Siostra swojej siostry, USA, scen. i reż.L. Shelton, wyk: E. Blunt, R. DeWitt, M. Duplass; Gutek Film, polska premiera 31.08.2012
Zazwyczaj nie decyduję się na oglądanie filmu, który w opisie ma zestawienie słów „komedia” + „USA”, ale tym razem, na szczęście, nie czytałam opisu. „Siostra swojej siostry” to komediodramat nakręcony w nurcie niezależnego kina amerykańskiego. W domku na odludziu spotykają się trzy osoby – Hannah, lecząca rany po rozstaniu z partnerką, Jack próbujący pozbierać się po śmierci brata oraz Iris, siostra Hannah i przyjaciółka Jacka. Jak w teatrze, akcja toczy się właściwie w jednym miejscu wokół trojga aktorów. „Siostrę swojej siostry” porównuje się do kina Woody’ego Allena. Coś w tym jest. Tak, jak u Allena, jest to film „mówiony”, ale w „Siostrze…” widać jednak wyraźnie kobiecą rękę reżyserki. Podczas gdy Allen skupia się na warstwie intelektualnej, a jeśli chodzi o emocje – raczej ślizga się po powierzchni, u Shelton jest na odwrót. Błyskotliwe small talks to tylko dodatek – sedno sprawy stanowi ujawnianie skrywanych uczuć i niewypowiedzianych pragnień. Tylko kobiety umieją tak mówić o emocjach. Męskie kino zazwyczaj pokazuje je między słowami, a tu wszystko jest wypowiedziane. I osadzone w klasycznej komedii pomyłek. Do tego doskonała gra aktorska, oparta w większości na improwizacji. Polecam gorąco, szczególnie, że Woody Allen ostatnio zszedł na komedie romantyczne.
Tekst z nr 39/9-10 2012.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.