Obnażanie świętości robi nam dobrze

jerzy_nasierowski_foto_Marcin_NiewirowiczJerzym Nasierowskim, skandalistą polskiej literatury, „pierwszym pedałem III RP”, aktorem, który właśnie wrócił na scenę w spektaklu „Dogville”, eks-więźniem i… szpiclem rozmawia Piotr Seweryn Rosół

 

Fragment wywiadu:

Czy ma pan ochotę na seks?

Z panem?

Nie ze mną, w ogóle. Ja akurat nie jestem ani młodziutkim słodziutkim blondynem ani nawet ćwierć-hydraulikiem, nie spełniam pana kryteriów…

No tak, racja (śmiech). Chyba mam taką samą ochotę jak pójść do Metropolitan Opera i usiąść w pierwszym rzędzie, choć wystarczyłaby mi galeria, ale nawet na galerię mnie nie stać. W pewnym wieku należy płacić, więc rezygnuję bez żalu.

Czy tylko płatny seks wchodzi w grę?

No, jakoś nie spotykam nekrofilów…

Raczej gerontofilów. Może zgłoszą się po tym wywiadzie (aż trudno uwierzyć, to pierwszy wywiad z Jerzym Nasierowskim dla „Repliki” – przyp. PSR)? Na wszelki wypadek, proszę nie zrażać do siebie ludzi, jak to ma pan w zwyczaju.

Rzeczywiście dawni kochankowie nie życzą sobie ze mną kontaktu. O przyjaźń trudno po rozstaniu.

Zwłaszcza gdy się na jednego z nich doniosło na komendzie a innych opisało w nie najlepszym świetle, nie kryjąc intymnych szczegółów (śmiech).

Jestem za pełną otwartością. Obnażanie świętości dobrze robi nie tylko dla sprawy gejowskiej, ale w ogóle dla tolerancji. Nie mam oporów w ujawnianiu różnych rzeczy o znanych osobach.

 

Fot. Marcin Niewirowicz, niema.foto

Cały wywiad Piotra Seweryna Rosoła z Jerzym Nasierowskim – do przeczytania w „Replice” nr 65.

spistresci