuje u tzw. obojniaków, inaczej hermafrodytów – czyli osobników, u których przejawiają się jednocześnie cechy płciowe męskie i żeńskie. Płeć dziecka określa się zwykle bezpośrednio po urodzeniu. U obojniaków bywa to powodem tragicznych pomyłek. Rodzice deklarują ujawnioną płeć dziecka. Tymczasem zdarza się, że w miarę lat bierze górę płeć, która w organizmie okaże się żywotniejsza i silniejsza”. Dodawał też, że „tego rodzaju operacje nie są tak wielką rzadkością, jakby się zdawało” i że najczęściej odbywają się „po cichu i o fakcie wie tylko najbliższe grono zainteresowanych”. Przypadek Zofii Smętek jako znanej sportsmenki nie mógł jednak przejść bez echa ze względu na jej dużą popularność.
Narodziny Witolda Smętka
Po przebudzeniu się po operacji Witold Smętek zaczął płakać ze wzruszenia, lecz szybko zorientował się, że jako mężczyźnie płakać już mu nie wypada. „Można już zawiadomić moją mamę. Nie chciałem jej dotychczas sprawiać zmartwienia. Niech się dowie o wszystkim teraz, kiedy już jestem mężczyzną! Napiszcie natychmiast do Kalisza, gdyż sam jeszcze nie jestem w stanie skreślić choćby kilku słów” – polecił dziennikarzom „Dobrego Wieczoru”, którzy czuwali w szpitalu, by jako pierwsi porozmawiać z „kobietą, która została mężczyzną”. Witold specjalnie akcentował formę męską, aby podkreślić, że „forma żeńska w odniesieniu do jego osoby już się skończyła”. Przemiana w mężczyznę wymagała od niego szeregu formalności, pojawiło się też pytanie, czy odbędzie on służbę wojskową. „Jestem mężczyzną 27-letnim, a to już wiek popoborowy. W każdym razie stanę przed komisją, sądzę jednak, że uzyskam kategorię C, bo mam bardzo słaby wzrok. Gdyby jednak stało się inaczej, na pewno się nie ulęknę karabinu” – tłumaczył dziennikarzom „Dzień Dobry”.
Po operacji Witold Smętek otrzymywał od wielbicieli szereg listów sympatii i uznania dla jego odwagi, a nawet… pierwsze propozycje matrymonialne. 5 maja 1937 r. opuścił szpital i ubrany jeszcze w kobiecy strój udał się wprost do sklepu Chojnackiego przy ul. Marszałkowskiej w celu zakupienia męskiego garnituru i kapelusza. „Największy kłopot był z kołnierzykiem. Nawet nr 35 okazał się zbyt luźny. Rzadko się zdarza, żeby panowie nosili kołnierzyki poniżej 35 numeru!” – pisano na łamach „Dobrego Wieczoru”. W połowie czerwca 1937 r. Witold przeszedł jeszcze jedną operację, która ostatecznie zakończyła jego przemianę w „stuprocentowego mężczyznę”. 21 września 1937 r. Sąd Okręgowy w Kaliszu zatwierdził zmianę jego personaliów z „Zofia Smętek” na „Witold Stanisław Smętek”.
Sprawa Witolda Smętka została dość szybko podchwycona przez prasę satyryczną, która przez kilka miesięcy naśmiewała się z jego dramatycznej historii. Tygodnik „Szarża” pisał: „Podobno Kiepura specjalnie przysłał p. Smętkowi płytę z arią Kobieta zmienną jest”. W „Echu” ukazał się z kolei List do panny Alisi: „Dzisiaj Smętkówna, a jutro nagle wyskoczy skądś Smętek, za miesiąc Zosia ex-panna uwiedzie setkę studentek”. Jan Szeląg żartował z kolei w „Szpilkach”, że historia z przemianą Zofii w Witolda została wymyślona przez Melchiora Wańkowicza w celu promocji jego książki Na tropach Smętka. Nie wiadomo, na ile wiarygodna jest informacja „Dziennika Bydgoskiego”, jakoby były narzeczony Smętkówny po jej operacji wyjechał z Warszawy do Gdyni, aby „uniknąć kpin znajomych dokuczających mu z tego powodu”.
Przemiana z Zofii w Witolda nie zabiła w Smętku miłości do sportu i już we wrześniu 1937 r. zaczął on grać w drużynie piłkarskiej Okęcie Warszawa. Chociaż fizycznie i psychicznie czuł się mężczyzną, cały czas targały nim rozmaite rozterki natury moralnej. W maju 1939 r. udzielił nawet wywiadu agencji Reutera, w którym przyznał, że chciałby znów stać się kobietą ze względu na przeżycia ostatnich dwóch lat. Był to jednak tylko chwilowy moment słabości, z którego szybko wyciągnęła go miłość. Witold Smętek zakochał się bowiem z wzajemnością w młodszej o dziesięć lat warszawiance Janinie Rusinowskiej, która zgodziła się zostać jego żoną. Ślub Smętka odbył się 9 września 1939 r. w kościele na Saskiej Kępie, kiedy na terenie Warszawy trwały już działania wojenne.
Działacz podziemia i ceniony nauczyciel
W czasie wojny Witold Smętek był zaangażowany w działalność podziemną na terenie Warszawy, za co zresztą trafi ł do więzienia na Pawiaku. Został zwolniony – gestapo nie znalazło przeciwko niemu żadnych dowodów winy. Pod koniec lipca 1944 r. dołączył do przebywającej na letnisku pod Częstochową żony, gdzie doczekał końca II wojny światowej. Po powrocie do Warszawy okazało się, że dom Smętków znalazł się wśród budynków, które przetrwały Powstanie Warszawskie. Wkrótce małżonkowie otworzyli sklep spożywczy przy ul. Grójeckiej, a w niedługim czasie doczekali się trojga dzieci – syna i dwóch córek. Chociaż Witold zrezygnował z kariery sportowej, bardzo często pojawiał się na rozmaitych imprezach sportowych, bo jak podkreślał „natura ciągnie wilka do lasu”. „Nasze dziewczęta trzymają się dzielnie. Taka Wajsówna – tyle lat startuje i ciągle ma dobre rezultaty. A nowa gwardia też dobra. Taka Moderówna, jak świetnie biega… i w dodatku nikt jej nie może zarzucić, że nie jest prawdziwą kobietą” – komentował eliminacje lekkoatletek na Mistrzostwa Europy w Lekkoatletyce w Oslo w rozmowie z „Expressem Wieczornym” 19 sierpnia 1946 r.
Mając zapewne w pamięci słowa zakochanego w nim przed laty Janka, Witold Smętek postanowił zadbać o swoją edukację i poświęcić się nauce. W 1955 r. ukończył studia historyczne na Uniwersytecie Warszawskim, broniąc pracy magisterskiej pod kierunkiem Żanny Kormanowej. Przez wiele lat pracował jako nauczyciel w Szkole Podstawowej nr 75 im. Marii Konopnickiej w Warszawie. W pamięci uczniów zapisał się jako znakomity wychowawca i belfer, który uczył „prawdziwej historii”, a nie wiedzy typowo podręcznikowej. Uwielbiał opowiadać uczniom anegdoty o warszawskich pomnikach, oprowadzał bowiem wycieczki po stolicy jako przewodnik PTTK. Chociaż historia jego niezwykłej przemiany z kobiety w mężczyznę była tajemnicą poliszynela, na ogół spotykał się w miejscu pracy z otwartością i zrozumieniem. Zmarł 29 stycznia 1983 r. w Warszawie i został pochowany jako Witold Smentek (tak zapisywano po wojnie jego nazwisko) na Cmentarzu Prawosławnym na Woli.
Tekst z nr 88/11-12 2020.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.