Marek Susdorf „Dziennik znaleziony w błękicie”

Wyd. Nowy Świat 2014

 

 

Proszę państwa, oto płeć bezpłciowego boga! Bóg nie ma płci! Ponieważ jest męski. Męskość nie jest płcią. Płcią jest wszystko inne, wszystko pozostałe. Oczywisty wniosek? Tak, jako punkt wyjścia do każdej uświadomionej genderowo refleksji. Kiedy jednak podobne stwierdzenie osadzone zostaje pośrodku opowieści gęstej od symboliki, metafory, znaków i znaczeń, staje się odkrywczym elementem zdolnym ożywić jej treść. Druga książka Marka Susdorfa to niezwykły, spójny w swojej niespójności i przemyślany kompozycyjnie utwór, który przywraca polskiej literaturze młodego pokolenia awangardowe podejście do kwestii formy/treści. Naszpikowany metafizyką religijną, cielesnością (zarówno anatomiczną, biologiczną, jak sensualną i seksualną) i głęboką introspekcją psychologiczną monolog Mladiego interpretować można na wiele sposobów. Najbardziej podstawowe odczytanie ukazuje historię (w najmniejszym stopniu chronologiczną czy linearną) porzuconego kochanka, jego wyznania i bliską obłędowi tęsknotę do Starijego. Postać drugiego mężczyzny kreowana jest w interesujący sposób – poprzez refleksje, wizje, pragnienia i wspomnienia narratora, który nadaje jej wyjątkowe i symboliczne znaczenia. Parę kochanków można ujrzeć jako dopełniający się kontrast zmysłowości i cielesności, można też prześledzić ich historię jak przekonującą dekonstrukcję cielesności i tego, co ponadzmysłowe. „Można” to słowo kluczowe, ponieważ „Dziennik znaleziony w błękicie” zdecydowanie odróżnia się od większości tworzonej współcześnie klarownej prozy. Jest pozycją dla czytelników i czytelniczek spragnionych gry z oczywistością, trudu interpretacyjnego i pogłębionej genderowo analizy wszystkiego tego, co nas tworzy i otacza. (Przemysław Górecki)

 

Tekst z nr 52/11-12 2014.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.