Król i ganimedowie

W cyklu „Poczet tęczowych królów i książąt polskich” sylwetkę króla MICHAŁA KORYBUTA WIŚNIOWIECKIEGO z perspektywy LGBT przedstawia dr Paweł Fijałkowski

 

Michał Korybut Wiśniowiecki. Obraz olejny namalowany przez Marcello Bacciarellego w latach 1768-1771 (Zamek Królewski w Warszawie, Wikimedia Commons, domena publiczna)

 

We wrześniu 1668 r. abdykował król Jan Kazimierz, co pociągało za sobą konieczność wyboru nowego władcy. Rozczarowanie rządami Wazów, którzy realizowali swe plany dynastyczne kosztem państwa, zrodziło wśród szlachty niechęć do zagranicznych kandydatów. Coraz większą popularność zyskiwał postulat wyboru na króla rodzimego pretendenta, czyli „Piasta”, który znałby dobrze problemy Rzeczpospolitej i respektował obowiązujące w niej prawa.

„Piast”

Pod koniec 1668 r. biskup chełmiński Andrzej Innocenty Olszowski, sprawujący urząd podkanclerzego koronnego, wydał broszurę „Censura candidatorum”, w której dowodził, że każdy naród powinien mieć monarchę pochodzącego z własnej arystokracji. Jako kandydata wymienił księcia Michała Tomasza Korybuta Wiśniowieckiego, syna walecznego Jeremiego Wiśniowieckiego, który pokonał Kozaków i Tatarów pod Beresteczkiem. Podkreślał, że Michał jest człowiekiem mężnym i pobożnym jak ojciec, mądrym i wykształconym.

W rzeczywistości 28-letni Michał Korybut Wiśniowiecki nie odziedziczył po ojcu zdolności wojskowych, nie miał umiejętności przywódczych i ambicji politycznych. Gdy podczas sejmu elekcyjnego na polach podwarszawskiej Woli podkanclerzy Olszowski i inni zwolennicy wyboru „Piasta” zgłosili kandydaturę Wiśniowieckiego, ten był zaskoczony i wystraszony takim biegiem spraw. Jan Chryzostom Pasek odnotował w swych „Pamiętnikach”, że „siedział między szlachtą pokorniusieńki, skurczył się, nic nie mówił”. Pomimo to 19 czerwca 1669 r. większość sejmujących zagłosowała na niego, a na polu elekcyjnym rozległy się okrzyki: „Wiwat Piast! Vivat rex Michael!”.

Nowo wybrany władca wywodził się tak naprawdę z rodu książąt litewsko-ruskich. Po śmierci sławnego ojca, w wieku 11 lat, trafi ł pod opiekę biskupa płockiego i wrocławskiego Karola Ferdynanda Wazy. Później znalazł się na dworze króla Jana Kazimierza, który skierował go na naukę do kolegium jezuickiego w Nysie. Zarówno tam, jak i podczas podjętych w 1656 r. studiów w Pradze Michałowi Korybutowi towarzyszył wychowawca Felicjan Wąsowicz, który starał się zapewnić swemu podopiecznemu jak najlepsze warunki życia i nauki. Następnie młody książę przebywał w Dreźnie i na dworze cesarskim w Wiedniu, gdzie doskonalił znajomość francuskiego, niemieckiego i włoskiego.

Po powrocie do kraju w 1660 r. Michał Korybut Wiśniowiecki mieszkał głównie u zamożnego wuja Jana Zamoyskiego, który otaczał opieką chorowitego, mizernego i przedwcześnie połysiałego młodzieńca. Książę był niski i szczupły, a przede wszystkim miał niezgrabną sylwetkę, co próbował bezskutecznie maskować za pomocą strojów. Natomiast by ukryć łysinę, nosił perukę, która nawet w zestawieniu z jego pucołowatą twarzą o grubych rysach robiła wrażenie zbyt dużej. Nie podobało się to wielu magnatom, którzy po wyborze Wiśniowieckiego na króla zaczęli go pogardliwie nazywać „małpą”. Widząc, że jest człowiekiem wolno myślącym i jeszcze wolniej działającym, wykpiwali go jako głupca i niedołęgę.

Niemiecka głowa, francuskie spodnie

Michał Korybut Wiśniowiecki nie był żonaty i dopiero po koronacji, która odbyła się 29 września 1669 r., postanowił poślubić córkę cesarza Ferdynanda III Habsburga i Eleonory Gonzagi, 16-letnią arcyksiężnę Eleonorę. Ich związek miał przede wszystkim charakter polityczny. Królewscy małżonkowie odnosili się do siebie uprzejmie, lecz z dystansem. Nic więc dziwnego, że gdy jesienią 1670 r. pojawiły się informacje o ciąży królowej, a następnie o poronieniu przez nią dziecka płci męskiej, wzbudziły one podejrzenia i niedowierzania. Mówiono, że król rozgłosił fałszywą informację o brzemienności swej żony, a następnie nakazał jej zainscenizować poronienie przy wsiadaniu do karety.

Być może Michał Korybut chciał w ten sposób zaprzeczyć krytycznym opiniom o swym małżeństwie i położyć kres plotkom, że jest niezdolny do spłodzenia potomstwa. Nie można jednak wykluczyć, że podjął współżycie płciowe z żoną, ponieważ posiadanie dzieci z cesarską córką umacniałoby jego pozycję. Niestety, królowa nie była w stanie donosić ciąży. W każdym razie Michał nie kochał Eleonory, a ona nie kochała jego, choć z biegiem czasu połączyły ich więzy przyjaźni i współdziałania. Królowa wspierała swego męża w trudnych dla niego chwilach, starała się łagodzić waśnie między jego przeciwnikami i zwolennikami.

Mamy podstawy, by sądzić, że kobiety w ogóle nie pociągały Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Może tego dowodzić niepowodzenie Marii d’Arquien Sobieskiej, która użyła wszystkich swych wdzięków, by go uwieść i mieć wpływ na jego decyzje. Katarzyna z Gordonów Morsztynowa pisała w październiku 1669 r., że „robi słodkie oczy do króla bardzo widocznie, lecz pomimo największych wysileń żadnego prawie nie osiąga skutku […]. Okrutnie umizga się do króla […], wygadując niesłychane rzeczy”. Takie zachowanie uważano za niegodne mężatki, toteż wywołało ono oburzenie wielu świadków, nie przyniosło natomiast oczekiwanych przez Marysieńkę Sobieską rezultatów.

Nie oznacza to, że król Michał Korybut Wiśniowiecki stronił od uciech cielesnych, choć najwyraźniej preferował inne. Lubił uczestniczyć w balach, a największą przyjemnością było dla niego jedzenie i picie. Toteż z biegiem czasu jego nieproporcjonalną, krępą sylwetkę zniekształciła otyłość, hamująca aktywność fizyczną. W 1671 r. cesarski poseł na dworze króla, baron August von Mayerberg, donosił swemu panu, że Michał Korybut ma słabą kondycję, bardzo rzadko dosiada konia i nawet po krótkiej przejażdżce kładzie się do łóżka. Co gorsze, nie ubiera się po rycersku, a nawet nie po męsku i do tego maluje sobie twarz.

Dwór Michała Korybuta Wiśniowieckiego tworzyli niezamożni szlachcice, wśród których byli jego przyjaciele i słudzy z czasów przed elekcją. Ważną rolę odgrywał Felicjan Wąsowicz, dawny wychowawca Michała Korybuta, który otrzymał urząd starosty narewskiego, cieszył się wielkim zaufaniem króla i był jednym z fi larów intelektualnych jego stronnictwa. U boku władcy pozostawał Marcin Rostocki, który przez lata służył mu „za młodziana”, czyli był jego osobistym służącym (pokojowcem), a teraz został starostą lelowskim, otrzymał trzy dzierżawy i pensję. Ci faworyzowani przez króla dworzanie byli mu szczególnie bliscy.

Stronnictwo Michała Korybuta głosiło hasła oczyszczenia życia społecznego z cudzoziemskich wpływów. Twierdziło, że obcokrajowcy doprowadzili do upadku tradycyjnych szlacheckich wartości, co spowodowało kryzys państwa. W związku z tym postulowało reformę ustroju, która miała polegać na jego repolonizacji pod przewodnictwem króla. Tymczasem monarcha, który podczas nauki przesiąkł kulturą zachodnioeuropejską i preferował modę francuską, postępował w sposób całkowicie sprzeczny z tymi hasłami. Choć przeciwnicy wypowiadali się krytyczne na temat jego „głowy niemieckiej” i „francuskich spodni”, nie dał się nakłonić do przywdziania polskiego stroju. Można powiedzieć o nim to samo, co o wielu późniejszych obrońcach tradycyjnych polskich wartości: że drogowskazy nie chadzają drogami, które wskazują.

Niedozwolone miłostki

Sytuacja taka ułatwiała zadanie opozycjonistom, którzy postanowili zmusić Michała Korybuta Wiśniowieckiego do abdykacji. W marcu 1672 r. prymas Mikołaj Prażmowski przedstawił posłowi cesarskiemu Piotrowi Ignacemu Stommowi zamysł unieważnienia małżeństwa króla z powodu jego impotencji i wydanie królowej Eleonory za następnego władcę. Prymas opowiadał posłowi, że Michał Korybut nie szanuje swej małżonki i jest rozpustnikiem, a jako przykład wymienił jego „niedozwolone miłostki” z niejaką Konarzowską. Gdy Stomm zwrócił Prażmowskiemu uwagę, że oskarżenie to stoi w sprzeczności z informacją o impotencji Michała Korybuta, wówczas prymas wyjaśnił, że są to miłostki „nie aktywne, lecz pasywne”. Trudno powiedzieć, czy była to jeszcze jedna plotka, czy może autentyczna informacja o upodobaniach seksualnych króla.

Wrogowie Michała Korybuta oskarżali go o impotencję lub bezpłodność, a obok zarzutu seksualnej pasywności pojawiło się stwierdzenie, że król jest homoseksualistą. Autor jednego z upowszechnianych przez opozycję paszkwilów domagał się abdykacji nieudolnego monarchy i jego rozwodu z Eleonorą, pozwalając sobie przy tym na wiele mówiące kpiny: „Wróć żonę, oddaj berło, a sam pod Wiśniowcem / U którego dłużnika mieszkaj sobie z chłopcem […]. / Nie zawadź dłużej damy, tej czeka jej ktoś inny. / I królować nie umiesz, i włoszkuś niepłodny”.

Cytat ten zawiera sformułowania wymagające objaśnienia, by stały się zrozumiałe dla dzisiejszego odbiorcy. Otóż słowo „chłopiec” oznaczało w tamtych czasach nie tylko młodzieńca, lecz także służącego, często nastoletniego, który niekiedy był jednocześnie kochankiem swego pana. Natomiast określenie „włoszkuś” nawiązywało do pojęcia „włoskie nałogi”, oznaczającego stosunki homoseksualne.

Pierwszego lipca 1672 r. przeciwnicy króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego ogłosili listę 50 zarzutów przeciwko niemu. Miały one głównie charakter polityczny, ale w jednej z wersji dokumentu znalazły się oskarżenia także o to, że monarcha jest człowiekiem leniwym i żarłocznym, który ma awersję „do polskiego stroju jako męskiego”. Wypominano Michałowi Korybutowi „malowanie się z obrazą boską”, które szkodziło jego autorytetowi, oraz „zabawy i delicyje […] z swojemi ganimedami”, o których ze wstrętem opowiadało wielu ludzi.

Określenie „ganimedowie” nawiązywało do mitycznej postaci królewicza Ganimedesa, pięknego syna króla Troi, w którym Zeus rozkochał się tak bardzo, że porwał go na Olimp, uczynił swym podczaszym i kochankiem. Niestety, nie wiemy, kim byli ganimedowie umilający życie Michała Korybuta. Być może należał do nich wspomniany już Marcin Rostocki, służący, a następnie współpracownik króla.

Działania opozycji zaowocowały w lipcu 1672 r. powstaniem antykrólewskiego sprzysiężenia, zawiązanego przez senatorów i oficerów. Jednakże Michała Korybuta Wiśniowieckiego wciąż popierały masy drobnej szlachty, a decydujący wpływ na dalszy bieg zdarzeń miała konieczność kontunuowania wojny z Turcją. Dzięki temu nie doszło do groźnego dla państwa starcia przeciwnych sobie obozów.

Drugiego września 1673 r. król Michał Korybut Wiśniowiecki wyruszył z Warszawy na wyprawę wojenną przeciwko Turcji. Jechał powoli, ponieważ był ciężko chory, toteż dopiero 8 października dotarł do obozu wojsk koronnych w Skwarzawie pod Złoczowem. Przy odgłosie wystrzałów armatnich, dźwięku trąb oraz biciu w bębny dokonał przeglądu swej armii i chciał pomaszerować dalej na jej czele. Jednakże lekarze odradzili mu to ze względu na osłabienie i nasilające się bóle, będące objawami wrzodu w przewodzie pokarmowym. Toteż król powierzył dowództwo hetmanowi Janowi Sobieskiemu i, coraz bardziej chory, udał się do Lwowa. Zmarł tam 10 listopada 1673 r., na dzień przez zwycięstwem wojsk polskich pod Chocimiem.

Jak by to wyglądało na pomniku?

W testamencie spisanym na kilka dni przed śmiercią Michał Korybut Wiśniowiecki podziękował żonie za wierność i dbałość o niego. Jako jednego z pierwszych spadkobierców wymienił podkanclerzego Andrzeja Olszowskiego, któremu zawdzięczał koronę i który czuwał przy jego łożu w ostatnich dniach życia. Następnie umieścił w swej ostatniej woli Felicjana Wąsowicza, podkreślając, że jako wychowawca i doradca służył mu on wiernie „od pierwszej młodości swojej […], sumiennie wypełniając obowiązki męża zacnego i pracowitego”. Jego oraz dawnego osobistego służącego Marcina Rostockiego polecił opiece swej małżonki Eleonory, pragnął bowiem, „aby każdy z obu tych mężów w osieroceniu swem łaski i opieki najjaśniejszej królowej doznawał”. Żaden ze spadkobierców nie został wymieniony w testamencie króla w tak serdeczny i troskliwy sposób jak ci dwaj, bliscy mu od lat, ludzie. A najniezwyklejsze było to, że umierający mąż prosił wyrozumiałą żonę, by zadbała o przyszłość mężczyzn, którzy być może zajmowali w jego sercu miejsce ważniejsze od niej.

Panowanie Michała Korybuta Wiśniowieckiego trwało niewiele ponad 4 lata i przypadało na jeden z najtrudniejszych okresów w dziejach Rzeczypospolitej. Tymczasem królowi brakowało predyspozycji do sprawowania władzy, do konsekwentnej realizacji swej wizji rządów. Został więc bardzo surowo oceniony przez współczesnych i potomnych. Ludwik Stomma w książce „Życie seksualne królów Polski i inne smakowitości” (Warszawa 2002) pisał: „Król, który zaprowadził nas pod Chocim i odparł zagrożenie tureckie, pozostaje w podręcznikach szkolnych [do] historii zapomniany. Bo gdyby trzeba było w sprawę wnikać, okazałoby się, że był seksualnie nieuporządkowany. Czyż nie łatwiej więc ogłosić, iż był głupkiem i nieudacznikiem? A poza tym nosił niegustowne peruki, jedwabne dessous [tj.: damską bieliznę] i przyprawiał różem policzki. Jak by to wyglądało na pomniku!?”.

Wprawdzie trudno zgodzić się z oceną, że Michał Korybut Wiśniowiecki był „seksualnie nieuporządkowany” – w jego przypadku lepiej mówić o nieustającej konieczności ukrywania homoseksualności i fatalnych skutkach jej tłumienia – aktualność zachowuje natomiast pytanie: jak by to wyglądało na pomniku?

***

Dr Paweł Fijałkowski (ur. 1963) – historyk i archeolog, pracownik naukowy Żydowskiego Instytutu Historycznego. Opublikował m.in. szereg książek historycznych o tematyce homoseksualnej: „Seksualność, psyche, kultura. Homoerotyzm w świecie starożytnym” (2007), „Homoseksualizm. Wykluczenie – transgresja – akceptacja” (2009), „Homoseksualność daleka i bliska” (2014), „Androgynia, dionizyjskość, homoerotyzm. Niezwykłe wątki europejskiej tożsamości” (2016).  

 

Tekst z nr 101/1-2 2023.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.