Tim i Marta

Tekst: Mariusz Kurc

Jakie przełożenie ma teoria queer na praktykę? Poznajcie zakochaną parę: panseksualnego transpłciowego TIMA VALTHERA i cispłciową MARTĘ MARKIEWICZ, lesbijkę w… 95 procentach

 

Foto: Krystian LIpiec

Tim Valther i Marta Markiewicz. Chłopak i dziewczyna, para. Choć homo- i transfobiczni narodowcy z pewnością nie wzięliby ich na plakat z „normalną rodziną”. Tim jest panseksualnym transchłopakiem, a na domiar „złego” – jest Białorusinem polskiego pochodzenia (albo Polakiem białoruskiego pochodzenia – napisz, jak chcesz). Marta jest Polką i jest cispłciowa, ale „za to” mówi, że w 95% procentach jest lesbijką. I dodaje, że od czterech lat jest trzeźwa.

Mnie dziewczyny zazwyczaj nie odmawiają

Są razem od listopada zeszłego roku.

Marta: Najpierw, w kwietniu 2020 zmatchowaliśmy się na Tinderze, ale do randki wtedy nie doszło.

Tim: Ja od razu chciałem się spotkać, ale Marta jakby się bała. Minęło kilka miesięcy.

Marta: Na moim kanale na Tik-Toku mam dwa rodzaje contentu: jeden o uzależnieniach, drugi o LGBT. W ramach tego drugiego zrobiłam parę filmików o tęczowych lokalach w Warszawie. Jak dowiedziałam się o queerowym barbershopie – od razu musiałam tam iść. Okazało się, że barberem w Marginesie jest Tim. Zgadaliśmy się, zaprosiłam go na spotkanie, potem drugie, trzecie. Strasznie się popisywał, w sumie to nawet go nie polubiłam… To dlaczego nie powiedziałaś mu „bye”, pytam.

Tim: Bo mi laski zazwyczaj nie odmawiają.

Marta: Jednak byłam go ciekawa. Zwracam uwagę, że skoro Marta miała u siebie content LGBT, to musiała już być wyoutowana. O, tak – jestem wyoutowana odkąd w liceum zabujałam się w dziewczynie po raz pierwszy. Miałam nawet w klasie przyjaciółkę lesbijkę, która mi mówiła, że ja też jestem homo, ale zawsze odpowiadałam: Nie, nie, to tylko obsesja, one mi imponują, ale nie ma tu miejsca na związek. Niedługo później przekonałam się, że jednak to miejsce jest. (śmiech) Pierwsze miłostki miałam platoniczne, później już realne. Na odległość kochałam się bardzo w Ani Jujce, znałam jej każdą stylówę na Myspace. Myspace? Tak, to było jeszcze przed Facebookiem. Chwileczkę, to ile Marta ma lat? Bo wygląda mi na 21-22. Wybuch śmiechu. Mam 30! Gdy się zakochałam w dziewczynie po raz pierwszy, to przestało być to dla mnie dziwne, stało się namacalne i normalne. Ale jak już jesteśmy przy wieku, to Tim przez parę miesięcy mi nie chciał powiedzieć, ile ma.

Tim: Mnie dają od 15 do 30 lat, duży rozstrzał. Trochę mnie denerwuje cała rozmowa o wieku, bo ci, co mnie biorą za młodziaka, zaraz zakładają, że np. nic nie umiem, nic nie przeżyłem. A ja mentalnie mam często 33 lata, natomiast w paszporcie 25, a u Marty jest odwrotnie, ona mentalnie ma 20.

Marta: I to jest właśnie popisówa Tima. Pytam Martę, czy już wtedy, w liceum, określiła się jako biseksualna. Nie, raczej jako homoseksualna. Tylko dziewczyny były. Marta chyba widzi moją konsternację, bo zaraz dodaje: Wiesz, jak poznałam Tima, to on był dopiero trzy miesiące na testosteronie, więc jeszcze wyglądał jak laska. (śmiech)

Tim: Marta zabujała się jeszcze w dziewczynie. (śmiech)

Marta: Trochę tak było. Ja jestem w 95% homoseksualna, z żadnym chłopakiem wcześniej nawet nie spałam – a te 5% jest dla Tima. W tych 5% jesteś timoseksualna, śmieję się, a Marcie bardzo to się podoba: Dokładnie! W 5% jestem timoseksualna. Wiesz, jaką ja miałam rozkminę, jak u niego zaczęło się pojawiać owłosienie? Przecież ja jestem raczej do gładkości przyzwyczajona. (śmiech)

Typ full romantic

Tim: U mnie pierwsze zabujanie się było w chłopaku – totalnie romantic, siedziałem i pisałem wiersze dla niego, a spotkaliśmy się ze dwa razy przez okres pięciu lat. Byłem taką melancholijną duszą. Właziłem na dach dwunastopiętrowego bloku i pisałem poematy, rozumiesz. Potem był drugi chłopak, ale znudziło mi się po jakichś dwóch miesiącach. Generalnie byłem taką laską z grzywką na pół twarzy, co od dziecka bawiła się wyłącznie z chłopakami – pistolety, samochodziki; ciągle ktoś ode mnie uciekał, bo dostawał wpierdol; nie byłem specjalnie sympatyczną dziewczyną. (śmiech) Chłopaki to jest „gatunek”, który znałem, który nie mógł mnie niczym zdziwić – już wtedy, gdy sam nie zdawałem sobie sprawy, że też tym chłopakiem w środku jestem. Pojechałem na obóz do Maripola na Ukrainie i tam… Tu szybkie wyjaśnienie. Tim urodził się i pierwsze 22 lata życia spędził w Mozyrze na Białorusi, tam mieszkają jego rodzice i dwie młodsze siostry. Dzięki babci Polce łatwo mu było wyrobić polskie dokumenty. Od trzech lat Tim mieszka w Warszawie …poznałem takie wyzwolone, nowoczesne dziewczyny z Rosji. Jednej z nich powiedziałem, że mi się podobają laski. Ona na to bez wahania: „No to jesteś lesbijką albo jesteś biseksualna, normalna sprawa”. Bardzo mnie tym uspokoiła, pomyślałem: „Kurde, OK, no to jestem bi, biorę to”. I jak zacząłem flirtować z dziewczynami, to już na full i nawet pisaliśmy do siebie listy. Ale szerzej o tym nikomu nie mówiłem. Na co dzień zadawałem się z chłopakami, a skrycie flirtowałem z dziewczynami i opisywałem wszystko w moim dzienniku. Byłem typem romantyka-zdobywcy. Jak już dziewczyna była moja, to traciłem zainteresowanie, ale znowuż jak tylko ona się ode mnie odsuwała, to natychmiast czułem się odrzucony i chciałem ją odzyskać. Ja w ogóle z natury tak mam, że flirtuję z ludźmi, podbijam, zagaduję. Marta jest taka sama. Patrzę na Martę i widzę na jej twarzy lekki uśmiech potwierdzenia: Trochę jestem attention whore, no co? Do Tima rzucam, że on trochę z tym podrywem jest diabełkiem. Diabełkiem? Diabłem! Stawiałem sobie wyzwania – np. jak poderwać dziewczynę, która ma najfajniejszego chłopaka w szkole. Pytam Tima, dlaczego zdecydował się na emigrację do Polski. Z jednej strony coraz bardziej doskwierała mi dyskryminacja. W tym czasie studiowałem w Mińsku i czułem, że się nie rozwijam. Z zawodu jestem producentem muzycznym, wiele lat tańczyłem hip hop, break dance, pisałem rap, w ogóle ciągle miałem mnóstwo różnych zajęć. W Mińsku zaliczyłem jako barman połowę wszystkich lokali, albo i więcej – i w końcu stwierdziłem: wyjeżdżam do Polski. Zapisałem się na warsztaty fryzjerskie i zacząłem gromadzić dokumenty potrzebne do wyjazdu. Wylądowałem w Warszawie 31 lipca 2018 o 7 rano, a o 16 już miałem robotę w jednym zakładzie fryzjerskim.

Nagie kawy, duża łechtaczka

A tranzycja?

Miałem wiele wahań zanim doszedłem do tego, że jestem chłopakiem. Dziś uważam się za chłopaka, ale jednocześnie też identyfikuję się z niebinarnością. Trudno mi siebie przypisać do grupy mężczyzn, bo miałem w głowie stereotypowy obraz – wydawało mi się, że aby być mężczyzną, trzeba mierzyć ze dwa metry, być mocno owłosionym, trochę śmierdzieć i rzucać agresywne spojrzenia wszystkim wokół. W końcu przyjąłem, że taki nie będę – to było na jakieś dwa lata przed przeprowadzką do Polski. Ale zwlekałem z rozpoczęciem tranzycji, ciągle próbowałem się wyczuć i określić na 100%. Może jestem agender? Albo genderfluid? Dziś wiem, że takie wahania nie są nienormalne – w końcu szala przeważyła w stronę chłopaka. Wizytę u seksuologa miałem na dzień przed wyjazdem do Polski, ale terapię hormonalną zacząłem dopiero w połowie zeszłego roku. Mastektomia jeszcze przede mną. Na szczęście nie mam dużych piersi, czasem nawet nie zakładam bindera. Chciałbym tę jedynkę (czyli mastektomię – przyp. „R”) zrobić, ale muszę zebrać kasę i znaleźć kilka tygodni wolnego, a póki co ciągle pracuję. Z imieniem Tim funkcjonuję od czterech lat. Od zawsze sporo ćwiczyłem i zwracałem uwagę na moje ciało, jak byłem młodszy to zaczynałem dzień od dwustu pompek czy brzuszków. Teraz bardzo mi się podoba, jak w wyniku terapii hormonalnej, zmienia się moje ciało. Łechtaczkę zawsze miałem dużą – dużo większą, niż zazwyczaj mają dziewczyny, ale teraz to już w ogóle – ona wygląda jak mały fiutek.

Marta: Serio! Tak wygląda!

Podoba mi się u nich obojga otwartość w kwestiach seksualności i cielesności.

Tim: Ja to nawet lubię, jak się na mnie gapią.

Marta: Mnie niektórzy pytają, czy Tim ma cipkę. Odpowiadam im – idźcie do niego, on wam pokaże. I wtedy jakoś tracą odwagę! (śmiech) A u mnie samej, jeśli chodzi o stosunek do ciała, to był proces, nie poszło łatwo, pełno miałam kompleksów i różnych wstydów, może też zresztą dlatego piłam. A potem wiesz co robiłam? Urządziłam parę razy z koleżankami „nagie kawy”. Spotykałyśmy się, rozmawiałyśmy, piłyśmy kawę i w pewnym momencie rozbierałyśmy się – i to bez żadnych podtekstów! To było szalenie wyzwalające, a jednocześnie pogłębiało więź między nami; niesamowite, jak nagość może u człowieka zbudować poczucie bezpieczeństwa i swobody – i dodać siły tak w ogóle.

Alkohol, dragi i jedzenie

We wrześniu zeszłego roku Tim wraz ze wspólniczką i wspólnikiem otworzyli queerowy barbershop w Warszawie – wspomniany już Margines.

Tim: Długa była do tego droga, bo wcześniej zaliczyłem prawie rok pracy w Monachium i Akademię Barberingu w Moskwie. A dziś… to niesamowite, jak nasz barbershop przyciąga queerowe osoby i jak swobodnie się u nas czują. Pytam Martę o jej uzależnienia. Skąd się wzięły? Chodziło o alkohol i narkotyki? I jedzenie! Skąd się wzięły moje uzależnienia? To jest dobre pytanie… Najłatwiej byłoby, gdybym dorastała w jakieś dysfunkcyjnej rodzinie, w której był problem alkoholowy. Nic takiego. Za to na rok przed pójściem na terapię dowiedziałam się, że mój tata, z którym nie miałam kontaktu, jest uzależniony od alkoholu. Zmarł cztery miesiące temu, zapił się. A więc może skłonność do uzależnień mam w genach? Zaczęłam pić w wieku 14 lat. Gdy miałam 22 lata, doszły narkotyki. Nie mam dobrej odpowiedzi na to, co spowodowało u mnie te nałogi. Może przez wysoką wrażliwość. Życie po prostu bolało – mimo że wcale nie miałam jakoś specjalnie pod górkę. Na miesiąc przed 26. urodzinami rozpoczęłam terapię i jestem od czterech lat trzeźwa. A byłam już w takim stanie, że wyćpana poszłam na urodziny wieloletniej przyjaciółki – na obiad z jej rodziną – i u nich w domu w kiblu wciągałam następne kreski. Masakra. Do tego żarłam na potęgę. Dziewczyna mnie rzuciła. Wstydziłam się siebie i bałam ludzi do takiego stopnia, że nie byłam w stanie w Warszawie jeździć autobusami przez centrum – wybierałam okrężne trasy, by nikogo nie spotkać. W końcu dzięki odłożonym pieniądzom z Holandii mogłam iść na terapię dzienną. Czym Marta zajmuje się zawodowo? Była gastronomia, byłam też recepcjonistką w barbershopie, a od dwóch miesięcy jestem urzędniczką. Trzymaj kciuki!

Myślałem, że będę „forever alone”

Jaka jest różnica między sytuacją ludzi LGBT na Białorusi i w Polsce?

Tim: Kolosalna! W Polsce ludzie dużo częściej robią coming outy, więc po prostu łatwiej jest ci poznać inne osoby LGBT. W Polsce znam 11-letnie dzieciaki trans, których rodzice wszystko rozumieją, na Białorusi to nie do pomyślenia. W moim własnym domu seksualność też była totalnym tabu, a mamie o niej opowiadałem powoli, bo chciałem być szczery.

Marta: Dwa lata temu z koleżanką zrobiłyśmy koszulki z napisem „LGBT” – śmiałyśmy się, że przecież mało kto zrozumie znaczenie. A dziś to jest najpopularniejszy skrót! Ja sama do niedawna miałam mgliste pojęcie, czym jest niebinarność. Może my tym okropnym władzom powinniśmy być trochę wdzięczni, bo im większa jest ich homofobia i transfobia, tym my szybciej się edukujemy i oswajamy. (śmiech)

Tim: Jako niebinarny, panseksualny transchłopak, myślałem, że będę „forever alone”, a tymczasem wystarczy tylko trochę się otworzyć i wyjść do ludzi – i zaraz okazało się, że takich jak ja jest całe mnóstwo.

Tekst z nr 91 / 5-6 2021.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.