Mary Marie – reż. A. Roxo, wyk. J. Boal, M. Earnest; USA 2010. dystr.: outfilm.pl, premiera: sierpień 2012
Amerykańska prowincja. Dwie dorosłe siostry wyjeżdżają od ojca po śmierci matki. Wracają do domu swojego dzieciństwa. Zaraz po przybyciu – sielanka, zwiewne sukienki z dziecięcych lat, radosne uśmiechy, wspomnienia. Niebawem zaczynają odwiedzać ich sąsiedzi i dawni znajomi. Stałym gościem staje się Peter, nieśmiały chłopak mieszkający w pobliżu – to „złota rączka”, która pomaga dziewczynom w pracach wokół domu. Kilkakrotnie, wpadając do nich bez zapowiedzi, Peter zastaje Mary i Marie śpiące razem albo przytulające się w łazience. Co to oznacza? Peter stara się poderwać jedną z dziewcząt, gdzieś w powietrzu wyczuwa się zazdrość drugiej. To, co łączy je obie, nie jest do końca jasne – wielka siostrzana miłość? kazirodcza erotyczna fascynacja? niezwykła bliskość spowodowana tęsknotą za matką?
W filmie pełnym wysublimowanych, intensywnych barw i zmysłowych ujęć niewiele się dzieje, mija dzień za dniem, wszystko płynie bardzo powoli. Czy to ambitne kino artystyczne? Być może. Widz, jak się zdaje, ma po prostu dać się ponieść kontemplowaniu tych dwóch pięknych istot i ich codziennych czynności. Czy to jednak nie trochę za mało? (MD)
Tekst z nr 38/7-8 2012.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.