Z Hanną Kociszewską i Anną Tryskuć, czyli Twin Heart, organizatorkami les imprez, rozmawia Marta Konarzewska
Ostatnio bawiłyście się na Barce (imprezowa barka w Warszawie nad Wisłą – przyp. red.). Wpadłam z koleżankami koło 22.30. Pusto. Połaziłyśmy dookoła i się zmyłyśmy. Potem oglądam zdjęcia – full i ekstra. Rozkręcacie się w nocy?
H: Przyjdź o północy, postoisz pół godziny w kolejce (śmiech).
Od trzech lat organizujecie les imprezy. Pamiętacie pierwszą?
H: Tego nie da się zapomnieć! 2013 rok, Dzień Kobiet. Klub Miasto (już go niestety nie ma), cztery piętra, wszystko przygotowane: stoiska z ciuchami, biżuterią, branżowe gadżety od partnerów, wystawa fotografii, filmy les na samej górze… Jeszcze o 22:00 byłyśmy przerażone: „A jeśli nikt nie przyjdzie?” Nagle dzwoni Karolina z bramki: „Pomocy, nie daję rady sama!” Zbiegamy na dół – kolejka na całe podwórko.
A: Zorganizowałyśmy wtedy niezapomniany Konkurs Miss Mokrego Podkoszulka… Na zdjęciach tego nie zobaczycie. Co dzieje się na imprezie, zostaje na imprezie (śmiech).
Od tego czasu imprezy miesiąc w miesiąc?
A: Czasem częściej, np. w grudniu mamy Mikołajki i Sylwestra. Do tego trasa TH&Bezz.pl Tour po Polsce, w tamtym roku odwiedziłyśmy pięć miast: Łódź, Poznań, Chorzów, Kraków i Wrocław.
H: Z każdym rokiem frekwencja rośnie. Rekordem była pierwsza impreza plenerowa w Cudzie nad Wisłą.
Byłam! Hit!
H: Przewinęło się kilka tysięcy osób. Wstęp bezpłatny. Wejście otwarte dla każdego ale 95% stanowiły osoby LGBT. Celowo nie robimy imprez w klubach homo. Wychodzimy z podziemia. Zrobiła nam się mini parada równości! Naszym głównym motywem jest promocja tolerancji i odwaga do coming outu. Chcemy pokazać dziewczynom, że nie ma się czego wstydzić, że warto być sobą, że ważne jest życie w zgodzie z własnym ja. Na początku zrobiłyśmy rozeznanie. Pytałyśmy znajomych, czego im brakuje? Czemu z takim rozrzewnieniem starsze pokolenie wspomina imprezy Darii „Jedynej”? (Daria „Jedyna” Chmielewska była działaczką LGBT i organizatorką les imprez. Zmarła na raka 5 marca 2011 r. – przyp. red.). Każda dziewczyna jest inna i ma inne oczekiwania, ale najważniejsze jest chyba poczucie wspólnoty, stworzenie bezpiecznego, wolnego od uprzedzeń miejsca, gdzie na kilka godzin każdy może poczuć się sobą.
A ten sentyment?
A: To były pierwsze takie imprezy w stolicy, dziewczyny wszystkie się znały, inne pokolenie niż teraz. Jedną imprezę nawet zorganizowałam z „Jedyną” w klubie Discret. Nazywała się „Banana Chix electro bits”. „Jedyną” każda odbierała jak swoją tęczową mamę, ona wkładała w to serce.
Ok. A gdy już zebrałyście info…
A: …to zaczęłyśmy szukać Dj-ek, wokalistek, instrumentalistek. Mamy zasadę, że do muzyki zawsze musi być show w wykonaniu kobiety. DJ-ki są głównie z Warszawy, ale zapraszamy też dziewczyny z innych miast. Czasem je wyszukamy, czasem się zgłoszą.
Uwaga – to do czytelniczek – można się zgłaszać!
A: Raz na kilka miesięcy gościmy DJ-ki z Barcelony, Londynu, Brighton, a nawet z Nowego Yorku. Często takie, które organizują imprezy lesbijskie w swoim kraju. Nie skupiamy się tylko na muzyce, stąd też wystawy ciuchów, szkoły tańca tylko dla kobiet, teatry ognia…
Adresujecie się do super młodych dziewczyn, tak? Tych u was najwięcej.
H: Często właśnie młode dziewczyny nie wiedzą, jak sobie poradzić, jak zaakceptować siebie samą, czy powiedzieć rodzicom, czy może dla spokoju mieć chłopaka. Chcemy, by zobaczyły, jak wiele nas jest. Poznały kogoś podobnego.
Wy obie jesteście wyoutowane, w rodzinie, w pracy?
(chórem) Oczywiście.
H: Dorosłe dziewczyny nie tyle nie imprezują (bo jeśli imprezują, to też u nas), ile mają już wyklarowaną sytuację życiową. Chodzą przeważnie wszędzie i nie mają problemów z akceptacją. Też widzimy, że brakuje imprez sprofilowanych dla starszego grona. Imprez z inną muzyką i bardziej kameralnych. Mamy jednak problem z przestrzenią, która sprostałaby naszym wymogom. Może własny klub rozwiąże ten problem.
H: Nasz niedościgniony plan. To jednak spora inwestycja. Jak widzimy, co dzieje się na rynku gastronomii LGBT, to aż żal, że jest tego tak mało i obiecujemy sobie, że już niedługo, już za momencik.
Mówi się, że na lesbijkach nie da się zarobić.
H: Może wśród pracowników gastro panuje przekonanie, że kobiety piją mniej? Może i tak jest… w klubach, gdzie panie stoją pod ścianami, wypinając biusty i prężąc usta, czekając, aż królewicz na białym koniu postawi drinka. Nie od dzisiaj jednak wiadomo, że lesbijka to kobieta niezwykła i ma swoje supermoce. Nierzadko potrafi wypić więcej niż chłop. My jednak staramy się wybierać miejsca, w których liczy się pozytywna energia, a nie, czy ktoś na kimś zarobi.
A ten stereotyp, że lesbijka idzie na imprezę, żeby poznać miłość, a jak już pozna, to meble pod pachę, przenosi do tej drugiej i siedzą tak w domu do końca świata oglądając „Orange is the new black”?
H: Czy to w świecie homo, czy hetero, tak to już jest, że w związku wychodzi się rzadziej, a po rozstaniu znacznie częściej. Może stąd to przekonanie? Na naszych imprezach na pewno nie jest to regułą. Jest tyle samo par, co singielek. Organizowałyśmy Szybkie Randki i osób zainteresowanych było max. 40, a na imprezy przychodzi ponad 500, więc raczej łączenie w pary nie jest naszą misją (śmiech). Chociaż oczywiście wiele dziewczyn pisze, że poznały się na Twinie i bardzo dziękują, co jest cholernie miłe.
Macie stałe bywalczynie czy co rusz nowe twarze?
H: Właściwie z każdym rokiem dochodzą nowe, ale i są stałe bywalczynie, które przyjeżdżają z Katowic, Wrocławia, a nawet Berlina czy Wiednia.
Czujecie, że kreujecie jakieś środowisko? Można mówić o takiej grupie jak „lesbijki”? „Polskie lesbijki?” Jakoś ją charakteryzować?
H: Oczywiście, że jest taka grupa.
To jakie są polskie lesbijki?
H: My mówimy „kobiety”. Nie mamy chęci sprawdzania orientacji na wejściu, a słowa „lesbijka” się nie lubi.
Kto nie lubi?
A: Większość kobiet homoseksualnych. Mówią, że słowo „lesbijka” brzmi wulgarnie. My też za nim nie przepadamy.
H: Często spotykamy się też z przemiłym odzewem kobiet hetero. Odbywały się u nas nawet wieczory panieńskie, bo przyszli mężowie byli bardziej spokojni…
Naiwni?
No, cóż (śmiech).
Co się dziś tańczy, co się pije?
A: Po dawce procentów dziewczyny najbardziej bawią się przy muzyce housowej, komercyjnej, pop & R’n’b. Testowałyśmy każdy rodzaj, od techno, techhouse, soul, deep house, house, po funky, nu disco. Zawsze zwycięża to, przy czym się tańczy szybko i co jest znane. Jak mamy okazję zrobić dwie sceny klubowe, to zawsze na jednej mamy cięższe klimaty, a na drugiej znane przeboje. A co się pije? Królują kolorowe Twin Heart shots, piwo i whisky.
Myślicie, że „dobra zmiana” w polityce coś zmieni w imprezowaniu? Ta celebrowana niechęć do homoseksualizmu? Dziewczyny pochowają się, przestraszą? A może polityka sobie, a lifestyle sobie?
H: Myślę że się nie pochowają, wręcz przeciwnie. Ludzie przestaną być bierni. Wkurwią się w końcu i zaczną działać. Nie dadzą się zastraszyć. Imprezom branżowym zwykle przyświeca jakiś cel. Wspólny bunt może być doskonałym motywem przewodnim.
Co was o nakręca, żeby działać? Organizacja to nie ciężka robota?
A: Owszem, ciężka, ale jak już się wpadnie w wir pomysłów i działań, staje się dość przyjemna.
H: Najważniejsze to połączyć pracę z pasją. Wtedy człowiek się nie męczy.
A: Mnie największą radość sprawia, że mogę z wieloma znajomymi zobaczyć się w jednym miejscu. Poza tym – satysfakcja. Cieszy mnie każdy uśmiech napotkany na imprezie.
H: Ciągły rozwój i zadowolenie uczestniczek. „Poznałyśmy się na waszej imprezie” – super to słyszeć!
A: Albo: „Kocham was za to, co dla nas robicie”, albo: „Byłam pierwszy raz, czekam na kolejną!”
H: Albo, że dziewczyna żyje w małym mieście, gdzie nikt nie wie o jej orientacji, że pierwszy raz widzi tyle lesbijek w jednym miejscu, że jej to daje do myślenia i np. po naszej imprezie robi coming out.
Dobra, to pogadajmy o trudnościach.
H: Trudności to niechęć do tworzenia wspólnych projektów w branży. Organizacje czy portale, które aktywnie nas wspierają, mogę policzyć na palcach. Reszta to obserwatorzy. Nie przestaje mnie to dziwić. Bo wiadomo, że w kupie siła, a mam wrażenie, że środowisko samo siebie wewnętrznie zabija.
Środowisko…
H: …LGBT – organizacje, stowarzyszenia.
Jakie macie plany?
A: Najbliższe to jesienno-zimowa trasa TH&Bezz.pl Tour, na którą już teraz zapraszamy. Dalsze – to ściąganie do Polski gwiazd sceny lesbijskiej z całego świata. Może kiedyś jakiś festiwal w Polsce. Na pewno impreza na cześć „Jedynej”, aby dziewczyny, które kiedyś były uczestniczkami jej imprez, przyszły powspominać stare dobre czasy.
No i może kiedyś ten klub…
H: Mamy głowy pełne pomysłów i nie lubimy stać w miejscu. Na pewno was jeszcze zaskoczymy.
Od redakcji. Imprezy lesbijskie w Polsce organizuje też L Kultura, z którą planujemy wywiad wkrótce. Jeśli rozkręcacie w swoich miastach les eventy, o których nie wiemy – napiszcie do nas.
Tekst z nr 63 / 9-10 2016.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.