Marek Szydlak – „W mojej krwi”

wyd. Novae Res 2020

Bartek Nowak ma 16 lat, mieszka w Pruszowicach pod Wrocławiem i jest gejem. Robi coming out przed przyjaciółką, zaczyna umawiać się na randki z chłopakami, przeżywa inicjację seksualną. Zakochuje się raz-dwa w jednym, potem drugim gościu. Świat gejowski oczywiście nie jest taki cudowny, jak mu się na początku wydaje, do tego utrzymywanie tajemnicy przed rodzicami – chyba niezbyt tolerancyjnymi – zaczyna ciążyć. Więcej nie zdradzam, zwłaszcza że są zwroty akcji. Język „W mojej krwi” jest bardzo prosty, fabuła nieskomplikowana i czasem niezbyt przekonująca – rodzice Bartka zmieniają swą postawę o 180 stopni pod wpływem nie wiadomo czego, a sam Bartek potrafi odkochać się i zakochać w ciągu jednej rozmowy. Ale może niektórzy 16-latkowie tak mają? Romantyzm i naiwność Barka czasem zwala z nóg – chłopak niezłomnie marzy o wielkiej miłości, drży, że mógłby być zdradzany, o seksie, jeśli myśli, to tylko i wyłącznie z ukochanym. Ma się wrażenie, że to jakby „brat” czy „kuzyn” „geja w wielkim mieście” Mikołaja Milcke – w wersji z pierwszej części sagi. A przy tym rozterki Bartka są całkowicie oderwane od społeczno-politycznego kontekstu. Jesteśmy we współczesnej Polsce, ale nie znajdziemy w „W mojej krwi” najmniejszego śladu debaty publicznej, jaka toczy się wokół LGBTI. (Piotr Klimek)

Tekst z nr 83 / 1-2 2020.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.