„God’s Own Country” (2017, Wielka Brytania), reż. F. Lee, wyk. J. Connor, A. Secareanu; dystr. Tongariro, premiera w Polsce: 22.09.2017 r.

„Piękny kraj” dociera do nas właściwie bez poślizgu (premiera w kinach brytyjskich: 1.09. 2017) i w glorii nagród na kilkunastu festiwalach, w tym w Sundance i w Berlinie. Skojarzenia z „Tajemnicą Brokeback Mountain” nasuwają się same, ale tylko na początku. Akcja toczy się na zapadłej angielskiej wsi, gdzieś przy granicy ze Szkocją. Krajobrazy piękne, ale surowe. Jesteśmy wśród zielonych pagórków, owiec i krów. W takiej scenerii chłopak poznaje chłopaka i zakochują się w sobie. Romantyczne? Bynajmniej. Johnny jest Anglikiem, to niesympatyczny mruk, który przelecieć kolesia może i w przyczepie dla bydła – szybko, gwałtownie i po sprawie. Gheorghe przyjechał z Rumunii, jest trochę wycofany, ale z jego pięknych oczu bije wewnętrzne ciepło. Anglik wpadnie jak śliwka w kompot, nie będzie miał innego wyjścia. Choć stoczy nie lada walkę z samym sobą. Scena ich pierwszego seksu jest o wiele, wiele lepsza od tej z „Brokeback…”, tłumione napięcie erotyczne wybucha, ze zdwojoną siłą. Dalej fabuły już nie opowiadam, za to po seansie polecam jej analizę porównawczą z „Brokeback…” – co u Johnny’ego i Gheorghe’a poszło inaczej niż u Jacka i Ennisa i dlaczego. Ten oszczędny, ascetyczny film niosą na barkach praktycznie wyłącznie główni bohaterowie, poza nimi występują jeszcze tylko tata oraz babcia Johnny’ego. „Piękny kraj” jest konsekwentnie realistyczny, wręcz naturalistyczny – sceny oporządzania gospodarskich zwierząt są tak samo dosadne, jak sceny wybuchów pożądania chłopaków. A i tak większości emocji na samym ekranie nie ma – czujemy je za to my, widzowie. (Mariusz Kurc)
Tekst z nr 69 / 9-10 2017.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.