Judy i Dennis Shepard działają na rzecz praw osób LGBT od 14 lat – od kiedy ich syn został zamordowany, bo był gejem. We wrześniu przyjechali do Polski
Śmierć Matta przyciągnęła uwagę mediów, która nigdy nie trwa długo – skorzystaliśmy z szansy, by maksymalnie nagłośnić sprawę przestępstw z nienawiści motywowanej homofobią. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo ta praca mnie pochłonie. Daje mi poczucie celu w życiu. Chcemy z mężem zrobić wszystko, co możemy, by to, co spotkało Matta, nie spotkało nikogo innego. Prawa osób LGBT to nie są żadne specjalne prawa, to prawa człowieka, które my, heterycy, już mamy. Działamy na rzecz zlikwidowania dyskryminacji – mówi Judy.
Wysiłki Shepardów opłaciły się. 28 października 2009 r. prezydent Barack Obama podpisał ustawę dotyczącą przestępstw z nienawiści ze względu na orientację seksualną, znaną jako Matthew Shepard Act. Judy była wtedy w Białym Domu, stała obok prezydenta: To było niesamowite uczucie ulgi i sukcesu. Niezwykła chwila. Ale gdy pytam, czy nie był to też koniec pewnej drogi dla niej, oboje odpowiadają stanowczo: Absolutnie nie. Jest mnóstwo rzeczy do zrobienia. Nigdy nie przestaniemy działać.
W pierwszych dniach września Judy i Dennis gościli w Polsce na zaproszenie Kampanii Przeciw Homofobii i ambasady USA. Spotkali się z dziewięcioma polskimi mamami gejów i lesbijek działającymi przy KPH, opowiedzieli o swych działaniach w Fundacji im. S. Batorego na spotkaniu otwartym, które miałem zaszczyt prowadzić, wzięli udział w konferencji w Sejmie na temat przestępstw z nienawiści.
Znaleźli również czas dla „Repliki”. Shepardowie są ujmująco życzliwi, naturalni i dowcipni. Błyskawicznie nawiązują kontakt. Mają ogromną wiedzę na temat praw i sytuacji osób LGBT w USA i wielkie doświadczenie. Wydają się zwyczajni, wręcz niepozorni, ale gdy pomyślę, przez co przeszli i jak wiele dobrego dziś robią, przychodzi mi do głowy angielskie określenie „bigger than life”. Shepardowie są więksi niż życie.
Morderstwo
Na przedmieściach miasta Laramie (26 tys. mieszkańców), w amerykańskim stanie Wyoming, w nocy z 5 na 6 października 1998 r. dwaj oprawcy przywiązali Matta za ręce do płotu, pobili do nieprzytomności rękojeścią pistoletu i zostawili. Przypadkowy rowerzysta znalazł Matta dopiero 18 godzin później. Wziął go za stracha na wróble. Gdy podszedł bliżej, zauważył, że twarz Matta była zmasakrowana i cała we krwi. Matt zmarł w szpitalu 5 dni później nie odzyskawszy przytomności. Miał 21 lat.
Jego śmierć i późniejszy proces zabójców, Aarona McKinneya i Russella Hendersona, były przedmiotem narodowej debaty o rozmiarach homofobii. Historia Matta stała się kanwą dwóch filmów – „Laramie Project” i „Matthew Shepard Story”. Matthew Shepard stał się symbolem bezsensownej tragedii spowodowanej homofobią.
McKinneya i Hendersona poznał w lokalnym barze. Nie ukrywał, że jest gejem, działał w organizacji LGBT na uniwersytecie, gdzie studiował. W rozmowie temat szybko wypłynął. Mężczyźni postanowili udawać gejów przed Mattem, by zdobyć jego zaufanie. Chętnie zgodzili się, gdy poprosił ich o podwózkę do domu. McKinney zaczął bić Matta już w samochodzie. Bóg nienawidzi pedałów i skazał ich na wieczne potępienie – mówili w sądzie. Obaj zostali skazani na dożywocie.
Pogrzeb przyciągnął tysiące ludzi, ale nie wszyscy opłakiwali Matta. Niewielka grupa fundamentalistycznych chrześcijan, z niejakim Fredem Phelpsem na czele, przyniosła transparenty z napisami „No tears for queers” („Nie ma łez dla ciot”) i „Matt burn in hell” („Smaż się w piekle, Matt”).
Gdy na konferencji prasowej Dennis Shepard odczytywał pierwsze po śmierci syna oświadczenie dla mediów, miał na sobie kamizelkę kuloodporną. Ale gdy pytam Shepardów, czy byli zaskoczeni skalą nienawiści, mowią: Otrzymaliśmy tysiące listów i mejli ze słowami solidarności i wsparcia. Te nienawistne były w zdecydowanej mniejszości. Gdy Matt leżał nieprzytomny w szpitalu, do Shepardów zadzwonił prezydent Bill Clinton. Później jeszcze Barbra Streisand, Madonna i Elton John, który na pogrzeb wykupił wszystkie kwiaty w mieście, a kilka miesięcy później dał w Laramie koncert ku pamięci Matta.
Przestępstwa z nienawiści to rodzaj terroryzmu
Już półtora miesiąca później, w 22. rocznicę urodzin Matta – 1 grudnia 1998 r., Shepardowie założyli Fundację Matthew Sheparda, która działa do dziś. Pracuje w niej również ich młodszy syn – Logan. Fundacja (www.matthewshepard. org) ma trzy główne cele: walkę z nienawiścią na tle orientacji seksualnej, działania na rzecz równych praw osób LGBT oraz działania na rzecz młodzieży LGBT.
Gdy zaczynaliśmy, mieliśmy dobrego prezydenta (Clintona) i zły Kongres (zdominowany przez Republikanów) – działanie na politycznym topie nie przyniosło efektów. Z Bushem w ogóle nic nie dało się zrobić, zajęliśmy się więc pracą u podstaw, edukacją społeczeństwa. Trzeba być bardzo, bardzo wytrwałym i nigdy nie popuszczać. Byłam w Kongresie tak wiele razy, że mam wrażenie, że uchwalili w końcu tę ustawę, żeby tylko się mnie wreszcie pozbyć – śmieje się Judy.
W 1998 r., gdy Matt został zamordowany, Wyoming był jednym z nielicznych stanów bez jakiegokolwiek prawodawstwa dotyczącego przestępstw z nienawiści. Judy: Oponenci mówią: zbrodnia to zbrodnia. Dlaczego zabicie geja czy czarnego miałoby być traktowane na jakichś specjalnych zasadach? Odpowiadam, że przestępstwo popełnione z nienawiści do pewnej grupy społecznej nie dotyka wyłącznie jego bezpośredniej ofiary, ale całej grupy. To rodzaj terroryzmu. Gdy pobity zostaje gej tylko dlatego, że jest gejem, cała społeczność LGBT nie może czuć się bezpiecznie. Dennis dodaje: I nie tylko społeczność LGBT, ale wszyscy, którzy „wyglądają” na geja czy lesbijkę, wszyscy, którzy nie spełniają jakichś wzorów męskości czy kobiecości. Przestępstwa z nienawiści na tle rasowym, etnicznym oraz – od 2009 r. – na tle orientacji seksualnej i tożsamości płciowej, podlegają surowszym karom i są ścigane na poziomie federalnym.
Polskie organizacje LGBT (m.in. KPH) przygotowały projekt nowelizacji kodeksu karnego, która – podobnie jak Matthew Shepard Act w USA – uzupełnia przestępstwa z nienawiści rasowej czy etnicznej o przestępstwa z nienawiści ze względu na m.in. orientację seksualną i tożsamość płciową. Projekt, wniesiony przez SLD i Ruch Palikota, trafi ł do sejmowej podkomisji. Minister Gowin odrzuca pomysł nowelizacji, pojawiło się też stanowisko rządu: nowelizacja nie jest potrzebna.
To nie był aniołek
Spędzam z Judy i Dennisem kilka godzin w ciągu dwóch dni. Zapewniają mnie, że nie ma kwestii tabu. Wyobrażam sobie, że pytania o samego Matta mogą być dla nich szczególnie trudne, ale nie – mówią chętnie. Tylko raz Judy nie wytrzymuje i zaczyna płakać – gdy pytam o spotkanie z dziewięcioma polskimi mamami gejów i lesbijek. One są cudowne, takie odważne i takie silne… – głos jej się załamuje. Mimo że w ciągu ostatnich 14 lat, jak sama mówi, spotkała przecież już bardzo wiele mam gejów i lesbijek. Gdy zauważam, że w tym zalążku polskiej grupy rodziców dzieci LGBT nie ma jeszcze ojca, Dennis czuje się wywołany do tablicy: Wiesz, kiedy mój ojciec po raz pierwszy powiedział mi, że mnie kocha? Dopiero po śmierci Matta. Kowbojska kultura maczo czyni z mężczyzn sztucznych twardzieli i homofobów. Jak zareagował na coming out Matta? Matt najpierw powiedział Judy i poprosił, by nie mówiła mnie, jeszcze nie był wtedy gotowy. Ale Judy mi powiedziała. Przed Mattem udawałem, że nie wiem. Kilka miesięcy później usłyszałem: „Tato, muszę powiedzieć ci coś ważnego” i już wiedziałem, że to jest ten moment. „Jestem gejem”. Odparłem: „OK, coś jeszcze cię trapi?” Dosłownie widziałem, jak kamień spada mu z serca.
Pytam Judy, co wiedzieli na temat LGBT, gdy Matt robił coming out. Nie byliśmy homofobami. Podejrzewałam, że Matt jest gejem, odkąd w wieku 8 lat przebrał się na Halloween za Dolly Parton. Wiem, wiem, stereotyp, ale podejrzenie okazało się trafi one, tym bardziej, że Matt przebierał się za Dolly trzy lata z rzędu. Miał 18 lat, gdy otworzył się przede mną, powiedziałam wtedy: „Czemu tak długo z tym czekałeś?”. Ale muszę przyznać, że w tematyce LGBT byliśmy ignorantami. Po prostu nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak silnie zakorzeniona jest dyskryminacja, nie wiedzieliśmy też nic o samej społeczności LGBT.
W książce „The Meaning of Matthew” Judy nie idealizuje syna: Och, on potrafi ł być wkurzający! Miał rożne wybryki i miał swoje problemy. Nie mogłam i przede wszystkim nie chciałam przedstawiać go jako aniołka. Chętnie opowiadał o sprawach związanych z jego orientacją po coming oucie? Pewnie. Opowiadał mi o chłopakach, w których się podkochiwał. Cieszył się z coming outu Ellen DeGeneres. Gadaliśmy też dużo o polityce. Chciał robić karierę w dyplomacji, a ja bałam się, że będąc otwartym gejem, nie zajdzie daleko. A teraz proszę – niemiecki minister spraw zagranicznych to otwarty gej. Oboje, pamiętam, doszliśmy też do wniosku, że ja chyba nie dożyję małżeństw homoseksualnych w naszym kraju, ale on – na pewno. O, ironio, wyszło odwrotnie. Jest szansa na małżeństwa homoseksualne w całych Stanach? Trzymam kciuki za zwycięstwo Obamy w wyborach. Gdyby wygrał Romney, mielibyśmy kilka lat do tyłu. Myślę, że to się wydarzy za sprawą wyroku Sądu Najwyższego. Niebawem kilku konserwatywnych sędziów odejdzie na emeryturę, wybór ich następców, który zależy od prezydenta, będzie kluczowy.
W stroju łabędzia
Dziś znają amerykańską społeczność LGBT od podszewki. Judy: Na pierwszym spotkaniu w Human Rights Campaign (największa organizacja LGBT w USA) nagle znalazłam się w sali razem z pięcioma setkami gejów i lesbijek. I co? I nic. To byli po prostu… ludzie. Na początku odczuwałam pewną rezerwę, z jaką odnoszono się do mnie jako do heteryczki. To chyba był strach przed niezrozumieniem. Dziś już tego nie ma, bo mnóstwo osób hetero okazuje otwarcie, że są LGBT-friendly. Poznałam też wiele drag queens i zakochałam się w nich. Drag queens są genialne, nieustraszone i kochane. Byłam bardzo rozczarowana, gdy dowiedziałam się, że część środowiska je odrzuca.
Dennis zaczyna uśmiechać się szeroko. Orientuję się, że coś jest na rzeczy: Lubiłem się przekomarzać z drag queens, zaczepiać je, przedrzeźniać i pewnego razu one to sobie odbiły i mogły ponaśmiewać się ze mnie. Na jednym z eventów wystąpiłem w stroju łabędzia. Miałem piękne piorą, skrzydła, a przy tym gołą klatę i kowbojki na nogach. Pląsałem, że hej! I demonstruje łabędzie ruchy taneczne. Chcesz wiedzieć, co sądzę o ludziach ze społeczności LGBT? – pyta z błyskiem w oczach. Dorastają, szukają miłości, znajdują ją albo nie, wchodzą w jakieś związki lub nie, pracują, kupują domy, potem się starzeją, odchodzą na emerytury i mają nadzieję na spokojną śmierć. A te wszystkie „piorą w tyłku” i boa? Eeee – Dennis macha ręką. Społeczność LGBT jest tak samo nudna, jak społeczność hetero. Patrzy na mnie zawadiacko. Bez obrazy – dodaje Judy, uśmiechając się.
P.S. Tydzień po wizycie Shepardów w Polsce do grupy rodziców dzieci LGBT działającej przy KPH zgłosił się pierwszy tata.
Tekst z nr 39/9-10 2012.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.