Niedawno, przy okazji recenzji „Simon oraz inni homo sapiens”, narzekaliśmy, że tak niewiele jest książek o młodzieży LGBT (po prawdzie, te, które są, traktują tylko o gejach). „Fanfik” choć trochę zapełnia lukę. To opowieść o Leonie i Tosi, dwojgu licealistów. Istoty wątków G i T, centralnych dla rozwoju fabuły, nie zdradzam, by nie spojlerować. Sami rozszyfrujcie Leona i Tosię, ich relację, a także to, kim dla Leona jest Konrad. „Fanfik” jest napisany lekką ręką, ale i z ogromną wrażliwością, którą widać szczególnie, gdy Natalia Osińska wchodzi na bliżej polskiej literaturze teren nieznany – dorastanie młodej osoby transpłciowej. Żądnych sensacji ignorantów, przeżywających niezdrowe fascynacje tym, czy ktoś „już dał sobie uciąć ptaka (lub piersi) czy jeszcze nie”, od razu odsyłam z kwitkiem. Tych zaś, którzy chcą spróbować zrozumieć trud odkrywania transpłciowości w świecie, który w najlepszym razie nie pomaga, a w najgorszym otwarcie tępi – zapraszam do lektury. Poznań, mniej więcej teraz. Zaczyna się rok szkolny, niemiły czas dla Tosi, która nie ma dobrego kontaktu ani z rówieśnikami, ani z tatą (złota rączka od remontów), ani z ciocią (prowadzi salon piękności). Rodzeństwa nie ma, mama nie żyje. Niespodziewanie Tosię zaczepia Leon, nowy uczeń w szkole, który w życiu musi radzić sobie sam. Jest podejrzanie sympatyczny, Tosia nie ma jak go znielubić, co skądinąd przychodzi jej dość łatwo. A więc początek jak z typowej heteronormatywnej love story pod tytułem „chłopak poznaje dziewczynę”, ale nie dajcie się zwieść pozorom. (Piotr Klimek)
Tekst z nr 65 / 1-2 2017.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.