Przemysław Górecki – “Różowy fleming”

WBPiCAK 2021

 

 

Tytuł sugeruje kamp. Różowy flaming to jeden z jego symboli – oraz aluzja do kultowego filmu Johna Watersa. Ale żaden z 25 długich i numerowanych wierszy nie jest kampowy, całość jest programowo postkampowa. Owszem, znajdziemy pojedyncze frazy, mogące służyć jako „definicje” kampu, np. „wszyscy tańczą fokstrota w metrum kankana”. Ale te momenty są otoczone kokonem melancholii i przeświadczenia, że kamp jest już niemożliwy. Tak jak niemożliwe są inne dyskursy, które Górecki dekonstruuje; powiem o czterech.

  1. A więc kamp: „chcieliśmy tylko ładnie widzieć świat / i czuć ból, będziemy bronić kampu armią na porcelanowych konikach”. Ale kamp to „popołudniowe miasto jak obraz rezygnacji”.
  2. Związana z tym moc transformacji widzenia erudycyjnymi kodami. Patrzeć na śmietnik, kota i kloszarda – a widzieć „kotkę Rosalię od Baudelaire’a” oraz księdza Marka (ze Słowackiego).
  3. Dekonstrukcja filozofii. Ból istnienia zostaje opisany niewydolnym językiem „metafizyki klasycznej”. Podmiot potrafi łby piętrzyć filozoficzne abstrakcje, ale nie wierzy w nie.
  4. Odrzucenie pozycji ofiary. „Jestem ofiarą, muszę cierpieć / a ty / jesteś moim oprawcą / bo musisz”. Ale to gra i społeczna („ekscytuje mnie ta gra”), i erotyczna („Chcę cię / mój duży oprawco / jeszcze mocniej, bardziej, więcej”).

Postkampowa i homoerotyczna nie wprost, jest to przede wszystkim poezja człowieka o „twarzy nabrzmiałej książkami”. Pewnie nie dla każdego, nawet jeśli ów różowy flaming z książką na dziobie odkrył, że na nic mu ta cała erudycja. (Piotr Sobolczyk)

 

Tekst z nr 103/5-6 2023.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.