Lubiewo

Cioty w krakowskim Teatrze Nowym

 

od lewej Patrycja (Edward Kalisz) i Lukrecja (Paweł Sanakiewicz);  foto: Radek Oliwa

 

„Lubiewo” , reż. P. Sieklucki, wyk. P. Sanakiewicz, E. Kalisz, K. Czubówna. Premiera: 5.11.2011 r., www.teatrnowy.com.pl

Po ukazaniu się „Lubiewa” – świetnej, bestsellerowej powieści Michała Witkowskiego – media donosiły o projektach filmowej adaptacji, a TR Warszawa rozpoczął nawet w 2006 r. pracę nad inscenizacją pod tytułem „Wielki atlas ciot polskich”. Z tamtych planów nic nie wyszło, ale teraz „Lubiewo” na scenę przeniósł Piotr Sieklucki, dyrektor Teatru Nowego w Krakowie. Z sukcesem! Reżyser bez trudu namówił do współpracy Pawła Sanakiewicza, który wcielił się w Lukrecję oraz… dziennikarkę Krystynę Czubównę, ponoć zachwyconą klimatem Teatru Nowego i sąsiadującego z nim Coconu, klubu LGBT. Patrycji nikt jednak w Krakowie nie chciał grać („Piotr, k…, mam sześćdziesiąt lat, nie mogę grać takich rzeczy” – mówił jeden z kandydatów), Sieklucki znalazł w końcu śmiałka we Wrocławiu – w osobie Edwarda Kalisza.

Premiera pierwszej z dwóch części spektaklu odbyła się 5 listopada br. Na widowni nadkomplet. Scenografia Łukasza Błażejewskiego to głównie porozwieszana używana odzież, zgromadzona przez teatr w ramach „czynu społecznego na rzecz Patrycji i Lukrecji”. Czuć zapach starej, niewietrzonej szafy. W tej scenerii dwie starzejące się PRL-owskie cioty snują swe historie. Lukrecja zaczyna od opowieści o „pierwszym ch…, którego miał w ustach”. Jest przegięta jak klucz wiolinowy, budzi śmiech, litość i grozę. Brawa dla Sanakiewicza! Kalisz sprawia wrażenie trochę spiętego, ale być może to kwestia dalszych prób, bo jego potencjał widać w scenie flirtu z publicznością: oczko, dzióbek i ruch bioderkiem.

Zamiast dziennikarza, który rozmawia z bohaterkami, mamy tu, kojarzący się z filmami przyrodniczymi, głos Czubówny. Lektorka opowiada o różnych „gatunkach” ciot, z pełną powagą tłumaczy pojęcia takie, jak „luj”, „pikieta”, „przegięcie” czy poczciwe „obciąganie”.

Inscenizacja „Lubiewa” nie wywoła skandalu, publiczność widziała już „ostrzejsze” rzeczy. Ale skandal nie jest potrzebny. „Lubiewo” to jest po prostu bardzo dobry spektakl. (RO)

 

Tekst z nr 34/11-12 2011.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.