Z projektantem Rafałem Nobisem o jego kolekcji ubrań h0m0 skierowanej do gejów, rozmawia Bartosz Reszczak
W lutym br. twoja kolekcja miała premierę w warszawskim art cafe Mito. Skąd pomysł na markę dla gejów?
Zazwyczaj indywidualni projektanci mody i zunifikowane sklepy sieciowe tworzą z myślą albo o kobietach, albo o mężczyznach. Odnoszą się więc do płci, nie mówiąc zupełnie nic o seksualności. To potrzeba, której chcemy wyjść naprzeciw.
Tworzysz „trzecią płeć”?
Nie. Kolekcja h0m0 stoi w kontrze wobec postępującej feminizacji w modzie męskiej. Coraz częściej na pokazach mody dla mężczyzn widzimy damskie kroje – nie podoba nam się to. Nasza kolekcja jest stricte męska, dla klasycznego mężczyzny, który lubi chodzić w koszulach, chce być modny, jest homoseksualny, ale nie dziewczęcy, nie przegięty. Modowa wędrówka w przypadku h0m0 nie ociera się o haute couture, lecz o zabawę – moda musi ją w sobie mieć. Nam chodzi o przyjemność! Skoro staramy się o równość, to każdy ma prawo nosić to, co chce, ma prawo wyboru – my wybieramy maskulinizację.
To projekt zaangażowany?
To wynik pasji i obserwacji. Nie podoba mi się to, co jest na rynku, więc postanowiłem zrobić coś, co będzie odpowiadało mojej wizji. Ale marka h0m0 jest tylko częścią całego projektu.
Nazwa marki, pisana przez dwa zera, czytana jako „homo”…
…to wyłącznie wynik regulaminów portali takich, jak Facebook, które nie pozwalają na umieszczenie nazwy „homo”. Nie chcieliśmy zanadto oddalać się od pierwotnego pomysłu, stąd ta gra liter.
Twoje ubrania, co jest ich niewątpliwą zaletą, są pret-a-porter – można po prostu je założyć, pójść w nich do klubu, do pracy…
To właśnie ucieczka od feminizacji mody męskiej. Nie zależało nam na zaszokowaniu widza, raczej na jego identyfikacji – w tym przypadku na homoseksualności. Staraliśmy się stworzyć ubrania, w których można wyjść na miasto. Tu nie chodzi o nadinterpretowaną, nadmuchaną metaforami sztukę, a jeżeli już, to użytkową, o rzemiosło. Bawimy się też kolorami i dopasowujemy kroje do sylwetki, zarówno obcisłe, eleganckie, jak i luźne, wygodne.
Gdzie można kupić ubrania h0m0?
Na stronie internetowej www.h0m0.eu oraz na naszym profilu na Facebooku.
Planujesz medialną kampanię.
Pod hasłem „H0M0: znaczy człowiek”. Marka modowa jest tylko częścią całej kompozycji. Chcemy zwrócić uwagę mediów, bo wizja, jaką mamy, ma znacznie większy zakres…
Właśnie. Ma wymiar społeczny.
Tak. Chcemy stworzyć stowarzyszenie pod nazwą „H0M0: znaczy człowiek” i akcentować kwestie mniejszości seksualnych, stąd nazwa marki. Chcemy odnosić się do problemów homofobii, do spraw związków partnerskich. Jestem właścicielem początkującej firmy finansowej, wiem, jak wiele osób czy par homoseksualnych ma problemy z kredytem hipotecznym, zobowiązaniami finansowymi, mieszkaniowymi, sprawami związanymi z dziedziczeniem. Planujemy kontrowersyjne happeningi mające pokazać wagę tych spraw. Wypełnianie petycji w Internecie okazało się niewystarczające, chcemy pokazać człowieka, ludzi, którzy nie będą bali się walczyć o siebie i o swoje prawa. Będziemy to czynić bez agresji, ale nieustępliwie. Potrzebne są takie działania wzmacniające, jak happeningi, uderzenie do polityków, mediów, czy nawet sama nazwa marki – h0m0 – która jeszcze przed pierwszym pokazem stała się rozpoznawalna.
Tekst z nr 36/3-4 2012.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.