(USA, 2020), reż. E. Seligman, dystr. HBO GO, od 2.01.2022
Debiut Emmy Seligman mógł być inspirowany początkową sekwencją klasycznego „Absolwenta”, w której nadająca na „rozkosznie” protekcjonalnych tonach rodzinka Bena wypytuje chłopaka o plany na przyszłość. Jednak Danielle to nie Ben. Za dziewczyną nie stoją żadne szczególne osiągnięcia czy prestiżowe stypendia. Studiuje gender studies, jest bi i prostytuuje się za pieniądze i błyskotki. Podczas tytułowej sziwy (żydowski tygodniowy okres żałoby), na stypie (kogo? Danielle sama nie wie) wpada na swojego „sponsora” oraz eksdziewczynę. Jakby żenady było mało, jej sugar daddy jest z żoną i dzieckiem, o których Danielle nie miała bladego pojęcia. Zgotowany przez wścibską rodzinkę, byłą kochankę i „patrona” ponury tor przeszkód wydaje się z początku niemożliwy do pokonania. Jak się jednak okaże, nawet najbardziej beznadziejną sytuację można obrócić na swoją korzyść. „Shiva Baby” reklamowano jako film queerowy, jednak szukających dosadności w tym temacie może spotkać spore rozczarowanie. Nakręcona z nerwem tragikomiczna opowieść o relacjach, tłumionych emocjach i pozorach, które zazwyczaj mylą, przypomina „Nieoszlifowane diamenty” braci Safdie. Seligman rozpościera przed bohaterką całą paletę niezręczności, z którymi każdy z nas na różnych etapach życia musiał się zmierzyć. Danielle to jedna z wielu zagubionych jednostek odbijających się od sprzecznych wersji siebie: córeczki rodziców i autokreacji – tego, kim jest naprawdę. Wszystkie „ja” dziewczyny są względem siebie w opozycji, a mimo to w wirze permanentnego napięcia, klaustrofobii miejsca i chaosu rodzinnego spędu, Seligman nigdy nie traci z oczu szerszego kontekstu i czułości do swojej postaci. Solidna dawka dobrego kina. Jak najbardziej do polecenia. (Bartosz Szarek)
Tekst z nr 95 / 1-2 2022.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.