Michał Witkowski – “Tango”

Wyd. Znak 2022

 

 

Nie pierwszy to nieudany kryminał Witkowskiego. Po dobrym „Drwalu”, zgrabnie nawiązującym i przetwarzającym „Lubiewo” z dodatkiem ironicznego kryminału, pisarz wnet postanowił zrecyklingować samego „Drwala” w „Zbrodniarzu i dziewczynie”, bez powodzenia. „Tango” zawodzi (nomen omen, jak drugorzędni śpiewacy opisani w powieści) na co najmniej czterech polach. Po pierwsze – zawodzi jako kryminał – intryga się wlecze (500 stron!), pisarz nie utrzymuje uwagi czytelnika, tak jakby sam się męczył, brnąc przez kolejne sceny, a to się niestety udziela. Nadto postaci są marionetkowe, co w wypadku osóbek ze światka artystycznego (cyrk, opera, kabaret) jest do przełknięcia (acz mogłoby zagrać lepiej), ale w wypadku policji szeleści papierem. Po drugie – powieść zawodzi jako przegięcie i jako serio. Rozumiem, że pisarz chciał odejść od (auto)ironii i humoru, a spróbować serio. Ale rezultat? Próbę utrzymania się w gorsecie powagi podsumuję cytatem z samej powieści o trzeciorzędnym tenorze geju w średnim wieku, który dostał rolę dla młodego amanta barytona (co stanowi zawiązanie intrygi kryminalnej): „Krowa nigdy nie przemieni się w młodego wilczka, to przeczy prawom biologii”. Po trzecie – zawodzi jako „retro”, tzw. tło przypomina opisane w książce płótno z malunkami – dekorację w operetce. Po czwarte – zawodzi jako „kryminał gejowski”, bo taki kryminał mógłby napisać każdy pisarz hetero, także ten niezbyt lubiący queery. Zostają drobne przyjemności – zabawy nazwiskami, patolog Ziemkiewicz (Zbigniew…), który ze znawstwem grzebie w tyłkach trupów, albo Legutko (Stanisław…), zabity w kiblu obok gówna, no i uwaga o hrabim „politycznie bardzo na prawo jak ci wszyscy dewianci…”. (Piotr Sobolczyk)

 

Tekst z nr 101/1-2 2023.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.