Tales of the City (USA, 2019), reż. L. Morelli, wyk. E. Page, L. Linney, O. Dukakis, P. Gross, M. Bartlett; premiera na Netfliksie: maj 2019
Najpierw były opowiadania Armisteada Maupina publikowane od 1974 r. Potem ich telewizyjne adaptacje w 1993, 1998 i 2001 r. Tegoroczna, 10-odcinkowa odsłona na Netfliksie jest więc czwarta. Wracamy do bajecznie położonego domu przy Barbary Lane 28 w San Francisco. Swe role powtarzają Olympia Dukakis, która gra 90-letnią transpłciową Annę Madrigal, właścicielkę posesji, Laura Linney jako wracająca na stare śmieci heteryczka Mary Ann Singleton oraz Paul Gross jako jej dawna miłość. Michaela Tollivera, superprzystojnego geja 40+ gra teraz znany z serialu „Looking” Murray Bartlett. Michael ma nowego, ciemnoskórego i sporo młodszego faceta – Bena. Oprócz Bena, pojawia się kilkoro nowych bohaterów, na których w latach 90. chyba nie byłoby miejsca. 25-letnią Shawnę (Ellen Page) generalnie kręcą dziewczyny, ale trójkątem z parą kobieta/ mężczyzna nie pogardzi, zwłaszcza, jeśli oni oboje są bi. Jake (Garcia) jest młodym chłopakiem trans, który właśnie rozgryza własną seksualność, jego związek z Margot (która jest lesbijką) staje pod znakiem zapytania. W większości przypadków z obsadą jest tak, że aktor gej gra geja, aktorka lesbijka – lesbijkę itd. – przy okazji premiery producenci podkreślali nawet, że na casting do roli Jake’a zgłosiło się aż stu młodych chłopaków trans. Śledzimy losy tych wyjątkowo różnych pod płciowym i seksualnym względem postaci. Twórcy serialu sprawiają jednak wrażenie, jakby trochę za bardzo chcieli, byśmy ich pokochali. Wszyscy są sympatyczni i w sumie nieskomplikowani. Wszystkim „powinniśmy” kibicować. Fabularnie jest kiepskawo: wątek Mary Ann, która po 20 latach wpada do San Francisco na jeden dzień i w wyniku nagłego odruchu zostaje na stałe, wygląda na trochę naciągany. Szczegóły też bywają przerysowane. Spójrzcie, co stanie na przeszkodzie Michaelowi i Benowi, gdy po raz pierwszy wyhaczą na portalu randkowym faceta na wspólny seks – uwierzyć w puentę tej sekwencji nie sposób.
Netflix wrzucił też stare inkarnacje serialu i warto je obejrzeć. Można się przekonać, jaką drogę przeszła emancypacja LGBTI przez ostatnie ćwierćwiecze. Ogromną! O ile dzisiejsze „Opowieści…:” to serial LGBTI pełną gębą (i z praktycznie pełnym spektrum), o tyle w 1993 r. był to serial heterycki, który zawierał jeden „odważny” wątek gejowski (Michael) na „odważnym” tle superprogresywnego San Francisco. (Piotr Klimek)
Tekst z nr 80 / 7-8 2019.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.