Mama Ru

Tekst: Remigiusz Ryziński

Program „RuPaul’s Drag Race”, którego dziesiąty sezon właśnie oglądamy, stał się fenomenem. RuPaul, dwumetrowa czarna drag queen, wprowadziła niszową kulturę drag do mainstreamu. Pracowała na to 30 lat

 

mat. pras.

W marcu ruszył dziesiąty sezon „RuPaul’s Drag Race”, ma publiczność liczoną w milionach. Sam RuPaul w tym samym miesiącu otrzymał gwiazdę na słynnej hollywoodzkiej Alei Sławy. Nigdy wcześniej drag queen nie dostąpiła tego zaszczytu. Nigdy wcześniej program oparty na subkulturze drag nie odniósł takiego sukcesu. Nie zacznę od uczonego wstępu o tym, na czym subkultura drag polega i że już teatr grecki, teatr szekspirowski, japoński teatr kabuki itp. Mamy rok 2018 i jesteśmy w czasopiśmie LGBT – kto nie wie, niech się sam doszkoli. Dość powiedzieć, że mimo tej historii do niedawna subkulturę drag otaczały stereotypy, niezrozumienie i pogarda. Przyjazny stosunek do „przebierańców” nie należał do dobrego tonu nawet wśród niemałej rzeszy ludzi LGBT. Ci „normalni”, „męscy” i „niebudzący skojarzeń” geje nierzadko demonstracyjnie okazywali niechęć. Ru zreformował tę mentalność. Jej relikty wciąż żyją (również w Polsce), ale odchodzą do lamusa. Dzięki RuPaulowi drag stał się cool. RuPaul wyprowadził drag queens z niszy i wprowadził je do mainstreamu. Dziś coraz częściej z drag queens, zjawiska wyrosłego z kultury LGBT, jesteśmy po prostu dumni.

RuPaul’s CV

Żeby być cudowną drag queen, trzeba mieć, jak mówi RuPaul, cztery cechy: charisma, uniqueness, nerve & talent (charyzmę, oryginalność, przebojowość i talent). Ale on sam ma jeszcze piątą, bez której dawno by przepadł: wytrwałość. Nieprawdopodobną. Zaczynał w połowie lat 80. Na triumf musiał czekać ponad 30 lat. RuPaul Charles urodził się 17 listopada 1960 r. w San Diego (Kalifornia). Będzie gwiazdą, bo nie ma na świecie drugiego skurwysyna, który tak by się nazywał – powiedziała ponoć jego mama, nadając mu nietypowe imię. Gdy Ru miał 7 lat, rodzice się rozwiedli, gdy miał 15 – przeniósł się ze starszą siostrą do Atlanty (Georgia) i tam rozpoczął dragqueenową karierę. Do Nowego Jorku ruszył w 1984 r., ale po pół roku wrócił. Falstart, porażka. Trzy lata później spróbował znowu i tym razem się udało. W 1989 r. mignął na kilka sekund w teledysku B’52s „Love Shack”, zdobył także tytuł alternatywnej Królowej Manhattanu. Po czterech kolejnych latach wydał debiutancki singiel „Supermodel”, który dotarł do Top 40 Billboardu. Jego kariera nabrała tempa, nagrał duet z Eltonem Johnem – dyskotekową wersję jego hitu z lat 70. „Don’t Go Breakin’ My Heart”. Znów sukces. W 1995 r. jako pierwsza drag queen w historii RuPaul podpisał kontrakt z kosmetyczną firmą MAC (Skoro wielki czarny mężczyzna może wyglądać tak dobrze, to co dopiero zwykłe kobiety?). Rok później dostał na kanale VH1 własny talk show, w którym gościł takie gwiazdy, jak jego ukochana Diana Ross a także m.in. Cyndi Lauper, Nirvana, Backstreet Boys oraz królowa wszystkich drag queens – Cher. Po dwóch sezonach i stu odcinkach program zszedł z anteny w 1998 r. Mimo wydawania kolejnych płyt (do dziś ma ich na koncie 11) i grania kolejnych (drugoplanowych) ról w filmach gwiazda RuPaula zaczęła na przełomie wieków blednąć. Ale nie po to jest się fierce bitch, by łatwo rezygnować, prawda? Ru przetrwał chude czasy i całą dekadę później, w wieku 48 lat, zaczął zdjęcia do swego autorskiego programu „RuPaul’s Drag Race” – w warunkach niemal garażowych, dla tęczowego kanału telewizyjnego LOGO, który publiczność miał tak mikroskopijną, że… nie był brany pod uwagę w badaniach oglądalności. Pierwszy odcinek ujrzał światło dzienne na początku 2009 r. Reszta jest historią.

RuPaul’s Show

„RuPaul’s Drag Race” stał się kulturowym fenomenem. Ru wykorzystał znaną formułę talent show, ale mocno ją „zrupaulizował”. Kilkanaście drag queens walczy o tytuł królowej dragu – najlepsza otrzymuje 100 tys. dolarów nagrody (początkowo było to tylko 20 tys.) i przepustkę do sławy – choć program okazał się tak popularny, że tak naprawdę sławę i wiążące się z nią występy oraz honoraria zyskują również „dziewczyny”, które zajmują dalsze miejsca. Uczestniczki pokazują się w kolejnych kreacjach zgodnych z zadanym przez Ru tematem – np. glamour starego Hollywood, albo ikoniczne stylizacje Madonny – i własnoręcznie uszytych (!). Muszą też wykazać się talentem aktorskim (odgrywają scenki), tanecznym, oratorskim oraz umiejętnością readingu, co w slangu dragqueenowym oznacza inteligentne obśmiewanie konkurentek, tudzież zdolnością parodiowania ikon LGBT (snatch game). Do ostatecznego pojedynku na lip sync („śpiewanie” z playbacku) stają w każdym odcinku dwie królowe, które wypadły najgorzej. Jedna z nich odpada. Ru podejmuje decyzje samodzielnie, ale ma do pomocy jury, w którym zasiadają goście-celebryci (m.in. Christina Aquilera, Debbie Harry z Blondie, Chaz Bono, Pamela Anderson) oraz stali bywalcy – wśród nich ukochana przyjaciółka Ru – Michelle Visage, bezkompromisowa diva w każdym calu.

Całość okraszona jest charakterystycznym, złośliwym, ale mimo wszystko ciepłym humorem, a Ru nigdy nie zapomina o społecznym wymiarze show: gdy pokazuje konkurentkom ich zdjęcia z dzieciństwa i pyta, co powiedziałyby temu młodemu chłopcu dziś – łzy wzruszenia leją się po obu stronach ekranu. Emancypacja w stylu mamy Ru ma nieprawdopodobną siłę. Przy okazji poznajemy unikalny język królowych: shady bitch to zdzira, która umie rzucić ostrym, ale błyskotliwym tekstem, fishy bitch to królowa, która wygląda idealnie jak kobieta, tucking to schowanie penisa i jąder w kroku tak, by nie było widać wybrzuszenia itd. RuPaul też ma swoje stałe wyrażenia, które weszły już do antologii gejowskiego słowniczka. Królowej, która odpada, mówi nie „Go Away”, ale „Sashay Away” (nie „Odchodzisz”, tylko „Odchodzisz z gracją, baletowym krokiem”). Zamiast „Congratulations”, mamy „ConDRAGulations”. Do walki Ru zagrzewa słowami: Gentlemen, start your engines, and may the best woman win („Ruszajcie, panowie, i niech zwycięży najlepsza!”), kłopoty danej królowej anonsuje słodko: I’m sorry, my dear, but you are up for elimination („Przykro mi, kochana, ale jesteś na wylocie”) a na koniec każdego odcinka wpada w świadomy sentymentalizm, rzucając If you can’t love yourself, how in the hell can you love somebody else? Can I get an Amen in here? („Jak do diabła miałbyś kogoś pokochać, jeśli wpierw nie pokochasz się siebie samego? Zgoda co do tego?”)

RuPaul’s Queens

Zwyciężczynią pierwszego sezonu, zwanego „zagubionym”, bo powstawał, jak wspomniałem, w warunkach niemal amatorskich i jest dziś trudniej dostępny, była Bibi Zahara Bonnett. W drugim błyszczała młodziutka Tyra Sanchez (przystojny facet, przepiękna drag queen), która w zeszłym roku występowała w warszawskim Glamie. Sezon trzeci to przede wszystkim zjawiskowa Raja. Sharon Needles, zwyciężczyni sezonu 4, ze swoją skłonnością do makabry, wniosła drag na nowy poziom. Niepozorna Jinkx Monsoon pobiła konkurentki inteligencją w sezonie 5. W szóstce pojawiła się bodaj najsłynniejsza z ponad 100 uczestniczek: Bianca del Rio, mistrzyni standupu, która błyskotliwą ripostą byłaby w stanie powalić chyba samego Einsteina. Sezon siódmy wygrała pewna siebie Violet Chachki z talią, której nie powstydziłaby Jane Fonda (nawet w czasach, gdy była królową aerobicu). W ósmym prym wiodła Bob the Drag Queen, a w dziewiątym – intelektualistka Sasha Velour, która pokazała, że w dragu chodzi nie tylko o piękny wizerunek, ale też i o piękny umysł. Do tego cały korowód królowych, które nie zwyciężyły, ale i tak zapadły w pamięć. Chad Michaels odgrywał Cher lepiej niż sama Cher. Latrice Royale, dziewczyna rozmiaru XXXL, miała też wielkie serce – została Miss Publiczności. Detox z ustami, przy których Mick Jagger to pikuś, Coco Montrese i jej walka na śmierć i życie z Alyssą Edwards, śpiąca królewna Pearl, która jako jedyna postawiła się samemu RuPaulowi, wariatka Katya, która mówiła z rosyjskim akcentem (choć nie ma nic wspólnego z Rosją), zakręcona Alaska, która prywatnie jest chłopakiem Sharon Needles, Kim Chi, która porażała oryginalnością kreacji i która… jeszcze nigdy nie spała z facetem, Naomi Smalls o twarzy piękniejszej od Naomi Campbell i nogach dłuższych od Tiny Turner, Valentina, śliczna jak latynoska wersja Kena, która nie nauczyła się lip syncu, Willam z ciałem jak z gejowskich fantazji, który musiał odpaść, bo złamał reguły programu: wyszło na jaw, że w czasie zdjęć „wpadał do mnie do hotelu mąż na bzykanko”, Milk, czyli skrzyżowanie drag queen z futurystycznym klownem, Phi Phi O’Hara, która strzelała fochy, Shangela, która uczyła się dragu na oczach widzów… Program stał się tak popularny, że sezon 9. gościnnie otwierała sama Lady Gaga. Powstały też „bonusy” – seria „Untucked” czyli za kulisami głównego wyścigu, oraz „All Stars”, gdzie rywalizują najciekawsze gwiazdy poprzednich sezonów. Warto jednak dodać, że „RuPaul’s Drag Race” nie zyskał szybkiej aprobaty ani krytyków, ani telewizyjnej branży. Na Emmy (telewizyjnego Oscara) RuPaul musiał czekać aż 7 lat od premiery – gdy brak nagrody powoli stawał się już nie tylko skandalem, ale też dowodem na homofobię branży. Dziś Ru ma na koncie dwie Emmy.

RuPaul’s Credo & RuPaul’s Look

I bardzo ustabilizowane życie osobiste. Od 24 lat jest z tym samym facetem, Georgesem LeBarem, malarzem, który posiada rancho w stanie Wyoming. W 2017 r. po cichutku wzięli ślub. Ru jest jak matka – mądra i rozsądna. Wychowuje dzieci i wypuszcza je w świat. Powtarza, że program jest platformą, od której można się odbić do kariery. Znane z ciętego języka, autoironii, dystansu i żartu sypanego jak z rękawa, królowe, które zwykle doświadczyły w życiu piekła uprzedzeń, kroczą pod wiatr i wygrywają z przeciwnościami losu. Drag jest też polityczny (Bardzo, bardzo polityczny – bo pokazuje, że nie mamy jednej ustalonej tożsamości). W ostatnich wyborach prezydenckich RuPaul popierał Hillary Clinton. Z całą mocą potępia Donalda Trumpa. Jaką drag queen jest Ru? Należy do typu pageant queens, co znaczy że wykorzystuje atrybuty realności kobiecej – tyle, że wypartej do rejestrów niemalże nierzeczywistych. Pomyślcie o Violettcie Villas. Wszystko musi być duże i wyraziste. Jeśli do tego dodamy, że Ru ma 194 cm wzrostu… Mathu Andersen wykonuje makeup, układa włosy i dobiera kreacje Ru od ponad 20 lat. W makijażu Ru nie ma groteski, tylko podkreślone kobiece piękno. Ru goli brwi. Jego usta mają zawsze naturalną linię. Włosy – ogromne, wysokie pod sufi t, najczęściej w platynowym blondzie, nigdy nie czesane na gładko, nigdy krótkie. Jedną z bardziej charakterystycznych fryzur Ru jest tzw. mohawk, czyli irokez. Jeśli chodzi o strój, to RuPaul czerpie inspiracje z klasyki i z drogich domów mody: Yves Saint Laurent, Dior, Givenchy, Valentino i Chanel. Czasem jednak przeskakuje do awangardy: Jean-Paul Gautier, Alexander McQueen, Galiano czy Vivienne Westwood. Zasady, mówi Ru, są proste: dobierz swój kolor i materiał, który nie tylko pasuje do figury, ale jest też przyjemny, nigdy nie zakładaj niewygodnych butów, znajdź swój styl i trzymaj się go konsekwentnie. Proste! Ru ma wiele recept na życie. Np. „dekalog” pod hasłem „Nigdy przenigdy”, przykładowo: Butów, które nosisz na siłowni, nigdy nie zakładaj na inne okazje, nigdy nie zakładaj koszulki reklamującej minione eventy, nigdy nie zakładaj więcej niż jednego logo, nigdy nie zakładaj za dużych ubrań aby ukryć nadwagę, one sprawiają, że jest jeszcze bardziej widoczna itp. Pierwsze kroki w dragu? Podstawowe zasady Ru: 1. Wybierz imię, które pasuje tylko do ciebie, coś sprytnego i nieskomplikowanego, 2. Zawsze zakładaj sztuczne rzęsy, 3. Nie mieszaj garderoby męskiej z żeńską, 4. Zawsze nakładaj makijaż, 5. W dragu nie spożywamy jedzenia publicznie (jesteś damą!), 6. Nigdy nie „śpiewaj” ballad, chyba że masz już spore doświadczenie, 7. Zgól brwi, i najważniejsze 8. Zawsze bądź miła, „shady queen” nie znaczy podła.

RuPaul’s Fuckup

W lutym Ru zaliczył wpadkę, za którą słusznie mu się dostało od społeczności trans i jej sojuszników/czek. W wywiadzie dla brytyjskiego „Th e Guardian”, zapytany, czy dopuściłby w programie kobietę transpłciową po tranzycji, odpowiedział: Prawdopodobnie nie. Możesz identyfikować się jako kobieta, zrobić trans coming out – ale sytuacja ulega zmianie, jeśli rozpocząłeś już proces przemiany ciała. Mieliśmy w programie królowe po upiększających operacjach plastycznych twarzy czy tyłka, ale one nie przechodziły tranzycji. Rzeczywiście, były trans kobiety, które przeszły tranzycję po programie (Carmen Carrera, Sonique, Jiggly Caliente, Gia Gunn), były też takie, które w trakcie programu robiły trans coming out, jak Peppermint i Monica Beverly Hillz – będąc przed tranzycją. Gdy wypowiedź spotkała się z negatywnymi komentarzami, Ru pogrążył się, pisząc na Twitterze: Można brać doping i nadal być sportowcem – ale nie na olimpiadzie. Rozpętała się burza. Głos zabrało wiele uczestniczek „RuPaul’s Drag Race”. Krytykowały Ru za wykluczanie osób trans. Ru zrozumiał błąd i już kilka godzin później wydał oświadczenie: Codziennie modlę się, by mieć umysł otwarty na nowe koncepcje, nowe doświadczenia i poddawać w wątpliwość wszystko, czego nauczyłem się do tej pory. Zrozumiałem i żałuję moich wypowiedzi. Ludzie ze społeczności trans to bohaterowie, część naszego wielkiego ruchu LGBTQ. Zapewniam, że w ciągu 10 lat programu jedynymi warunkami udziału w nim były: charyzma, oryginalność, przebojowość i talent. To się nie zmieni. I bardzo dobrze. Sam chętnie zobaczyłbym w programie nie tylko kobiety trans (po tranzycji), ale również facetów cis i hetero. Oraz – dlaczego nie? – kobiety cis wszelkich orientacji. Moglibyśmy się przekonać, czy bycie kobietą rzeczywiście ułatwia bycie drag queen. Osobiście – nie sądzę.

***

Co dalej? Gwiazda RuPaula błyszczy jasno. Trwają nabory do sezonu jedenastego „RuPaul’s Drag Race”. Sam Ru znalazł jeszcze czas na aktorstwo – wystąpi gościnnie w piątym sezonie komediowego hitu serialowego „Grace & Frankie”, gdzie jego partnerkami będą tytułowe przyjaciółki, dwie ikony LGBT: Lily Tomlin i Jane Fonda. Premiera na początku 2019 r. W lutym br. „RuPaul’s Drag Race” doczekał się pierwszej zagranicznej wersji. Angielskiej? Niemieckiej? Hiszpańskiej? Francuskiej? Nie! Tajskiej! Pierwszy sezon „Drag Race Thailand” odniósł wielki sukces, sezon drugi jest już w przygotowaniu, a na Filipinach i Tajwanie lokalne społeczności LGBT rozpoczęły kampanie za własnymi wersjami programu. Czy doczekamy się kiedyś „Drag Race Poland”? Tymczasem, jak mówi Ru na koniec: OK, now let the music play!

Tekst z nr 73 / 5-6 2018.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.