In Bloom, reż. C. M. Birkmeier, wyk. K. Wigent, T. Rittenhouse; dystr. Tongariro, premiera w Polsce: 18.04.2014
Historia związku dwóch bardzo młodych chłopaków – od zakochania i zachłyśnięcia się sobą (od pocałunku przy wschodzie słońca, ach, jakie romantyczne) przez fazę stabilizacji aż do znudzenia i rozpadu. Po drodze jest jeszcze ten trzeci. Chłopaki są ładni i… poza nimi nie ma specjalnie na czym oka zawiesić – film jest bardzo, bardzo niskobudżetowy. Nie wywołał u mnie żywszego bicia serca ani nawet zainteresowania, ale… byłem na seansie w gronie znajomych i okazało się, że tylko ja kręcę nosem. Po projekcji usłyszałem: „Fajny”. „Nawet jeśli miał niedociągnięcia, to pokazywał prawdziwe emocje”. „Ciekawy w swej prostocie, ascetyzmie”. Rzeczywiście, sala reagowała „właściwie” – były śmiechy przy dowcipnych scenach i cisza przy dramatycznych. Zapuśćcie więc sobie „Pierwszy wschód słońca” i zdecydujcie sami. (MK)
Tekst z nr 49/5-6 2014.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.