Mikołaj Milcke – „Nie w moim typie”, „Trzy po trzy” oraz wznowienia: „Gej w wielkim mieście”, „Chyba strzelę focha”

Wyd. Novare Res 2019

Mikołaj Milcke odniósł w 2011 r. spory komercyjny sukces swym debiutem – powieścią „Gej w wielkim mieście”. Bohaterem był młody homoseksualny chłopak, który rozpoczyna samodzielne życie, przyjeżdżając na studia do Warszawy z małego miasteczka. Zamieszkuje na stancji, poznaje nowe koleżanki, zakochuje się w przystojnym (i zamożnym) Wiktorze. Książka chwyciła na tyle, że dwa lata później autor napisał kontynuację – „Chyba strzelę focha”. Później Milcke poszedł w splot historii z polityką, ale wciąż w kontekście tęczowym: w 2015 r. ukazały się „Różowe kartoteki” o polityku ukrywającym homoseksualność, którego przeszłość zaczyna zagrażać teraźniejszej pozycji. Teraz „gej w wielkim mieście” wraca – i to od razu w dwóch książkach. Tom trzeci nosi tytuł „Nie w moim typie, a czwarty – „Trzy po trzy”. Jednocześnie wydawnictwo Novae Res wznawia dwie pierwsze części sagi. Młodzi fani (i fanki) popularnej literatury gejowskiej będą więc mieli co czytać na wakacje. Akcja nowych powieści rozgrywa się w na przełomie 2010 i 2011 r. Bohaterowi (wciąż nie poznajemy jego imienia) stuka trzydziestka. Nadal jest romantyczny, ale na szczęście po drodze zgubił wcześniejszą naiwność. Nadal przyjaźni się z Niną, Marią i Matyldą. Nadal lubi cytować teksty polskich piosenek oraz Muminków. Ale trochę dojrzał i wreszcie ma własne mieszkanie. Jest singlem, ale to nie znaczy, że żyje w celibacie. Od kilku lat ma przystojnego Arka, który odzywa się co jakiś czas i wpada na seks. Bez zbędnej gadki, jak to się mówi. Za to z Erykiem gadki jest co niemiara, to głęboka relacja – tylko seksu zero. Czyli status związkowy: „to skomplikowane”. Przy tym, jeśli zdarzy się okazja na trójkącik, to nasz bohater nie odmówi, nie jest już tak pruderyjny jak kiedyś. Milckemu udaje zachować się balans między różnymi aspektami życia tego wciąż młodego faceta. Oprócz rozterek sercowo/erotycznych, mamy tu sprawy związane z nową pracą (jest dziennikarzem), perypetie przyjaciółek i ich partnerów (każdy z tych heteryków jest mocno specyficzny), a także, a właściwie przede wszystkim – kłopoty rodzinne. Z „wielkiego miasta” co rusz trzeba jechać do „miasteczka”, bo zdrowie mamy szwankuje, niewylewający za kołnierz tata robi awantury, a 25-letni młodszy brat ani myśli pójść do pracy, na dodatek właśnie zrobił dziecko niejakiej „pani Żaklinie”. Szybko „trzeba” więc, jakżeby inaczej, organizować ślub. Niewtajemniczonym Milcke przy okazji daje praktyczny wykład na temat notariuszy, dziedziczenia, przepisywania mieszkań i prawnych kruczków z tym związanych. Nie są to „powieści z kluczem”, nie jest to „literatura z wyższej półki”, raczej tak zwane „samo życie”. A jak wiadomo, życie jest (tele)nowelą. (Mariusz Kurc)

Tekst z nr 79 / 5-6 2019.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.