Queer Eye (Porady różowej brygady)

(USA, 2018), wyk. A. Porowski, J. van Ness, T. France, K. Brown, B. Berk; Netflix 2018

 

mat. pras.

 

Czy ktoś wyobraża sobie pięciu gejów – stylistę, architekta wnętrz, dietetyka, wizażystę i psychoterapeutę – jeżdżących po Podkarpaciu czy Podlasiu celem zaprowadzenia w życiu tamtejszych samców alfa niezapomnianej metamorfozy? Pewnie nie. Ale w realiach amerykańskich nie trzeba sobie tego wyobrażać: wystarczy obejrzeć (na Netfliksie) drugi już sezon odgrzanego po latach reality show „Queer Eye” (oficjalne, widoczne wyżej tłumaczenie nie zachwyca – lepiej ideę programu oddawałoby chyba coś w rodzaju „Gejami w heteryków”!)

Nasza „Fab Five” („Pięciu Wspaniałych”) przemierza konserwatywny stan Georgia i wybranym zaniedbanym kolesiom pomaga stanąć na nogi: remontują im domy, podpowiadają, jak obcinać paznokcie i golić brody, crocksy i wyblakłe t-shirty sugerują zamienić na coś odrobinę ambitniejszego, radzą, jak ugotować mac&cheese od podstaw, a nie z proszku – i w ogóle dużo rozmawiają, lecząc duszę, kompleksy i podbudowując poczucie ich wartości. Brzmi jak połączenie „Dam i wieśniaczek”, „Jak dobrze wyglądać nago?” i „W Labiryncie”? Brzmi!

Ale kto pierwszy chce rzucić kamieniem, niech najpierw obejrzy kilka odcinków i spróbuje nie uronić łezki! Fab Five szarpie serca napotkanych pastorów, informatyków, rednecków, policjantów, strażaków, barmanów itd. Szarpie też serca widzów – roi się tu od historii o rodzicach odtrącających homoseksualne dzieci, o kościele odrzucającym osoby LGBTQ, o braku wiary w siebie, o trudnych coming outach, o próbach odzyskania straconych miłości – i to zarówno po stronie odmienianych bohaterów, ich najbliższych, jak i Pięciu Wspaniałych. Na pozór wyglądające jak odmóżdżająca papka reality show okazuje się wartościowym programem dającym mocny zastrzyk pozytywnej energii. Nie dziwią więc świetne recenzje (8.8/10 w IMDb, 93% w Rotten Tomatoes). Nie dziwią też ekstatyczne reakcje na samych Pięciu Wspaniałych, spośród których warto zwrócić uwagę przede wszystkim na dwie osoby. Jonathan Van Ness (na zdjęciu w środku) to charyzmatyczna i bezkompromisowa królowa (specjalizacja: wygląd i dbanie o siebie), która poddaje w wątpliwość utarte stereotypy płciowe i roztapia serca największych twardzieli, dając porządną lekcję tolerancji i pewności siebie. Drugim cukiereczkiem jest nie kto inny jak Antoni Porowski (drugi od prawej), zdaniem wielu najprzystojniejszy Kanadyjczyk polskiego pochodzenia, w Queer Eye zwany Anthony’m, w Glamie podobno Tośkiem, a na Instagramie sensacją! Pozostałe trzy ciacha musicie odkryć już sami. Pyszności! (Piotr Mikulski)  

 

Tekst z nr 74/7-8 2018.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.