Z MILITO, wokalistą i autorem piosenek, rozmawia Patryk Radzimski

Przeglądając twoje social media, natknąłem się na opis: „Robię muzę poszerzającą akceptację dla męskiej wrażliwości i różnorodności”.
Myślałem o tym, jakie hasło mogłoby reprezentować mój brand. Przeczytałem kiedyś, że warto oprzeć je na jakiejś ranie, którą chcesz przepracować. Moją było poczucie bycia niewystarczająco męskim. Zauważyłem też, że nie tylko ja ją mam. Z początku bałem się reakcji w stylu: „Co?! Ty chcesz mówić o męskości?!”. Szybko okazało się, jednak że warto o tym rozmawiać i że pasuje do mnie się tym zajmować.
Kiedy poczułeś, że to jest twoja „rana”?
Czułem ją właściwie od przedszkola, przez wszystkie szkoły. Sól w nią potrafi ł też sypać kontakt z niektórymi gejami, zwłaszcza w kontekście romantycznym, bo wiadomo, że opuszczamy wtedy gardę i na wierzch wychodzą braki. Taka zresztą rola miłości – powołuje do pełnego potencjału. Paradoksalnie wśród moich przyjaciół hetero nigdy tego nie czułem. Jeśli zaś chodzi o samą twórczość, to męskością i męską delikatnością zająłem się podczas studiów na akademii sztuk pięknych. Dużo rzeczy robiłem nago, siłą rzeczy przyglądałem się sobie- mężczyźnie, swojemu ciału w choreografii. W którymś momencie zrozumiałem, że dużo czerpię z siebie, ale fajnie byłoby poszerzyć wiedzę na ten temat. Szczególnie, że spotykałem się z różnymi reakcjami, również nieprzychylnymi. Myślę, że drażniło niektórych facetów, że gej bez dzieci chce mówić o męskiej wrażliwości i jeszcze robi to w sposób śmiały. Może myśleli, że to ich pole, a ja chcę coś zmonopolizować, a to oczywiście nieprawda. Różnorodność męska jest bardzo ważna.
Ale wciąż mamy w tym temacie wiele do nadrobienia.
W kulturze spłaszcza się unikalność męską na rzecz uniformizacji dla celów militarno-hierarchizujących. Świetnie pisze o tym James Hollis w „W cieniu Saturna. O leczeniu męskich zranień”. Wszystko, co wystaje poza sztywny kanon męskości, podlega zawstydzaniu. Dlatego mówiąc o męskości, obnażam przede wszystkim siebie – swoją oryginalność, przaśność, dziwność. Prowadzi mnie mój wstyd, choć oczywiście nie forsuję na scenie wszystkiego, czego się wstydzę. Mnie chodzi o piękno, natomiast okazało się, że jest to obszar, który wyjątkowo starano się w facecie zawstydzić. Przepracowuję to.
I wtedy ten wstyd znika?
On się zmienia w siłę. Zresztą najczęściej ten wstyd nie jest tylko mój. Zdarzyło się, że faceci, zwłaszcza bardzo młodzi, dziękowali mi za to, że go obnażam, że o czymś mówię, śpiewam, coś pokazuję. To jest bardzo potrzebne.
Jak zdefiniowałbyś swoją męskość?
Moja męskość jest pangenderowa. Może się to wydawać paradoksalne, ale tylko na poziomie intelektualnym. Męskość to różne formy człowieczeństwa. Uwielbiam być facetem, uwielbiam swoją binarność.
Sporo męskiej bliskości i wrażliwości można zobaczyć w teledysku do twojej piosenki „Tree House”.
Niemal wszystko, co się w tym teledysku wydarzyło, było spontaniczne. Do mnie nie docierało w tamtym momencie, że kogoś może uderzać to, że siedzę z tancerzem nago w wannie. Moim zdaniem jest to bardzo subtelne, naturalne. To jest oczywiście piosenka miłosna o uczuciu dwóch facetów. Moja muzyka jest konfesyjna. To jest moja prawda.
W klipie pojawiła się informacja, że został nakręcony ok. 200 kilometrów od działań wojennych, w tym samym roku, w ktorym Rosja zaatakowała Ukrainę.
Homofobia wspiera wojnę. Jest produktem ubocznym kultury opartej na mieszance podziwu dla męskości i niechęci do niej, wręcz obrzydzenia i nienawiści. Dotyka głównie gejów, ale jest wymierzona przeciwko wszystkim mężczyznom i to bardzo źle, że tego nie widzimy. Dzięki takiej dynamice mężczyzna może zabijać brata, bo ma na tyle zaciśnięte serce, że nie czuje, że zabija siebie. Wojna to lustro. Odbija się też w oczach innych. Bolało mnie, jak ludzie mówili, że „Rosjanie strzelają nawet do kobiet i dzieci”, tak jakby strzelanie do mężczyzn było normalne. A przecież w każdego, choćby nie wiem jak umięśnionego, faceta nóż wchodzi tak samo łatwo jak we wszystkie inne żywe istoty. Faceci nie są ze stali. Dodałem więc ten przekaz na koniec klipu. Myślę, że my, ludzie żyjący w pokoju, musimy chronić radość, szczęście i dobrą energię. Nie możemy pozwalać oburzeniu i smutkowi pozbawiać nas mocy. Jesteśmy potrzebni, niesiemy nie tylko tylko nadzieję, ale i niekiedy bardzo konkretną pomoc
Cały wywiad do przeczytania w najnowszym numerze „Repliki”, dostępnym w PRENUMERACIE lub jako POJEDYNCZY NUMER na naszej stronie internetowej oraz w wybranych salonach prasowych.