Nie ma obowiązku wypowiadania się o transpłciowości, ale jeśli już chcemy – to wypada mieć nieco wiedzy – pisze EWELINA NEGOWETTI
Transpłciowość przeszła częściowo podobną drogę, co homoseksualność. Zarówno osoby homoseksualne, jak i transpłciowe, choć w innych okresach historii, miały najpierw etap bycia „przestępcami” naruszającymi porządek społeczny swoją orientacją seksualną czy tożsamością płciową. Nikt wówczas oczywiście nie mówił ani o orientacji, ani tożsamości. Osoby nieheteronormatywne były albo osobami z „półświatka”, albo siedziały w szafie i ukrywały się, czasem zajmując nawet wysokie miejsca na drabinie społecznej. Z biegiem czasu każda z tych grup zaczęła przechodzić z folderu „świat bezprawia” do folderu „osoby potrzebujące pomocy medycznej”. Wówczas było to jak wybawienie, bo przecież przestępcy nie współczujemy, a osobie „chorej” – owszem, zatem etykietka „choroba” zastosowana do homoseksualności/ transpłciowości dawała (w różnych okresach) poczucie bezpieczeństwa osobom homoseksualnym/ transpłciowym.
Myśl naukowa o transpłciowości
Wydaje się, że po raz pierwszy ujęto temat transpłciowości jako problem medyczny w 1838 r. Francuski psychiatra Jean- -Étienne Dominique Esquirol w swojej pracy na temat chorób psychicznych opisał przypadek „inwersji genitalnej”. Potem, w 1886 r., niemiecki lekarz Richard von Krafft-Ebing po raz pierwszy w sposób kompleksowy opisał transpłciowość (wówczas nie było jeszcze tego terminu) w dziele „Psychopathia sexualis”. W 1923 r. psychiatra berliński Albert Moll niejako ponowił publikację Richarda von Krafft-Ebinga, uzupełniając ją o 447 obserwacji klinicznych. Alberta Molla zainteresował szczególnie temat „sposobu odczuwania swojej płci jako przeciwnej”. Opisał dwa przykłady kliniczne osób transpłciowych (słowo „transpłciowość”, przypominam, wciąż nie istniało) – mężczyzny i kobiety. Moll posługiwał się określeniami „homoseksualizm nabyty” i „metamorfoza seksualna paranoiczna”. Wówczas nie istniały możliwości interwencji chirurgicznej czy hormonalnej dla osób, które dzisiaj nazywamy osobami transpłciowymi – to znaczy istniały, ale nie wykorzystywano ich w celach tranzycji medycznej osób transpłciowych.
W 1912 r. pojawia się termin „transseksualizm” i nazwę tę zawdzięczamy berlińskiemu seksuologowi – Magnusowi Hirschfeldowi, który w 1910 r. w swojej pracy wyodrębnił trzecią płeć – „płeć seksualnie pośrednią”. W tym samym roku rodzi się nowa dziedzina medycyny – endokrynologia, chociaż same badania z obszaru endokrynologii datuje się już na 1835 r. Doktor Eugen Steinach prowadzi eksperymentalne badania endokrynologiczne, które są głośno komentowane w ówczesnych mediach. Jego badania udowadniają, że wykorzystanie hormonów w obszarze korekty płci jest możliwe. Oficjalnie dzisiejsza „transpłciowość” zostaje wówczas uznana za „chorobę”, a nie przestępstwo czy wykroczenie.
W 1949 r. psychiatra D.O. Cauldwell użyje określenia „transseksualizm” w swojej pracy, opisując przypadek osoby transpłciowej (wówczas: transseksualnej). Transseksualizm jest w folderze „perwersje seksualne”.
W 1953 r. niemiecki endokrynolog i seksuolog Harry Benjamin, który przebywa w USA, proponuje, by transseksualizm uznać za syndrom i zrezygnować z traktowania go jako „perwersji” czy „psychozy”. Benjamin, chciał „złagodzić” podejście do transpłciowości i „przenieść” transpłciowość do szufladki „problemów związanych z tożsamością”. Benjamin wprowadza również ważny rozdział transpłciowości od homoseksualności. Do tej pory te dwie odrębne kwestie były traktowane zawsze jako współdziałające. To Benjamin był prekursorem myśli, by zerwać z teoriami Freuda na temat odczuwania i przeżywania płci (psychogeneza), a zacząć łączyć z ciałem i embriogenezą.
W 1955 r. psycholog i seksuolog John Money tworzy pojęcie tożsamości płciowej (gender) dla odróżnienia jej od płci (sex). Na tej podstawie psychiatra i psychoanalityk Robert Stoller „tworzy” podział wynikający z płci (sex) – samiec/samica oraz wynikający z tożsamości płciowej (gender) – męski/żeński. Stoller wyodrębnia dwa rodzaje transpłciowości: „pierwotną” i „wtórną”. Pierwotna transpłciowość to ta objawiająca się już od najmłodszego wieku, wtórna natomiast miałaby się objawić w wieku dorosłym. Według Stollera zmiana poczucia płci u osoby, która doświadcza transpłciowości pierwotnej, jest skazana na porażkę. Transpłciowości pierwotnej nie da się „wyleczyć”, natomiast u osób doświadczających transpłciowości wtórnej Stoller zaleca psychoterapię, zanim osoba ta podejmie się interwencji medycznych. Wielu psychologów, psychiatrów, psychoanalityków – podchwyciło myśli Robert Stollera i niejako podpisali się pod słowami psychologa Jeana Luca Swertvaeghera: „Niemożliwe i niebezpieczne jest pozostawienie tych osób jedynie w rękach endokrynologów i chirurgów”. Według Swertvaeghera tylko specjaliści od zdrowia psychicznego mogą odróżnić transpłciowość wtórną od wrodzonej. Dzisiaj ta dychotonomiczna potrzeba binarnego dzielenia wszystkiego jest już przeżytkiem, ale wówczas funkcjonowała.
Operacje i interwencje chirurgiczne
Już w 1912 r. w Berlinie przeprowadzono mastektomię u transpłciowego mężczyzny (wówczas – transseksualnego).
W 1922 r. wspomniany już Magnus Hirschfeld w swoim Instytucie Seksuologii przeprowadza pierwszą operację korekty płci u transpłciowej kobiety (kastracja), a w 1931r. – waginoplastykę. (Instytut Seksuologii, który stanowi ogromną szansę na pomoc osobom transpłciowym zostaje zamknięty zaraz po dojściu Hitlera do władzy w 1933 r., a sam Magnus Hirschfeld unika aresztowania, ponieważ przebywa za granicą. Umiera 2 lata później w Nicei).
Film „Dziewczyna z portretu” („The Danish Girl”) z 2015 r. przywołuje postać duńskiej malarki Lili Elbe, która również przeszła operacje korygujące płeć w Niemczech – w 1931 r. zmarła w wyniku powikłań po jednej z operacji.
W 1951 r. w Danii została przeprowadzona pierwsza operacja korekty płci (w całości). Rok później Christine Jorgensen stała się pierwszą znaną transpłciową osobą, która otwarcie opowiedziała o operacjach korekty płci, które przeszła (również w Danii).
W Polsce pierwsza operacja korekty płci (na męską) miała miejsce w 1937 r. – poddała się jej osoba interpłciowa, uznany przy urodzeniu za kobietę Witold Smętek. Natomiast pierwszą operację korekty płci z męskiej na żeńską przeprowadzono w 1963 r. w Szpitalu Kolejowym w Międzylesiu pod Warszawą.
Transpłciowość, nie transseksualizm – rok 1978!
Kolejna zmiana pojawia się w 1978 r., gdy amerykańska aktywistka postuluje zamianę słowa „transseksualność” na „transpłciowość”, by w ten sposób określać osoby, które chcą żyć w zgodzie ze swoją tożsamością płciową, ale nie chcą przeprowadzać żadnych interwencji chirurgicznych na swoim ciele. Od tego czasu powoli słowa „transseksualność”, „transseksualizm” itp. stają się obraźliwe. Wynika to z przekonania, że „transseksualizm” jest traktowany jako medyczny problem do załatwienia, jako patologia – nowy termin „transpłciowość” ma zerwać z medykalizacją i patologizacją zjawiska.
O osobach niebinarnych świat nadal milczy.
ICD, DSM
DSM (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders) – to klasyfkacja służąca do kwalifikacji lub wykluczenia zaburzeń psychicznych, wydawana przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne. Obecnie obowiązuje DSM 5. Druga lista to ICD (International Classification of Diseases – Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych) wydawana przez Światową Organizację Zdrowia (WHO). W Polsce oficjalnie obowiązują kryteria klasyfikacji ICD-10 chociaż istnieje już nowa wersja tej kwalifikacji – ICD 11. Obowiązuje od 1 stycznia 2022 r. – Polska ma 5 lat okresu przejściowego na wdrożenie ICD 11. Homoseksualność została wykreślona z listy DSM w 1973 r., a z listy ICD zniknęła w 1990 r. (dokładnie 17 maja, dlatego do dziś świętujemy ten dzień). Natomiast transpłciowość została wykreślona z listy chorób ICD w 2019 r. (właściwie w 2022 r. – wraz z wydaniem najnowszej kwalifikacji). Od tego czasu transpłciowość oficjalnie nie jest uznawana za chorobę. Jednak o ile homoseksualność nie wymaga żadnych działań medycznych, o tyle osoby transpłciowe potrzebują dostępu do określonych zabiegów, terapii hormonalnych czy interwencji chirurgicznych, które wynikają z dysforii płciowej, która często towarzyszy transpłciowości. Zatem potrzeby osób transpłciowych musiały znaleźć odpowiedź w klasyfikacji chorób. To, czy zasadnym jest wykreślenie transpłciowości z listy chorób, oraz kwestie szczegółowe, dlaczego dzisiaj mówimy o niezgodności płciowej czy dysforii, a nie o transpłciowości w kontekście usług medycznych – to niezwykle ciekawy temat do dyskusji i wysłuchania zdania osób transpłciowych.
Od półświatka, przez gabinet medyczny, transpłciowość zmierza w kierunku bycia różnorodnością występującą w naturze. Polityka w tym nie przeszkodzi – póki mamy dostęp do edukacji.
Pisząc artykuł, korzystałam m.in. z książek Françoise Sironi Psychologie(s) des transsexuels et des transgenres (2011) i Pauline Quillon Enquete sur la dysphorie de genre (2022).