Song Lang

(Wietnam, 2018), reż. Leon Quang Le, dystr. Pięć Smaków w domu, premiera: 18 czerwca 2021

mat. pras.

Sajgon. Lata 80. Tajemniczy Dung trudni się ściąganiem długów dla lokalnej lichwiarki. Z kolei Linh Phung to divus trupy organizującej występy Cải Lương – gatunku opery wietnamskiej. Podczas bójki w restauracji Dung ratuje śpiewaka z opresji i daje mu schronienie. Nieoczekiwana sytuacja, w której się znaleźli, i wynikające z tego nieporozumienia szybko schodzą na dalszy plan, gdy odkrywają, że łączy ich znacznie więcej, niż początkowo sądzili. Większość filmu rozgrywa się w ciągu jednej nocy, a każdy z mężczyzn próbuje uzyskać wgląd w poplątany świat drugiego. Jedzą, grają w gry wideo, snują się wąskimi ulicami miasta i dyskutują o tym, co było i być może. Wspólne rozdrapywanie przeszłości budzi posępnego windykatora z życiowego letargu i stanowi pierwszy krok w kierunku akceptacji skrywanego „ja”. Zgodnie z filozofią opery Cải Lương – określone czyny pociągają jednak za sobą określone konsekwencje, a nadwyrężona szemranym fachem karma powraca w najmniej spodziewanej chwili. Le rysuje paralele między rodzącym się uczuciem a krajem w trudnym okresie swojej historii. Postać Dunga, próbująca przebić się przez skorupę kapitalistycznego podziemia na powierzchnię czegoś bardziej otwarcie uznawanego, służy tutaj za papierek lakmusowy społecznych nastrojów Wietnamu. Idąc ścieżką filmów Wong Kar-Waia Le składa swoim „Song Lang” do bólu melancholijny hołd nietrwałości. W jego filmie żywe, pełne tekstur i półcieni postaci budują jeden z bardziej ujmujących obrazów zerwanej historii miłosnej, która nie zdążyła rozkwitnąć. (Bartosz Szarek)

Tekst z nr 93 / 9-10 2021.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.